Artykuły

Za długo i za dużo

Ze spektaklu więcej zrozumieją dorośli - o "Ośmiu światłach Chanuki" w reż. Ireny Dragan w Teatrze Lalki i Aktora Kubuś pisze Agnieszka Kozłowska-Piasta z Nowej Siły Krytycznej.

Świat dawnych żydowskich społeczności, którego współcześnie nie znamy, był światem poukładanym, konkretnym. Porządek metafizyczny i społeczny zapewniała Biblia, Tora i rabini. "Osiem świateł Chanuki" w reżyserii Ireny Dragan w Teatrze Lalki i Aktora Kubuś to próba przedstawienia tego świata dzieciom. Niestety, próba nie do końca udana.

Podstawą spektaklu są wspaniałe opowiadania dla dzieci Isaaka Bashevisa Singera, pełne humoru, lekkości, dowcipu i mądrości. Jest ich w spektaklu aż osiem, tyle ile świec na chanukowym świeczniku. Dzieci poznają historię mędrców, którzy za karę chcą utopić karpia, opowieści o żydowskich interesach - młodej kozie podmienianej przez nieuczciwego karczmarza na starego capa, butelce kwasu chlebowego sprzedanej za cenę jednej szklanki. Poznają także żydowskiego spryciarza, który twierdzi, że łyżki się rozmnażają, a świeczniki umierają. Są także świadkami kary, jaka spotyka dzieci za zbyt wygórowane życzenia - zamiast mądrości i piękności, maluchy otrzymują zamianę w naleśniki. Dowiadują się, że tak naprawdę dużo osiągnie się tylko dzięki ciężkiej pracy, wysiłkowi, skromności i uczciwości.

Historie wpleciono w nazbyt rozbudowaną część edukacyjną. Aktorzy opowiadają, skąd wzięło się święto Chanuki, na czym polega, co to jest drejdel. Dodatkowo jak antyczny chór komentują historie napisane przez Singera, zasypując powiedzonkami i przysłowiami, których - ze względu na ilość nie da się zapamiętać, śpiewają pieśni żydowskie, po każdej historii zapalają następne świece na świeczniku, aby - z niezrozumiałych względów - za chwilę je zgasić. Chanuka jest jednym z najbardziej radosnych świąt żydowskich. Tego jednak ze spektaklu się nie dowiemy. Wszystko przez formę spektaklu: opowiadania Singera są animowane w konwencji teatru czarnego. Stąd wymóg ciemnych strojów u aktorów, niewielkiej ilości światła, ciemnego tła. Teatralna Chanuka staje się przez to świętem poważnym, nastrojowym i mało zrozumiałym dla młodych widzów.

Nieszczęśliwe wydaje się połączenie teatru czarnego z planem aktorskim. Przygotowane przez Aleksandra Andrzeja Łabińca lalki są płaskie, oświetlająca je wąska szczelina światła znajduje się w głębi sceny. Wszystko to sprawia, że świat czarnego teatru odchodzi na plan drugi, jest jakby mniej ważny, poboczny, a dominują smutni (bo ubrani na czarno) aktorzy. Dyskusyjny jest także wybór tak wielu opowiadań Singera. Aby "uprawomocnić" chanukowy świecznik, dzieci w ciągu półtorej godziny poznają aż 8 różnych historii i kilkudziesięciu bohaterów. To dla dzieci stanowczo za długo i za dużo. Skróty w niektórych opowiadaniach z pewnością zadziałałyby na korzyść spektaklu, tak samo jak skróty aktorskiej części dydaktycznej, przesadnie rozciągniętej na początku.

"Poukładanie" żydowskiego świata dostrzegają w spektaklu tylko ci, którzy już o kulturze żydowskiej trochę wiedzą, czyli dorośli. To oni zachwycą się prezentacjami przedwojennych filmów pokazujących świat, którego już nie ma - małych, żydowskich miasteczek czy dzielnic. To oni z pewnością wzruszą się na najpiękniejszej historii spektaklu - wzruszającej metaforze śmierci, przejścia do innego, lepszego świata wolnego od codziennych trosk i cierpień: opowieści o dwóch zakochanych w sobie liściach, które boją się spaść z drzewa. Może to właśnie dorośli powinni być widzami "Ośmiu świateł Chanuki"?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji