Artysta totalny
Władzę nad światem należy oddać artystom. Oczywiście artystom spełnionym - niedawna próba z niewydarzonym malarzem skończyła się tragicznie. Ale artysta z poczuciem sukcesu gwarantuje, że świat przezeń zawiadywany będzie radosny, twórczy, pokojowy i po prostu życzliwy człowiekowi. Mirosław Neinert jest z pewnością artystą spełnionym - i jako taki znakomicie nadaje się do powierzenia mu steru. Ja osobiście jestem za, ponieważ artystę Neinerta cenię, podziwiam, momentami nawet uwielbiam - pisze Michał Smolorz w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Dziś uwielbiam jako aktora i właściciela teatru Korez, w przyszłości uwielbiać będę jako generalissimusa, gdy już wdzieje biały mundur z epoletami i obwieszony wstęgami orderów zasiądzie na tronie. Stanę w kolejce do homagium, złożę skłon hołdowniczy, ucałuję stopy i cieszyć się będę, że u władzy jest ktoś, kto na to zasługuje.
Na razie jesteśmy u początku tej drogi, ale wszystko dobrze się zapowiada. Artysta Neinert póki co jeszcze występuje - i robi to coraz lepiej. Tak dobrze, że osiągnął już wymarzony przez każdego artystę etap monodramu, kiedy nikt nie przeszkadza w eksplozji talentu jednego aktora, nikt nie przyćmiewa i nie konkuruje. To dobry punkt startu do władzy.
Artysta Neinert także zasiada. Mylnie dotąd sądziłem, że w skali województwa śląskiego w zasiadaniu nie do pobicia jest pewna pani dziekan, która zasiada w 864 (mogłem się czegoś nie doliczyć, wybaczcie) radach, komisjach, jury i kapitułach. Okazuje się, że nie miałem racji, za co z pokorą przepraszam. Dorobek artysty Neinerta w zasiadaniu też jest imponujący, na jesień AD 2008 doliczyłem się już 695 opanowanych przezeń rad, komisji, jury i kapituł - ze stałą tendencją wzrostową. Szacuję, że wiosną 2009 rekord pani dziekan zostanie pobity, co powitam z radością i uznaniem.
Artysta Neinert - co zrozumiałe - także doradza. To dowód wielkiej życzliwości światu, aby swoją wiedzą, swoim talentem i swoim doświadczeniem dzielić się z innymi wielkimi tego świata. Ważne, aby czynić to skutecznie i twórczo. Artysta Neinert twórczo doradza np. prezydentowi Katowic, z którym w wolnych chwilach sączy winko i wymienia życzliwości (Piotrusiu - Mireczku). Doradzanie jest skuteczne, jak powszechnie wiadomo, to właśnie dzięki niemu Katowice są miastem wielkich wydarzeń, a megakultura eksploduje tu w każdym zaułku. Gdyby Mozart, Michelangelo Buonarroti albo Shakespeare żyli współcześnie, wyemigrowaliby ze swoich prowincjonalnych dziur do Katowic.
Artysta Neinert prowadzi również imprezy, niedawno odebrał nominację na generalnego konferansjera wojewódzkiego I stopnia, najwyższe wtajemniczenie w tym fachu. Tutaj sukces i spełnienie nasz artysta osiągnął więcej niż stuprocentowe. Jeśli od rana do nocy widzimy przed oczami jego uśmiechniętą twarz z tygodniowym, prawdziwie artystowskim zarostem, możemy mieć wrażenie, że to omamy, zwidy, schizofrenia itp. Nie popadajmy w panikę, to nie choroba - po prostu w województwie śląskim nie ma już imprez, których artysta Neinert nie prowadzi. Może się także okazać, że przechodzimy z bankietu na bankiet, a i tu, i tam na estradzie stoi ten sam konferansjer w smokingu. I w takim przypadku nie popadajmy w panikę - pozostaje do wyjaśnienia, czy posiadł już umiejętność bilokacji, czy też po prostu zatrudnia sobowtórów.
Artysta Neinert, jak każdy zasłużony artysta, bywa także nagradzany. Ostatnio np. jak najbardziej słusznie został wyróżniony nagrodą prezydenta Chorzowa w dziedzinie kultury. Ponieważ (patrz punkt poprzedni) imprezę tę również prowadził, tedy nagrodę wręczył sam sobie, osiągając tym samym apogeum swego rozwoju. Biłem brawo gorliwie, moja żona też - i bardzo proszę, aby artysta Neinert o tym pamiętał, kiedy już odziany w śnieżnobiały mundur zasiądzie na tronie. Wtedy będzie bardzo dużo chwalców, ja biłem brawo już teraz.
Na zdjęciu: Mirosław Neinert
