Artykuły

Jeszcze jeden taki dzień

Warto zadać pytanie, czy to, co powstaje w Teatrze Capitol, rzeczywiście jest odpowiedzią na "niezadowalający poziom polskich komedii", o którym często mówiła Anna Gronostaj, czy też kolejnym przykładem wątpliwej rozrywki - o "Szczęśliwym dniu" w reż. Teatrze Capitol pisze Jan Ensztein z Nowej Siły Krytycznej.

Andrzej Garbarczyk wyreżyserował w "Szczęśliwy dzień", komedię Andrzeja Chichłowskiego, w której anioły stają się widzialne, a miłość zwycięża. Trzecia premiera Teatru Capitol nie jest zaskoczeniem. Jego twórczyni Anna Gornostaj w założeniu chciała promować nową polską komedię. Tak też się dzieje. Jak mówi właścicielka, dwie pierwsze produkcje są dużym sukcesem, a bilety na "Smak mamrota" wykupione są już na grudzień. Wydaje się, że Capitol trafił idealnie w potrzeby warszawskiego rynku teatralnego, któremu nigdy za wiele rozrywki o określonym poziomie.

Malarz (Andrzej Grabarczyk) jest mężczyzną w średnim wieku, zakochanym w o wiele młodszej dziewczynie Laurze (Joanna Kupińska). Niespodziewanie w jego brudnym, zawalonym przyborami mieszkaniu personifikuje się osobisty Anioł Stróż (Marek Siudym) ubrany (a jakże!) w śnieżnobiały garnitur. Rozpoczyna się bieg przewidywalnych i oczywistych zdarzeń, który, rzecz jasna, znajdzie w finale szczęśliwe i pouczające zakończenie. Przecież kochankowie muszą być zadowoleni, miłość w każdym wieku jest możliwa, cudowna, no i zwycięża. Anioł, który przybrał ludzkie ciało zazna uciech zmysłowych i zdobędzie niezbędne doświadczenie.

"Szczęśliwy dzień" przenosi na deski teatru serialową estetykę nie tylko za pomocą uproszczonej do granic fabuły, której powierzchowność zaczyna w pewnym momencie drażnić. W tej kwestii swoje robią także dialogi w większości ułożone w ciąg przeplatających się gagów. Przez pierwsze czterdzieści minut oglądać można właściwie jedną długą scenę, rozgrywającą się między Grabarczykiem a Siudymem, zbudowaną właśnie takim kabaretowym systemem. Potem następuje przerwa. Poziom humoru zawarty w ciągłych dowcipach nie satysfakcjonuje. Anioł sprawdza na przykład, czy jako zmaterializowany twór astralny posiada genitalia, okazuje się także, że był on świadkiem wszystkich stosunków seksualnych swego podopiecznego. Kilka razy można usłyszeć "kurwa mać", ale zaprawdę powiadam wam: kiedy "kurwa mać" staje się dowcipem samym w sobie, to sprawa robi się niepokojąca.

Moralitet ten kończy się rozmową Stróża z Archaniołem Gabrielem, który deleguje go do szkolenia nowego, anielskiego narybku. W takim nastroju warto zadać pytanie, czy to, co powstaje w Teatrze Capitol, rzeczywiście jest odpowiedzią na "niezadowalający poziom polskich komedii", o którym wypowiadała się Anna Gornostaj, czy kolejnym przykładem wątpliwej rozrywki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji