Artykuły

Jegor Bułyczow. Teatr TV

"Jegor Bułyczow i inni" - jedno z ostatnich dzieł Gorkiego - wywoływało podobno kiedyś najwyższe protesty. Ale może właśnie z załamania ostrości spojrzenia one wynikały? Bo Jegor Bułyczow to w gruncie rzeczy postać sympatyczna; jego żywotność zaprzecza wszelkim przekonaniom o degeneracji woli u przedstawiciela, tej klasy, przeciwko której zwróci się niebawem rewolucja. Dzieje się tu zresztą rzecz dosyć znamienna. Gorki, często nawet wbrew własnym poglądom, pozostaje głębokim realistą. Historia Jegora Bułyczowa staje się historią narodzin kapitalizmu w Rosji, kapitalizmu, który nie zdążył się rozwinąć i zginął, pokonany w zalążku przez nowy, bardziej postępowy system społeczny, który przyniosła ze sobą rewolucja. Powiew tej rewolucji wyraźnie daje się w sztuce odczuć. Zawiązuje się w niej jakiś zdumiewający sojusz - bogacz, spryciarz i wyzyskiwacz Jegor Bułyczow zdaje się podawać ponad głowami strasznych mieszczan - jakby bezwiednie, intuicyjnie - rękę rewolucji. Nic też dziwnego - bo on też, tak samo jak Łaptiew, jak Szura, której sympatie nie budzą wątpliwości, rozsadza zastałą strukturę carsko-rosyjskiego społeczeństwa. Były subiekt, który zrobił olbrzymią karierę, nie przebierając w środkach, gardzi tymi, którzy mu do tej kariery posłużyli.

Tadeusz Łomnicki zagrał Bułyczowa jako człowieka, który podlega wszelkim słabościom życia i który przede wszystkim pragnie żyć.

Znakomity w pierwszej części, kiedy choroba dopiero się zaczyna, i kiedy jego żywotność połączona zresztą z wyrozumiałością dla słabości innych, każe ludziom bać się go i nienawidzić. Bo Bułyczow jest wyrozumiały dla błędów życia. Żywi pogardę silnego człowieka dla wegetacji i pasożytnictwa. Przełom następuje w momencie, gdy dowiaduje się o swojej śmiertelnej chorobie. Jego Łomnickiego był może nieco stropiony, zdezorientowany, ale nie przeżył głębokiego załamania. Zresztą to zagubienie trwało tylko chwilę (sceniczną), by znów przerodzić się w bunt, by znów ustąpić miejsca nieposkromionej żądzy życia. Aż do ostatniej chwili. Może dlatego w kontekście całego przedstawienia najsłabiej wypadły sceny z próbami wprowadzenia znachorów i nawiedzonych.

Zygmunt Hubner podszedł chyba ze zbyt wielkim szacunkiem do całości tekstu - bo z kilku luźnych scen można było - bez szkody dla zwartości i wymowy przedstawienia - zrezygnować. Ale pokazany przez niego spektakl miał oddech wielkiej sztuki, a rozgrywany w płaszczyźnie psychologicznej konflikt między kapitalistą, który na starość stał się nieomal marzycielem, a jego otoczeniem, dla którego zawsze istniały tylko kanony mieszczańskiej przyzwoitości spowijające fałsz i obłudę - trzymał w napięciu i budził zainteresowanie dla jego bohaterów.

P.S. Przydałby się jednak nowy przekład - chyba nie tylko tej sztuki Gorkiego. Istniejące grzeszą taką ilością rusycyzmów, że aż czasem przestaje być zrozumiały sens wypowiadanych zdań. Tylko pozornie najłatwiej się tłumaczy z języków do siebie podobnych. Albowiem przekład polega nie tylko na tłumaczeniu słów, lecz przede wszystkim na oddawaniu struktur językowych i również - myślowych.

Teatr Telewizji: 28 IV 1975. Maksym Gorki: "Jegor Bułyczow i inni". Przekład: Stanisław Brucz i Stanisław R. Dobrowolski. Reżyseria - Zygmunt Hubner. Scenografia - Wojciech Sieciński. Realizacja telewizyjna - Barbara Borys-Damięcka. Wykonawcy: Tadeusz Łomnicki, Bohdana Majda, Joanna Żółkowska, Irena Szewczyk, Zofia Rysiówna, Piotr Fronczewski, Anna Seniuk, Andrzej Piszczatowski, Bronisław Pawlik, Lech Ordon, Eleonora Hardock, Bolesław Płotnicki, Stanisław Bieliński, Tadeusz Fijewski, Barbara Rachwalska, Franciszek Pieczka, Marta Ławińska, Krzysztof Majchrzak, Marek Lewandowski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji