Artykuły

Paryż wzięty?

W Paryżu w sobotę [20 listopada] w Theatre Silvia Monfort odbyła się światowa prapremiera opery Zygmunta Krauzego "Iwona księżniczka Burgunda". Libretto napisał razem z kmpozytorem Grzegorz Jarzyna. Paryż jest zachwycony, ale czy wzięty?

Kończy się już Sezon Polski we Francji (Nova Polska). Zaczęło się mocno. W maju, w dniu wejścia Polski do UE, pokazami "Dybuka" w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego, który przebywał w Paryżu na zaproszenie Petera Brooke'a. Teraz finał wzmocniono przeglądem Miesiąc Teatru Polskiego w Paryżu (trwa od 2 listopada do 19 grudnia). I dobrze, bo polski teatr ma swoją mocną europejską pozycję i na pewno może Francuzów zaskoczyć. Na stacjach metra wiszą plakaty z polskimi wierszami, np. Szymborska do pary z Biernatem z Lublina. Jest więc szansa, że zorganizowany przez Instytut Adama Mickiewicza Sezon poszerzy wiedzę Francuzów o polskiej kulturze. A to zadanie niełatwe, bo Francja jest trudnym rynkiem. Przekonali się o tym popularyzatorzy polskich sztuk plastycznych. Z teatrem jest łatwiej. Wszak Krystian Lupa od lat regularnie odwiedza Paryż i ma tu swoją bardzo mocną pozycję. Z kolei Warlikowski i Jarzyna dzięki zaproszeniom do Awinionu i odnoszonym tam sukcesom także stali się rozpoznawalni. Na zdjęciu: "Rodzeństwo" w reż. Krystiana Lupy, Stary Teatr Kraków.

Program Miesiąca Teatru Polskiego ułożyli szefowie kilku paryskich teatrów, którzy podróżując do Polski, sami wyszukiwali interesujące ich spektakle. Do Paryża zaproszono: Studium Teatralne Piotra Borowskiego, działające na warszawskiej Pradze ze spektaklami "Człowiek" i "Parsifal", Teatr Dramatyczny z Wałbrzycha z "Kopalnią" Michała Walczaka w reżyserii Piotra Kruszczyńskiego i Teatr Współczesny z Wrocławia z "Grami" wyreżyserowanymi przez Redbada Klynstrę.

Krystian Lupa w Odeonie pokaże "Rodzeństwo" ze Starego Teatru w Krakowie. Wszystkie spektakle przywiezione z Polski grane są po kilka razy i opatrzone tłumaczeniem. Do pary z zaproszonymi powstały francuskie przedstawienia korzystające z polskich tekstów dramatycznych: "Iwona księżniczka Burgunda" Gombrowicza, "Czwarta siostra" Głowackiego, "Traktat teologiczny" Miłosza. Doszło też do pogłębionej współpracy teatralnej - Łukasz Kos wyreżyserował z francuskimi aktorami "Świadków albo naszą małą stabilizację" Różewicza. Widziałem to skromne przedstawienie. Grane jest jak tekst Becketta w czerwonej przestrzeni przez trójkę czarno ubranych aktorów. Przyznać trzeba, że konwersacyjny żywioł francuskiego teatru wziął górę nad scenicznym dzianiem się, ale tekst Różewicza zabrzmiał świetnie i współcześnie.

Nie zapomniano też w Paryżu o nowej polskiej dramaturgii. W czasie dwudniowej sesji "Co tam, panie, w polskim teatrze?" przeczytano sześć sztuk: Bizio, Głowackiego, Kajaka, Koterskiego, Villqista i Walczaka.

Jednak wydarzeniem specjalnym była światowa prapremiera opery Zygmunta Krauzego "Iwona księżniczka Burgunda" (powstałej na zamówienie wladz Warszawy z okazji 100 rocznicy urodzin Gombrowicza), która miała miejsce 20 listopada. Premiera pełnej wersji odbędzie się w Warszawie w 2005 r. Polskim solistom towarzyszyła Polska Orkiestra Radiowa pod dyrekcją Andrzeja Straszyńskiego, a partię Iwony (nieśpiewaną i właściwie też niemówioną) wykonała aktorka Dominika Kluźniak, wchodząc w ciekawy cielesny dialog z pozostałymi solistami.

Współczesna opera według Gombrowicza okazała się nieprzewidzianą wcześniej nową możliwością dla tekstu dramatu i jego dalszego funkcjonowania. Czteroaktowe libretto jest właściwie zręcznym skrótem dramatu.

Jednak nie na tym polega zabawa, że Gombrowicz zyskał walor muzyczny, ani nie na tym, że jego dramat sprawdził się w operze.

Ta opera daje zupełnie nowe pole do poszukiwań interpretacyjnych i inscenizacyjnych. Żywioł operowy sprzyja Gombrowiczowi, rytualizuje formę w sposób całkowicie naturalny, przenosząc zmagania z nią na nowy, muzyczny obszar.

Rytualizacja to największe teatralne odkrycie opery dokonane na Gombrowiczu. Nierealność i skrajne skonwencjonalizowanie teatru operowego wynosi proces uśmiercania Iwony za pomocą ościstych karasków na nowy poziom. Wołanie Królowej o pomoc, spokojnie i niespiesznie wyśpiewane, w zgodzie z rytmem muzyki, a nie logiką życiowych zdarzeń o krok od konającej Iwony, uświadamia, że opera dla tego tekstu może być środowiskiem zupełnie naturalnym.

Paryż wzięty? Francja zdobyta? Tego jeszcze nie wiadomo. Gdyby pasja miała znaczenie decydujące, to odpowiedź mogłaby być twierdząca. Ale przecież tak nie jest.

Promowanie kultury jest zadaniem skomplikowanym, a przede wszystkim kosztownym. Nie mamy za co okleić Paryża plakatami teatralnej Novej Polski. Nie mamy za co owinąć całego miasta biało-czerwoną taśmą, taką samą, jaką otacza się miejsca niebezpieczne i która stała się błyskotliwym znakiem Miesiąca Teatru Polskiego.

Czy bez pieniędzy na promocję uda nam się zawojować Paryż? Jak zawsze można powiedzieć, że pieniądze to nie wszystko. Na razie bilety na "Rodzeństwo" rozeszły się bardzo szybko i w tej chwili trwają histeryczne poszukiwania możliwości dostania się na spektakl. To dobra wróżba. Ale takiego sukcesu nie osiąga się jednym, nawet najbardziej spektakularnym sezonem kulturalnym.

Wciąż aktualne jest pytanie: jak dalej mamy zamiar zdobywać Paryż? Na pewno nie wolno zakończyć w pół słowa tego dopiero co rozpoczętego procesu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji