Artykuły

Spełnione marzenia o uczelni

Program Wydziału Teatru Tańca stworzony był przy współpracy z siedmioma europejskimi uczelniami z funduszy Programu Leonardo da Vinci. Mamy więc pewność, że szkoła oferuje unikatowy program. Wiemy też, że spełnia oczekiwania wielu środowisk twórczych w kraju i za granicą. Wierzą w to władze PWST, władze Bytomia, wielu artystów i urzędników, którzy wspierali powstawanie tego Wydziału - mówi Jacek Łumiński, dziekan Wydziału Teatru Tańca krakowskiej PWST w Bytomiu.

Rozmowa z Jackiem Łumińskim, dyrektorem Śląskiego Teatru Tańca i dziekanem Wydziału Teatru Tańca PWST:

Pana marzenia się spełniły. W Bytomiu powstał Wydział Teatru Tańca Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej im. Ludwika Solskiego w Krakowie. Czy wierzy Pan, że tych kilkunastu studentów na roku będzie potrafiło zmienić oblicze naszego miasta?

- O tym, czy Wydział Teatru Tańca krakowskiej PWST zmieni oblicze miasta, decydować będą sami mieszkańcy. Studenci przyjechali do Bytomia, żeby studiować, a nie po to, aby "zmieniać oblicze miasta." Mają tu zdobywać wiedzę i umiejętności, które pomogą im kształtować przyszłość sztuki. Ich obecność, ich twórcze osobowości i energia mogą dobrze służyć mieszkańcom. Poprzez Wydział Teatru Tańca z Bytomiem związali się też artyści o wysokiej renomie międzynarodowej, zarówno z Krakowa, jak i z zagranicy. Przyjeżdżają tu również profesorowie z Poznania, z Niemiec, Austrii, Holandii i USA. Trudno o lepszą konfigurację. Wierzę więc, że znajdą się tacy bytomianie, którzy będą potrafili właściwie wykorzystać potencjał Wydziału Teatru Tańca krakowskiej PWST.

Czyli nie należy mieć obaw, że Wydział w Bytomiu będzie traktowany "prawie" jak krakowska PWST? Niby ta sama uczelnia, a jednak gdzieś na Śląsku, dla tancerzy - a więc poza głównym nurtem życia uczelni. Czy te studia nie są skazane na niszowość?

- Na inaugurację roku akademickiego na Wydziale Teatru Tańca w Bytomiu przyjechały władze PWST, wykładowcy i pracownicy administracji. Był rektor, pro-rektor, dziekan Wydziału Aktorskiego, kanclerz i wielu innych. Zgotowali studentom immatrykulację z zachowaniem ceremoniału krakowskiej szkoły, co można było zobaczyć 4 października w sali im. Adama Didura Opery Śląskiej. Czy gdyby nasz Wydział traktowany był gorzej, władze PWST i jej pracownicy przyjechaliby do Bytomia? Odpowiedź nasuwa się sama. Jeśli chodzi o niszowość, to warto przyjrzeć się temu, co dzieje się w polskim teatrze, co robi Warlikowski, Jarzyna, Augustynowicz, Klata, Treliński, warto prześledzić kierunki rozwoju teatru na rynku międzynarodowym. Program Wydziału Teatru Tańca stworzony był przy współpracy z siedmioma europejskimi uczelniami z funduszy Programu Leonardo da Vinci. Mamy więc pewność, że szkoła oferuje unikatowy program. Wiemy też, że spełnia oczekiwania wielu środowisk twórczych w kraju i za granicą. Wierzą w to władze PWST, władze Bytomia, wielu artystów i urzędników, którzy wspierali powstawanie tego Wydziału.

Od samego początku jest Pan głównym choreografem ŚTT. To teatr autorski - jeżeli pracują z bytomskimi tancerzami inni, to epizodycznie, ewentualnie w "Laboratorium Choreograficznym", tworząc spektakle na 1-2 tancerzy, a nie cały zespół. W rezultacie mamy mało premier w sezonie i mało przedstawień w repertuarze. Czy formuła autorskiego teatru Jacka Łumińskiego się nie wyczerpuje?

- Śląski Teatr Tańca jest instytucją autorską, i taką zamierza pozostać. Rozpoznawalny jest styl i technika teatru, nazwana w Stanach Zjednoczonych "polską techniką tańca współczesnego". Nie jesteśmy teatrem repertuarowym, który rządzi się zupełnie innymi prawami. "Laboratorium Choreograficzne" uruchomiliśmy po to, aby tancerze o ambicjach choreograficznych mieli szansę rozwijania swojego talentu. Od małych po większe formy sceniczne. To, ilu dobiorą sobie wykonawców do swojego projektu, zależy od nich samych - może być to cały zespół. Od 17 lat Śląski Teatr Tańca prezentuje dwa spektakle premierowe rocznie. Od czasu do czasu oferował też publiczności spektakl przygotowywany przez choreografa z zagranicy. Nie ma więc jak dotąd żadnego odstępstwa od normy.

Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż Bytom konkuruje z Poznaniem o miano "polskiej stolicy tańca". Czy ta konkurencja nie wyklucza przyjaźni pomiędzy ośrodkiem bytomskim a poznańskim? Wszak Polskiego Teatru Tańca nie oglądamy na Konferencjach, jeśli już występuje w Bytomiu, to na scenie Opery Śląskiej? Dlaczego ta konkurencja wydaje się co najmniej "szorstka".

- Nie sądzę, aby "Bytom konkurował z Poznaniem" o jakiekolwiek miano. Bytom robi swoje i Poznań też swoje robi. Jeśli zaś chodzi o Śląski Teatr Tańca to działa w dziedzinach, w które wierzy - stara się zapewnić publiczności nowoczesne formy obcowania ze sztuką na poziomie europejskim. Dzieje się to poprzez twórczość własną, organizowanie wydarzeń na skalę międzynarodową oraz poprzez zaoferowanie aktywnego uczestnictwa w sztuce różnym grupom społecznym. Do Bytomia zapraszaliśmy wiele polskich grup i zespołów, w tym również Polski Teatr Tańca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji