Artykuły

"Kartoteka" w teatrze nie tylko tarnowskim

"Kartoteka" w reż. Tomasza Piaseckiego w Teatrze im. Solskiego w Tarnowie. Pisze BS-K w Temi.

"Kartoteka" to dramat z długą, półwieczną brodą w całym tego słowa znaczeniu - Różewicz napisał ją w latach 1958/59. Nasuwa się pytanie: na ile sztuka jest aktualna dziś i czy warto wystawiać takie "starocie"? Na początek więc kilka uwag na temat tego niezwykłego tekstu.

Jego bohater jest osobą pozbawioną cech indywidualnych, stąd nosi wiele imion, posiada przeciętny wygląd, nie ma ściśle określonego wieku ani zawodu (jest dyrektorem instytutu, a za chwilę dyrektorem operetki). Taka konstrukcja literacka postaci sprawia, że Bohater staje się Każdym, moralitetowym Everymanem reprezentatywnym dla całego pokolenia poety, które przeżyło wojnę i zostało nią niejako skażone, naznaczone utratą tradycyjnych wartości i niemożnością odnalezienia się we współczesnym, powojennym świecie.

Różewiczowski Bohater przyjmuje określoną postawę wobec życia, którą cechuje bierność, brak chęci do działania, ogarnięty jest paraliżem osobowości, niemal metafizyczną niemożnością. Wspomina, szuka porozumienia z innymi, oburza się na lizusostwo i tchórzostwo, próbuje samobójstwa. Nie ma poglądów, własnej filozofii, celu w życiu - do czego na scenie przyznaje się Dziennikarzowi. A jednak, choć stwierdza: "Jestem pusty jak bazylika w nocy", ciągle istnieje w nim apetyt na poznawanie świata: "...jak otworzę usta, to bym łykał całe miasta i ludzi, i budynki, i obrazy...". Nie zatracił też zmysłu etycznego - dokładnie odróżnia moralną degrengoladę Pana z Przedziałkiem od czystości, skromnej szlachetności

Wujka (lekarstwem na podłość tego pierwszego ma być woda z miednicy, w której umył nogi ten drugi). Towarzyszy mu nieustannie Chór Starców. Jest ich trzech. Komentują oni zachowanie Bohatera, recytują różne teksty, czuwają nad przebiegiem dramatu oraz ironicznie przypominają mu obowiązki wobec teatru. Bo "Kartoteka" to także sztuka o formie dramatu i teatru w czasach współczesnych.

Różewicz pokazuje na scenie zarówno rozkład tradycyjnego bohatera, jak i tradycyjnie rozumianej akcji jako ciąg zdarzeń powiązanych na zasadzie przyczynowo-skutkowej. Akcja sztuki ma charakter, jak mawia sam autor, "wewnętrzny", a nie "zewnętrzny". Wchodzimy więc w myśli, przeżycia, doświadczenia Bohatera, przez którego przepływają różne wspomnienia i obrazy zestawiane chaotycznie w kolejnych sekwencjach. Pojawiają się w nich strzępy dziejów Polski, od dzieciństwa i wczesnej młodości Bohatera, poprzez wojnę i okupację, pierwsze lata komunizmu, czyli "klaskania", po teraźniejszość sztuki, czyli schyłek lat pięćdziesiątych. Brak początku i wyraźnego końca - akcja zmierza donikąd. Mamy tu do czynienia z typową kompozycją otwartą, nawiązującą do osiągnięć teatru awangardowego. Poeta wykorzystuje doświadczenia surrealizmu (z jego charakterystyczną dla snu alogiczną konstrukcją) oraz przejętą ze sztuk plastycznych techniką collage'u (tworzenie artystycznej wizji z różnych gatunkowo elementów).

Od czasu swego powstania "Kartoteka" miała wiele inscenizacji. Pierwszą w 1960 r. w reżyserii Wandy Laskowskiej w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Stefan Treugutt napisał o niej, że rozgrywa się "w ramie dwu wielkich, cudnych skrzeczących szaf mamutów, z neonową latarnią, intymnościami domowego wyrka, pod patronatem chagallowskiej fantastyki i konkretności". Następne wystawienia "Kartoteki" szły głównie w dwu kierunkach: podkreślania historycznego kontekstu sztuki, z wyraźnymi odwołaniami do II wojny światowej, jak np. w spektaklu z 1973 r. wyreżyserowanym przez Tadeusza Minca w Teatrze Narodowym, albo ^mm w kierunku uwspółcześniania tekstu wzorem realizacji telewizyjnej przygotowanej przez Konrada Swinarskiego (zapis stereotypowych sytuacji i zdarzeń, z których wyłaniał się współczesny bohater). Mimo upływu lat i wbrew obawom samego Różewicza tekst sztuki nie starzał się i wciąż skrywał potencjał interpretacyjny, atrakcyjny dla młodych twórców teatralnych. Dowodem na to jest chociażby spektakl Michała Zadary z 2006 roku, wystawiony w Teatrze Współczesnym we Wrocławiu, a adresowany do młodego pokolenia, którego sytuację diagnozuje. Z inscenizacji Zadary wyłania się człowiek bez prawdziwych marzeń i ideałów, zagubiony i otumaniony szumem informacyjnym, bezsilny wobec natłoku zdarzeń, które coraz mniej dla niego znaczą. Widzowie wciągnięci w działania sceniczne - tłoczą się na scenie jak na stacji metra - zostają osaczeni przez rozsypaną rzeczywistość i sami stają się Bohaterami. Jak więc widać, nie brak i dziś pomysłów na realizacje teatralne najstarszej ze sztuk Różewicza, a jednak wciąż młodej.

Jak zatem wygląda "Kartoteka" na tarnowskiej scenie w reżyserii i scenografii Tomasza Piaseckiego? Przede wszystkim jest to spektakl zachowujący proporcje między historycznym kontekstem, a pokusą bardziej współczesnego odczytania tekstu. Bohater w tarnowskiej inscenizacji należy niewątpliwie do pokolenia Kolumbów, o czym zaświadcza kartka z jego życiorysem, odczytana przez Gościa w Cyklistówce, czy scena rozmowy z młodą Niemką. Jednak pominięcie epizodu z Chłopem - partyzantem sprawia, że akcenty wojenne nie dominują, a rozterki i psychiczne zmagania głównej postaci nabierają bardziej uniwersalnego sensu.

Są też wypunktowane kwestie Chóru, dotyczące Różewiczowskiej dyskusji z klasyczną koncepcją dramatu. Ogólnie rzec można, widowisko bliskie kanonicznemu tekstowi, wystawione "po bożemu", czyli tradycyjnie.

Ma ono jednak swój rys indywidualny. Od zamysłu autorskiego, wyrażonego w didaskaliach, mamy na przykład kilka odstępstw. Przez mieszkanie Bohatera, w którym oczywiście dominuje łóżko, nie przebiega ulica z przechodniami. Pojawiający się w pokoju rozmówcy wyłaniają się z szafy lub przynajmniej w niej nikną, przez co nabierają charakteru bardziej onirycznych zjaw niż żywych ludzi, a sam pokój staje się miejscem intymnych przeżyć związanych z ich irracjonalną obecnością-jak w II akcie "Wesela" Wyspiańskiego. Powaga na scenie wciąż sąsiaduje z humorem i groteską. W humorystycznej konwencji zagrane są postaci trzech starców, tworzące Chór. Komiczne sceny z Rodzicami czy Tłustą Kobietą wywołują śmiech publiczności. Zamiera on jednak na ustach, gdy Bohater ujawnia swą tragiczną, wewnętrzną pustkę. Ale jest on całkiem "nie-poróżewiczowsku" aktywny, co raz zrywa się z łóżka, więcej zresztą na nim siedzi, niż leży. Jego zachowanie i emocje, jakie przeżywa, świadczą o tym, że nie popadł w całkowitą apatię, a przy okazji nadają widowisku tempa z korzyścią dla odbiorcy.

Wszystkie te innowacje nie są jednakże na tyle duże, by tarnowską inscenizację uznać za dalece oryginalną. Są natomiast dowodem przemyślanego stosunku reżysera do tekstu, z całym zachowaniem pierwotnych sensów "Kartoteki". Choć więc widz nie zostanie zaskoczony, zobaczy spektakl z nerwem i groteskowym humorem, inspirowany atmosferą surrealizmu, a co niezwykle ważne - dobrze zagrany. W roli głównej dobrze obsadzony Przemysław Sejmicki, towarzyszą mu panie: Marta Marianna Gortych, Anna Lenczewska, Bogusława Podstolska-Kras oraz panowie: Andrzej Popiel, Mariusz Szaforz, Robert Żurek.

Słowem: dobre przedstawienie dla odbiorcy myślącego, który niekoniecznie szuka łatwizny w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji