Artykuły

Portretował ludzi uwikłanych w swój czas

W Teatrze Współczesnym realizował właśnie przedstawienie z nurtu, w którym czuł się tak dobrze: spektakl muzyczny. Nie dokończył go - Krzysztofa Zaleskiego żegna Tomasz Mościcki z Dziennika.

Krzysztof Zaleski z pewnością nie był człowiekiem nowoczesnym. Nie mizdrzył się, nie podlizywał młodszym, choć pilnie śledził ich dokonania.

Charakterystyczna sylwetka, zawsze w marynarce, jesienią kapelusz, latem kaszkiet, nieodłączny fular zawinięty z fantazją wokół szyi.

Potrafił sypać pysznymi anegdotami, często na granicy cenzuralności. Nigdy nie były one jednak chamskie, nigdy dokuczliwe, choć dotyczyły środowiska, które znał bardzo dobrze i do którego miał wiele słusznych pretensji.

Przez rok zmagał się z chorobą, która nie dawała szans. Mimo to walczył, myślał o nowych zamierzeniach i choć złożony już niemocą, wciąż słuchał radiowej "Dwójki", którą kierował od zeszłego roku. My, dziennikarze tego programu, czuliśmy jego opiekę. Dyrektor Zaleski zwykł dzwonić po audycjach, które wyjątkowo mu się podobały, i osobiście gratulować. Przez czas jego dyrekcji "Dwójka" unowocześniła swoje brzmienie i nie straciła elitarnego charakteru. Przeprowadził program przez bardzo trudny czas - bez strat.

Moje pierwsze spotkanie z teatrem Zaleskiego to był rok 1983, słynny "Ślub" w Teatrze Współczesnym. Kilka scen z tego "Ślubu" mam wciąż pod powiekami... Potem "Niech no tylko zakwitną jabłonie", wspaniały muzyczny spektakl w tym samym Współczesnym. Bo Zaleski miał niesłychanie szczęśliwą rękę do produkcji muzycznych. "Wielkość i upadek miasta Mahagonny" Brechta i Weilla z 1982 r, znów ze Współczesnego, przedstawienie gniewne, przez historyczny kontekst odnoszące się niemal wprost do Polski stanu wojennego - zachowała się na całe szczęście telewizyjna rejestracja wideo - do dziś ten Brecht Zaleskiego robi ogromne wrażenia. To był prawdziwy inteligent. Ogromna erudycja wyniesiona ze studiów uniwersyteckich i z Wydziału Reżyserii PWST u boku Korzeniewskiego i Hubnera, a ci nie stosowali taryf ulgowych. Znakomita, niemal przedwojenna z ducha edukacja. W jego artystycznym dorobku znajdziemy i dramaty romantyczną i pozycje "niepoważne" - spektakle muzyczne, wieczór poświęcony Tuwimowi, przedstawienie z piosenkami Ordonki. Artysta kierował się jedną zasadą: sztuka jest jedna, ale ma w sobie wiele barw, wiele odcieni i niczego nie można tępić tylko dlatego, że nie pasuje do naszych prywatnych fascynacji.

Irytowały go tylko bezmyślność i chamstwo. W teatrze i w życiu. Być może dlatego nie stal na świecznikach, nie był pupilem żadnego salonu. Bo tacy ludzie niczyimi pupilami nigdy nie są. Nie krył swoich politycznych sympatii lokujących się bliżej prawej strony sceny politycznej, ale wstrętem przejmowało go wiele zachowań jej polskich przedstawicieli. Nasze światopoglądy nieco się różniły - po takich wymianach zdań spisywaliśmy protokół rozbieżności, ale nigdy nie oznaczał on, że jesteśmy wrogami. Zaleski bowiem wiedział, że pomiędzy "Naszym Dziennikiem" a "Trybuną" jest bardzo szeroka przestrzeń, miejsce na niuanse. Nigdy nie stawiał siebie na pierwszym planie, rozumiał bowiem, że służy literaturze i teatrowi. To samo z jego filmowym dorobkiem - jego twarz pamiętamy z ważnych filmów przełomu lat 70. i 80. Nie wstydził się grania ludzi o trudnych, czasem zszarganych biografiach. To były epizody, ale z tych, które się pamięta. - I tak było do samego końca tej przedwcześnie przerwanej drogi. "Wagon" według prozy Marka Nowakowskiego zrealizowany w Teatrze Współczesnym niemal dwa lata temu był rozliczeniem reżysera z epoką, w której przyszło mu żyć, ale i manifestacją tego, co w teatrze interesowało go najbardziej - człowieka uwikłanego w swoją epokę - pokazaniem go przez świetny materiał literacki. W Teatrze Współczesnym realizował właśnie przedstawienie z nurtu, w którym czuł się tak dobrze: spektakl muzyczny. Nie dokończył go. Wciąż mam nadzieję, że jednak je zobaczymy - jako swoiste epitafium inteligenta, który przyszedł do teatru, by powiedzieć coś ważnego o świecie I światu, choćby i ten świat ogłuchł i oszalał.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji