Artykuły

Jacek Fedorowicz wywoływał kaskady śmiechu

- Mam w sobie coś z belfra - przekonywał, dworując sobie z osób zadających gwałt językowi polskiemu, Jacek Fedorowicz, który był gościem cyklu Niny Repetowskiej "Ludzie estrady" - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Trzeba być osobowością na miarę tego artysty, by trzymać w ręku kartki z tekstami (acz z nich nie czytał!), by ostentacyjnie spoglądać na zegarek (- Będę sprawdzał czas, żeby państwa nie zanudzić tym moim gadaniem) i nie irytować takim mało scenicznym zachowaniem.

O nudzie zresztą nie było mowy. Fedorowicz zjadł zęby na estradzie, zatem świetnie wie, jak ograć puentę, jak rozłożyć akcenty, jak skontrastować tonację bardziej serio i tę lżejszą. I niezmiennie umie wyłapywać nasze słabostki, śmiesznostki, bezsensy.

Mimo drugiego członu w nazwie cyklu - "Śpiewane rozmowy" - piosenek nie było (- Ja mam bardzo słaby słuch, jeśli gdzieś tam czasami w radiu czy w telewizji pojawiałem się jako niby śpiewający, to była to udawanka, oszustwo, poprzedzane długimi godzinami spędzonymi w studiu, gdzie wszyscy obdarzeni dobrym słuchem już mdleli z wyczerpania...), ale rozmowa jak najbardziej. O Bim-Bomie, gdzie Fedorowicz zaczynał, o wizytach tego teatru w Krakowie, w ówczesnych Rozmaitościach (- Takich owacji już nigdy w życiu potem nie słyszałem, i słusznie; po latach stalinowskiego całkowitego marazmu w kulturze to był ożywczy haust świeżego powietrza...), o stałych występach tego artysty w 1981 roku w Pałacu Pod Baranami.

Oczywiście, nie byłby Jacek Fedorowicz sobą, gdyby jako satyryk nie wkroczył w rejony polityki. Były zatem wyimki z jego "Dziennika telewizyjnego" (- To był przykład manipulacji, pokazujący, co można zrobić za pomocą montażu i ewentualnie paru dokrętek, i na tym jednym pomyśle udało mi się ciągnąć ponad 10 lat...), ale były i współczesne komentarze do naszego tu i teraz, a w nich i takie sformułowanko: "Jan Rokita Gulczasem polskiej polityki, a Zbigniew Ziobro - Frytką". Padła też trawestacja niegdysiejszego sloganu "Cała władza w ręce rad", teraz w wersji: "Cała władza - ja i brat".

Oczywiście, posługiwał się Jacek Fedorowicz i głosem Kolegi Kierownika z legendarnej audycji w radiowej Trójce - aż łza się w oku zakręciła, acz natychmiast osuszana kaskadami śmiechu, które wypełniały teatr Groteska.

Uroczy wieczór, przywracający wiarę w satyrę, która stoi sensem i świetną polszczyzną.

23 listopada inna aura - śpiewać będzie Krzysztof Cwynar.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji