Artykuły

Starsi panowie i Tacyt

Z niesmakiem obserwuję coraz większą popularność szkoły "czarnych starszopanistów", która humor Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory interpretuje wprost, jako hołd dla manier przedwojennych panów we fraku, z cylindrem i kwiatkiem w butonierce - pisze Wojciech Orliński w Gazecie Wyborczej.

Już starożytni Rzymianie znali problem błędnego odczytania ironii. Publiusz Korneliusz Tacyt wychwalał cnoty zwolenników władzy absolutnej cezarów i zwolenników senackiego republikanizmu z tak wyrafinowaną ironią, że do dzisiaj nie wiadomo, co myślał na serio. Włoski eseista Giuseppe Toffanin pisał o sporze między "czerwonymi tacytystami" i "czarnymi tacytystami" - ci pierwsi odczytywali Tacyta jako republikanina, ci drudzy jako zwolennika oświeconego zamordyzmu. Spór ten toczy się co najmniej od czasów Machiavellego i nic nie wskazuje, żeby kiedykolwiek go się udało rozstrzygnąć - im dalej od danej epoki, tym trudniej zrozumieć jej humor.

Mam wrażenie, że coś podobnego zachodzi w przypadku Kabaretu Starszych Panów. Z niesmakiem obserwuję coraz większą popularność szkoły "czarnych starszopanistów", która humor Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory interpretuje wprost, jako hołd dla manier przedwojennych panów we fraku, z cylindrem i kwiatkiem w butonierce. Credo "czarnych starszopanistów" wygląda tak - "ten kabaret był apoteozą przedwojennego ziemiaństwa, co tak bardzo zirytowało Gomułkę, że rzucił kapciem w telewizor".

Uważam to credo za kompletne nieporozumienie nie tylko dlatego, że - jak to niedawno ustalił Grzegorz Sroczyński na łamach "Gazety" - Gomułka w ogóle nie nosił kapci, bo w związku z postrzałem w nogę wygodnie czuł się tylko w specjalnych butach. Przede wszystkim jako "czerwony starszopanista" uważam, że kabaret Wasowskiego i Przybory był parodią przedwojennych manier, kpiną z ich nadęcia i anachronizmu. "Czarni starszopaniści" odczytują na serio to, co było ironią!

Starsi Panowie byli przeniesieniem do telewizji radiowego kabaretu Eterek, który w latach 1948-56 tworzył Jeremi Przybora. Piosenki pisał Jerzy Wasowski i tak właśnie zaczęła się współpraca obu panów. Starszych? Bez przesady, ironia zaczyna się już tutaj. Gdy zaczęli działać pod tym szyldem, byli młodsi od Kuby Wojewódzkiego.

Głównym bohaterem Eterka byli profesor Pęduszko (Adam Mularczyk, zapamiętany jako taksówkarz z "Nie lubię poniedziałku") i wdowa Eufemia (Irena Kwiatkowska). Komizm zbudowany był na tym, że drobnomieszczańskie przesądy Eufemii i dziwactwa Pęduszki nie pasują do nowych czasów. To przypominało trochę żarty "Przekroju" o hrabim Bęc-Walskim czy postać "pana radcy" z powojennej komedii "Skarb" (Ludwik Sempoliński).

Czy ten humor był tylko produktem komunistycznej propagandy? Cały wic w tym, że nie tylko. Dla polskiej inteligencji z lat 60. oczywiste było, że bez względu na to, jak bardzo może się nie podobać nowa rzeczywistość - nie ma już powrotu do anachronizmów z czasów "pana radcy" i "pana hrabiego".

O tym mówiły filmy "szkoły polskiej", jak komedia Munka "Zezowate szczęście", w której wykpiono i sanację, i stalinizm. Można wspomnieć o prozie Stanisława Dygata nadającego na tej samej fali co Starsi Panowie. Teksty Jeremiego Przybory choćby ze względu na ich erotyczną dwuznaczność byłyby w II Rzeczypospolitej niecenzuralne.

Oczywiście, Starsi Panowie kpili z absurdów gomułkowskiego przaśnego socjalizmu i z ludzkiej formacji, którą ten ustrój stworzył - ucieleśniał ją chamowaty osobnik w kaszkiecie (Mieczysław Czechowicz), który pewnego dnia przedstawił się Starszym Panom lakonicznym "Kaczyński jestem" i wyraził złowrogą przestrogę, że on wprawdzie jest spokojny człowiek, "ale mój brat... mój brat nie cofnie się przed niczym!".

Tylko że właśnie cały melancholijny sarkazm tego kabaretu brał się z przekonania, że i tak nie ma już do czego wracać - bo wzorce poprzedniej epoki też były do niczego. Zastanawiam się, czy sporów o interpretację Tacyta nie można pogodzić jakimś czarno-czerwonym odczytaniem anarchistycznym: Tacyt po prostu nie wierzył we władzę jako taką. Podobnie Starsi Panowie - kpili z różnych wzorców, ale nie chwalili żadnego.

Na zdjęciu: Jerzy Wasowski, Jeremi Przybora i Edward Dziewoński.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji