Artykuły

Lalka też człowiek. Dzień szósty

"W beczce chowany" z Teatru Lalek Banialuka z Bielska-Białej, "Jak wam się podoba" Teatru Lalek Bourgas z Bułgarii oraz "Noc poślubna" Teatru Animacji z Poznania na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek dla Dorosłych. Lalka też Człowiek. Pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.

Przedostatniego dnia festiwalu zaprezentowane zostały trzy spektakle konkursowe - "W beczce chowany" Teatru Lalek Banialuka z Bielska-Białej, "Jak wam się podoba" Teatr Lalek Bourgas z Bułgarii oraz "Noc poślubna" poznańskiego Teatru Animacji. Można zatem powiedzieć, że upłynął on pod znakiem komedii, choć zaczęło się dosyć poważnie.

Przypadkowe, a raczej losowe pojawienie się spektaklu "W beczce chowany" w reżyserii Bogusława Kierca okazało się doświadczeniem o tyle ciekawym, że wprowadziło do festiwalu jedyny głos współczesnej dramaturgii polskiej najmłodszego pokolenia. Pojawiały się oczywiście teksty nowe, autorskie - jak chociażby w przypadku "Kąsania" Kompanii Doomsday czy "Złamanych paznokci" Teatru Wiczy, dramat najnowszy pojawił się jednak tylko jeden, ale za to z dużą korzyścią dla spektaklu. Kilkukrotnie nagradzany tekst Roberta Jarosza to opowieść pełna rytualnych i baśniowych odniesień, nie brak jej jednak aktualności. W tytułowej beczce rodzice postanawiają wychować i schować przed złem świata swego syna. Dorastanie w izolacji od problemów, ale i od słońca, czyni z chłopca życiową marionetkę, dla której każdy samodzielny ruch jest prawie niemożliwy. Snuta historia staje się metaforą dojrzewania, organicznie łączonego z wychowaniem. Trudnego czasu, w którym rodzice nadają kształt nieociosanej osobowości dziecka. To opowieść o odpowiedzialności i samodzielności.

W bielskim spektaklu na planie koła toczy się życie małego chłopca, którego rodzice za wszelką cenę chcą trzymać jego los we własnych rękach. Chłopiec jednak musi wziąć życie na swoje barki - co zostało wyrażone w bardzo obrazowy sposób, gdyż aktor grający postać Syna (Konrad Ignatowski) ubiera na ramiona niczym plecak drewnianą lalkę rozmiarów człowieka, symbolicznie nie do końca ociosaną, wyrzeźbioną w bardzo surowy sposób. Wyrusza w świat, jednak chowany przez rodziców dotychczas w beczce, nie umie sobie sam poradzić. Doskonale oddają to zabiegi animacyjne, Syn jest często wręcz bezwładnym kawałkiem drewna, z trudnością się porusza, tak naprawdę musi nauczyć się chodzić. Brak doświadczenia sprawia, że chłopiec daje się łatwo oszukać złym ludziom, a ostatecznie zabija nieświadomie swoich rodziców ukrywających się pod postacią żaby i zająca. To, co nieznane, budzi w nim bowiem strach. Dzięki bardzo prostej scenografii, wprowadzeniu na scenę tylko jednej lalki oraz rozpisaniu wszystkich ról na trzech aktorów, spektakl pozwala wybrzmieć niełatwemu dramatowi, prostota inscenizacji przekłada się tu bowiem na głębokość i wieloznaczność treści.

Komedia "Jak wam się podoba" w wykonaniu Bułgarów oparta jest przede wszystkim na świetnym aktorstwie N. Roselinovej i I. Petkova. Dwójka animatorów ożywia bogaty świat postaci utworu Szekspira, uruchamiając nie tylko lalki, lecz również wcielając się w kolejnych bohaterów. Udaje im się opowiadać o rozmaitych perypetiach miłosnych z prawdziwą pasją. Przez cały czas trwania spektaklu wspinają się na najwyższe rejestry dynamiki gry i ciągłego nakręcania akcji. Bawią się nie tylko snutą historią, ale również samym byciem na scenie, czym szybko zarażają widownię, w mig chwytającą niuanse ich scenicznej zabawy. Spektakl jest również grą z Szekspirem, poszukiwaniem własnej ścieżki rozumienia go, które wynika z fascynacji tekstem Stratfordczyka. W granice ich gry wchodzi również nieustanne przebudowywanie scenografii. Z kilkudziesięciocentymetrowej kuli przypominającej kasztan, ustawionej na początku spektaklu z tyłu sceny, wydobywają płachty, kawałki filcu, kije, z których budują przestrzenie gry - pałac, komnatę, wzgórza czy lasy. Ich ogromna chęć opowiedzenia nam historii kilku zakochanych - szczęśliwie i nieszczęśliwie - par, sprawia, że wydobywają z Szekspira jego niezwykłą aktualność, poczucie humoru i trafność diagnozowania rzeczywistości.

"Noc poślubna" w reżyserii Janusza Ryl-Krystianowskiego oparta jest na tekście polskiego komediopisarza Ignacego Nikorowicza. Opowiastka o bolączkach młodej, niedoświadczonej i nieuświadomionej pary w noc tuż po ich ślubie, pełna jest poczucia humoru i ciekawego spojrzenia na relacje damsko-męskie. Ta miniatura z życia pewnej pary przedstawiona została w filigranowej formie zbliżonej do teatru papierowego. Za parawanem mieszczącym zaledwie dwójkę aktorów, odsłanianym na wysokości ich twarzy i nóg, rozgrywa się tragedia niewiedzy. Rozterki młodej pary, która - jak się okazuje - nie miała jeszcze "żadnych stosunków" i nie ma pojęcia jak zabrać się do zmiany tego stanu, ukazane są za pomocą dynamicznych zmian figurek-fotografii aktorów z fragmentami ich rzeczywistych postaci. Pozwala to na uzyskanie komicznych efektów, kiedy w małym okienku sceny raz pojawia się niewielka figurka aktora ukazująca jego zdziwioną minę, a po chwili ogromna, dla tej skali, twarz tegoż wyrażająca inne emocje. Sylwia Zajkowska i Krzysztof Dutkiewicz świetnie radzą sobie z tą formą, ciekawie wchodzą swą grą w pewną schematyczność prezentowanych postaw, choć jednocześnie dzięki ciągłym zmianom figurek i wtrącaniu się własnymi postaciami w grę, udaje im się przedstawić na tej miniscenie ogromną skalę uczuć. Gry słowne oraz ciekawa zabawa konwencją to zdecydowany atut tego zabawnego i lekkiego przedstawienia.

na zdjęciu: "W beczce chowany" z Teatru Banialuka

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji