Artykuły

Jackie cały czas się krząta

"Jackie. Śmierć i księżniczka" w reż. Weroniki Szczawińskiej w Teatrze im. Jaracza w Olsztynie. Po występie w Teatrze Łaźnia Nowa pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Podziwiać należy odwagę, z jaką młoda reżyserka i młoda aktorka rzuciły się w piekielnie trudny tekst Jelinek. Podziwiać też można, jak gładko wydobyły z niego to, co najbardziej oczywiste.

Jackie to oczywiście Jacqueline Kennedy - piękna i elegancka prezydentowa, wzór do naśladowania, ikona mody i stylu, wiecznie żywa legenda. Współczesna księżniczka masowej wyobraźni. "Jackie" Elfriede Jelinek to potężny monolog, w którym główna bohaterka usiłuje nazwać siebie - istotę złożoną z obrazów, ról i wyobrażeń - kobietę, której wizerunek oderwał się od niej samej i ją pochłonął. Ten żarłoczny, gorączkowy monolog, pisany jednym ciągiem, Weronika Szczawińska uporządkowała i przyszpiliła teatralną formą. Skutek jest taki, że oglądamy precyzyjny, efektowny i z zaangażowaniem zagrany spektakl, tyle że płynący po powierzchni tekstu Jelinek.

Na scenie kilka znaczących obiektów - jedna skrzynka z napisem "Death Kennedys. Model nr 1. Princess of Glamour", i druga, w której Jackie przechowuje przedmioty używane w kolejnych scenach, wycięte z tektury sylwetki Jackie i plansze z otworami pozostałymi po wycięciu tych sylwetek. Można więc przewidzieć, że spektakl będzie mówił o dopasowywaniu się do wizerunku, formie i walce z formą. I rzeczywiście - z jednego z jackiekształtnych otworów wyłania się żywa Jackie. Milena Gauer w różowym kostiumiku a la Chanel, który zrósł się z prawdziwą Jackie, bo miała go na sobie podczas zamachu na Kennedy'ego. Gauer nie przypomina Jackie - to nie chuda, bezmięsna, żylasta istota, ale energiczna, nieduża dziewczyna. Wyrzucająca z siebie monolog Jackie - formalnie, apsychologicznie, by nie ześlizgnąć się w sentymentalną opowieść o nieszczęsnej Jackie, o jakiej i dziś możemy przeczytać w kolorowym piśmie.

Gauer cały czas się krząta - ogrywa kolejne rekwizyty wyciągane ze skrzyni (wielki znicz w kształcie serca, różowe dildo, perfumy, które zostawiają na kostiumie czerwone jak krew ślady), obrzuca się weselnym ryżem, inscenizuje za pomocą pudełka papierosów i krwawych perfum zamach na Kennedy'ego, przestawia i zawiesza makiety z własną sylwetką. Na koniec urządza sprzątanie, nucąc amerykański hymn, zamiata podłogę, chowa rekwizyty i z wysiłkiem buduje z tego, co na scenie, wielkie pionowe pudełko, w którym się zamknie. Okazuje się, że wszystkie elementy dekoracji pasują do siebie - jedna skrzynka mieści się w drugiej, metalowy stelaż zyska ściany z tekturowych sylwetek i tektury z otworami. Jackie w podświetlonym pudle wygląda jak lalka Barbie stworzona na wzór First Lady.

Tak potraktowana "Jackie" Jelinek zbliżyła się niebezpiecznie do wzoru, którego twórczynie spektaklu unikały jak diabeł święconej wody - do historii z ambitniejszego kolorowego pisma, w którym można przeczytać i o wizerunku, i o walce z nim, i o lalce Barbie wzorowanej na Jackie K.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji