Artykuły

Wolę się śmiać

- Gram, gdzie mnie chcą - wyznaje EMILIA KRAKOWSKA, która przyjechała na Pojezierze Drawskie ze sztuką "Wakacjuszka".

Artystka zagrała brawurowo i w Szczecinku zrobiła prawdziwą furorę. Nastolatki mogą jej pozazdrościć temperamentu. Aktorka udowodniła, że teza "nieważne ile w pasie, ale w jakiej jest się krasie" pasuje do niej jak ulał. "Wakacjuszka" [na zdjęciu scena ze spektaku], to sztuka o przywarach Polaków, którzy "za chlebem" i dla kariery wyemigrowali za ocean. Gdy opadła kurtyna, widzowie zgotowali aktorce owacje na stojąco.

Rozmowa z Emilią Krakowską, aktorką znana m.in. z filmu "Chłopi".

Sławomir Włodarczyk: - Lubi pani wyjazdy na prowincje?

Emilia Krakowska: - Oczywiście. Jeziora, małe miasteczka, odnowione budynki, spokój, cisza, aż żyć się chce z dala od tego zgiełku. Publiczność dopisuje, jest wspaniała. Oglądam i cieszę się, że tyle domów jest odnowionych. W porównaniu z metropoliami, tu jest pięknie. Zazdroszczę wam. To jest wszystko na miarę człowieka. W dużym mieście czuję się zagubiona.

- To jak pani wytrzymuje w Warszawie?

- Dlatego jestem teraz z wami. Ze stolicy ciągle uciekam.

- Przyjechała pani do ciężkiej pracy.

- Nie jest taka ciężka. Cieszę się, że ją mam, że mogę wystąpić przed tak wspaniałą publicznością. Gram, gdzie mnie chcą.

- Gdy spojrzy pani na swoją rolę w Chłopach, co wtedy pani myśli o Emilii Krakowskiej?

- To była wtedy młodziutka, skromna dziewczyna, która zaraz po ukończeniu studiów wpadła w wir pracy aktorskiej i miała zaszczyt od razu zagrać w towarzystwie wielkich gwiazd polskiego kina i teatru. To olbrzymie przeżycie grać z Władkiem Hańczą czy Ignasiem Gogolewskim. Życzę tego każdej młodej aktorce, młodemu aktorowi. Żeby tak rozpoczynali swoją pracę w zawodzie i jeszcze do tego przy tekście noblisty. Dostałam się wówczas do elity. Tak od razu -ze startu - w dorosłe życie. Byłam zachwycona i przestraszona zarazem.

- Nie ma pani żalu do Reymonta i reżysera, że wmanewrowali panią w rolę Jagny?

- Ależ skąd. Jagna to postać tragiczna, skomplikowana. Wtedy ludzie nie byli tolerancyjni, ale czy teraz są? Wieś Jagnę potraktowała strasznie. A co robiły wszystkie inne panny, gdy ich chłopy poszły do wojska czy więzienia. Romansowały ile wlezie. Potępiły i osądziły tylko jedną z nich. Dlatego, że poszła za hektary. Teraz minęło sto lat i sytuacja się powtarza. No, przynajmniej z tą różnicą, że za hektary mamy pieniądze z Unii. Dlaczego tak jest? Bo my nie lubimy "innych". Lubimy średnich, takich żadnych, szarych, bez błysku. Nieprawda?

- Czy myślała pani o tym, by np. otworzyć działalność gospodarczą i uczyć naszych elit życia.

- Ależ skąd. Nasze elity są tak wspaniałe, że jeszcze nie wiedzą ile im brakuje do prawdziwej klasy. One są w pełni z siebie zadowolone. I to jest przerażające, że nie mają cienia skromności. Jeżeli się cofniemy w historii wstecz, różne wielkie postaci wiedziały ile jeszcze im brakuje, podpatrywały uczyły się - wielcy politycy, działacze społeczni, naukowcy. Byli skromni, podglądali innych, czekali na uwagi, przyjmowali je. Natomiast teraz jest trudno wytłumaczalna, wszechobecna rozpierająca pycha. Jest chęć obgadania i obrzucenia przeciwnika błotem. A społeczeństwo czeka nadaremnie, by się nim zająć, pomóc mu, poprowadzić do wyższych celów, wielkich czynów i pomyśleć o naszej Ojczyźnie.

- Niedawno była pani gościem programu telewizji TVN "Mamy Cię" i jako jedna z nielicznych nie dała się wkręcić w jakiś układ.

- Powiem nieskromnie. Udało mi się, dlatego, że jestem skromna.

- "Wakacjuszka", to spojrzenie na Polkę, która wyjechała do Stanów, i której się powiodło.

- Podjęłam się tekstu Zofii Mierzyńskiej i udało się. A sztuka jest o życiu, prawdziwym życiu. Każdy chce tam jechać, szybko okazuje się, że wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Tam ma pieniądze i tylko pieniądze. Zostaje sam, hen, daleko. To jest aktualny temat dla każdej polskiej rodziny, by rozważyła czy nie lepiej oddać tych pieniędzy, bo życie mamy tylko jedno. Spełniamy je tu, na polskiej ziemi. Tu mamy rodzinę, dzieci, wnuki. A tam pędzimy za jakimś złudnym szczęściem. Niektórzy po trzech miesiącach pobytu za oceanem zapominają polskiej składni, kaleczą mowę. To jest tragiczne. Ja "wyprostowałam" teksty, bo gram dla swojej publiczności. Nie wiadomo czy śmiać się, czy płakać. Wolę się śmiać. Bo lepiej połyka się łzy, gdy jesteśmy uśmiechnięci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji