Artykuły

Sto lat, Okazjonalni!

- Poprzez taniec można komunikować się z publicznością na wszystkich poziomach: intelektualnym, emocjonalnym, estetycznym - mówią Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk, twórcy Teatru Okazjonalnego z Sopotu. Jeden z najważniejszych trójmiejskich teatrów tańca obchodzi dziś i jutro swoje 10. urodziny.

MIROSŁAW BARAN: Czym dla was jest taniec?

JACEK KRAWCZYK: To pytanie prześladuje nas od początku istnienia grupy. A nawet wcześniej, bo zaczynałem tańczyć w Teatrze Ekspresji Wojtka Misiury prawie 20 lat temu. Dla mnie, na początku, taniec był przedłużeniem aktywności fizycznej [Krawczyk jest absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego, uprawiał, hokej, karate i gimnastykę - red.]. Z czasem, realizując własne autorskie plany, kładłem już większy nacisk na doskonalenie techniki tanecznej. Teraz taniec to zawód, którego nie zamieniłbym na żaden inny; to sposób na życie.

JOANNA CZAJKOWSKA: Może zabrzmi to górnolotnie, ale taniec dla mnie jest powietrzem, spełnieniem, drogą poznania siebie, komunikacji ze światem. Gdybym nie mogła tańczyć, i tak zajmowałabym się tańcem, jako choreograf czy teoretyk. Nie ma od tego ucieczki.

Jesteście na trójmiejskiej scenie teatrem, który najbardziej konsekwentnie traktuje taniec jako formę komunikacji. Skąd taka wizja waszej pracy?

JC: Dla mnie, jako dla choreografa, najważniejsza jest wiara w możliwości komunikacyjne tańca jako sztuki scenicznej. Uważam, że poprzez taniec można komunikować się z publicznością na wszystkich poziomach: intelektualnym, emocjonalnym, estetycznym. Jest teraz moda w Europie na "nie-taniec", sztukę konceptualną. Ja wierzę w taniec, uwielbiam tancerzy, którzy tańczą. I to jest klucz do Teatru Okazjonalnego. Uważam, że możliwe jest połączenie współczesnego tańca ze skomplikowanymi wartościami intelektualnymi. I stąd nasze poszukiwania, inspiracje poezją, malarstwem, filmem.

JK: Od samego początku byliśmy nastawieni na dialog z widzami. Nie interesowało nas tylko ciało w ruchu, ale wartości intelektualne, duchowe. Przez lata staraliśmy się wypracować swój własny język, zrozumiały nie tylko dla znawców, ale też zwykłych ludzi.

Jubileusze to zawsze okazja do podsumowań. Co uważacie za swój największy sukces?

JK: Przewrotnie już mówiliśmy, że naszym największym sukcesem jest przetrwanie przez tyle lat. W Polsce artystom niezależnym bardzo trudno kontynuować swoją pracę. Nam to się udało.

Wreszcie też regularnie gracie za granicą.

JK: Faktycznie, otworzyły się wreszcie przed nami zagraniczne sceny. Ale wymagało to od nas wiele determinacji.

JC: W Polsce poważnym problemem, jeżeli chodzi o taniec współczesny, jest brak systemowego wsparcia artystów, systemu edukacji, fachowych wydawnictw. Za granicą, nie tylko na Zachodzie, jest inaczej. Zatem na pewno, pomimo problemów, naszym sukcesem jest granie na ważnych zagranicznych festiwalach.

JK: Naszym sukcesem jest też stała siedziba w Sopockiej Scenie Off de BICZ. Wiele grup nieinstytucjonalnych ma z tym duże problemy. Wreszcie dużym sukcesem jest wierna widownia.

A największa wasza porażka?

JC: Michaił Barysznikow powiedział kiedyś, że każdy balet, nawet ten niebędący sukcesem artystycznym, coś wniósł do jego życia. Ja z tym się zgadzam. We wszystko, co robiliśmy, wkładaliśmy tyle samo emocji i pracy. Choć wiadomo, że mieliśmy spektakle bardziej i mniej udane.

JK: Ja żałuję, że nie udało nam się wychować następców. To wina warunków, jakie mieliśmy, problemów instytucjonalnych. Żeby zarobić więcej, teraz gramy za granicą, co uniemożliwia prowadzenia regularnych warsztatów. Jak za dwa-trzy lata przestanę tańczyć...

Słucham?! Zamierzasz wkrótce przestać tańczyć?

JK: Tak. Chcę się zająć choreografią.

Co dalej zatem z Teatrem Okazjonalnym?

JC: Ja mam trzydzieści parę lat, więc z dekadę jeszcze spokojnie mogę tańczyć. Od dłuższego czasu mam kontuzję kręgosłupa, ale u tancerzy to normalne. Sztuki nie przestaniemy robić z Jackiem pewnie do końca życia. Dopóki my będziemy, to Teatr Okazjonalny będzie funkcjonował.

* Joanna Czajkowska i Jacek Krawczyk są tancerzami i choreografami. Założyli w 1998 r. - wspólnie z Anną Haracz - Grupę Działań Scenicznych Kino Variatino. Przekształciła się ona później w Teatrzyk Okazjonalny i - w 2004 r. - w Teatr Okazjonalny. Pod nazwą Kino Variatino działa ciągle autorska grupa Haracz.

Na zdjęciu: "Alchemik Halucynacji", Teatr Okazjonalny, Sopot 2006 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji