Artykuły

"Fame" czyli opowieść o aktorach

- Myślę, że teatr taki jak nasz powinien mieć w repertuarze przynajmniej jeden spektakl muzyczny - o premierze musicalu "Fame" mówi JAN TOMASZEWICZ, reżyser i dyrektor Teatru im. Osterwy w Gorzowie Wlkp.

Renata Ochwat: W sobotni wieczór odbędzie się premiera "Fame". Co to za spektakl?

Ja Tomaszewicz: To jeden z najsłynniejszych musicali świata. Opowiada o studentach nowojorskiej szkoły aktorskiej, którzy przygotowują się do tej pracy. Przeżywają sukcesy, ale i porażki. Oglądamy ich, kiedy przechodzą mordercze próby, aż do sukcesu. Dla niektórych z nich to jedyna droga, aby wyrwać się z getta czy nizin społecznych i osiągnąć sukces.

"Fame" czyli sława ma opinię jednego z najtrudniejszych. Dlaczego więc zdecydował się go pan wystawić i sam wyreżyserować?

- Myślę, że teatr taki jak nasz powinien mieć w repertuarze przynajmniej jeden spektakl muzyczny. Są widzowie, którzy lubią takie przedstawienia. Poza tym kontynuujemy pewną tradycję. Przed wojną ten teatr był wodewilowy. Ale poważnie mówiąc, ten spektakl to ogromne wyzwanie dla aktorów. Muszą bowiem połączyć rolę dramatyczną, taniec i śpiew w jedno. A to jest trudne.

Na scenie zobaczymy tylko naszych aktorów?

- Naturalnie, że nie. Gra 13 aktorów. Zespół uzupełniają tancerze hip hopowi z klubu prowadzonego przez Bartka Kobeszkę, tańczą też najstarsze dziewczęta z zespołu Buziaki. Nas byłoby po prostu za mało. No jest też muzyka na żywo. W otwartym kanale zasiądą muzycy zespołu Giga drum, wspomagane przez lokalnych muzyków jazzowych.

Jakieś inne atrakcje czekają na widzów?

- Przede wszystkim jest to pierwszy spektakl, gdzie wykorzystujemy nową scenę obrotową. Poza tym będą dymy, światła, klimat. Na potrzeby "Fame" kupiliśmy 14 mikroportów i jest to duże wyzwania zarówno dla aktorów, jak i akustyków. Wszyscy po prostu muszą się nauczyć pracy z takim sprzętem.

Czy "Fame" pojedzie w Polskę?

- Naturalnie, spektakl jest tak ustawiony, że można go grać we wnętrzach ze sceną obrotową lub bez. Już w ciemno mamy zaproszenia do Koszalina i Radomia (który ma też swoją wersję tego musicalu - red.). Prawdopodobnie obejrzą go widzowie w Gdyni i Radomiu. Zobaczymy, gdzie jeszcze...

Czy mają szansę obejrzeć go widzowie z Zielonej Góry?

- Jeśli tylko zostaniemy tam zaproszeni, naturalnie, że tak. Czekamy po prostu na zaproszenie.

***

Jan Tomaszewicz. Urodził się w 1956 r. w podwileńskich Wiktoryszkach. Jest absolwentem Studium Wokalnego im. Baduszkowej, studiów menedżerskich, dziennikarstwa. Karierę zawodową zaczął w Teatrze Muzycznym w Gdyni, potem był Teatr Polski w Bydgoszczy i warszawska Syrena. Przez pięć lat był dyrektorem organizacyjnym Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze. Od 2002 r. kieruje gorzowskim Teatrem Osterwy. Gdy ma czas, lubi słuchać muzyki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji