Artykuły

Zielona Góra. IV Festiwal Kabaretu ze "Szkłem kontaktowym"

Na występ duetu Zborowski-Opania przyszły tłumy. Wśród publiczności ciężko było jednak znaleźć chociażby jednego dwudziestolatka. Młodzi wybierają studencki Festiwal Kabaretu.

Wyszło nam ciekawe zderzenie. 3 grudnia zaczyna się w Zielonej Górze Festiwal Kabaretu. Czy występ znanego aktorskiego duetu Zborowski-Opania ma coś wspólnego z imprezą o studenckich korzeniach? Czy tylko pokazuje rozdźwięk?

Wiktor Zborowski i Marian Opania w zielonogórskiej Hydrozagadce dali pokaz starego, klasycznego żartu. Nie było za dużych, obciachowych sweterków, czy seplenienia, tylko idealnie skrojone marynarki i nienaganna polszczyzna. Zamiast absurdu scenicznego, perfekcyjna ogłada, okraszona piosenkami Młynarskiego, Wysockiego, Brela oraz tekstami kabaretów sprzed pół wieku. Opania przypomniał przedwojenny monolog Antoniego Słonimskiego. - Z takim majstersztykiem dawno nie miałem do czynienia - mówi autor. Całość została napisana w poetyce szmoncesu, czyli dowcipu żydowskiego. Jest wyznaniem męża, którego żona zmusza do gry w brydża. Wydawać by się mogło, że największą tragedią mężczyzny jest to, że nie umie grać i ciągle przegrywa, ale szybko okazuje się, że jest jeszcze gorzej. Pasja małżonki przekłada się na pozostałe sfery życia małżeńskiego. - Nawet w stosunkach erotycznych, moja żona wprowadziła rozgrywkę brydżową. W nocy mówi do mnie kier, czyli że ma ciągoty, a ja muszę odpowiedzieć dwa kier, czyli podnoszę jej kolor, albo pas, czyli impas. Raz nawet mogłem, ale powiedziałem pas, a ona na to "z taką kartą mówi się pas?". Ja powiedziałem, że nie gram z takimi, co zaglądają w karty". Nie mniejszym majstersztykiem był słynny telefoniczny dialog pomiędzy Kubą Koldbergiem i "Beńkiem" Rapaportem, o tym, jak ubić dobry interes. Słuchacz musi się przebić przez cały kalejdoskop nazwisk, weksli, pokrewieństw i zależności, żeby dojść do tego, że, aby zarobić, ktoś musi umrzeć. Publiczność zgotowała artystom owacje na stojąco. Czy podobne żarty trafiłyby dziś do młodej publiczności? W sobotni wieczór takich widzów nie było.

Przed nami spotkania ze współczesnym żartem. W środę rusza IV Festiwal Kabaretu. W tym roku o statuetkę Ericha von Patisohna [na zdjęciu], w rozgrywkach pucharowych bić się będzie osiem kabaretów. Potyczki poprzedzi w środę koncert prolog, na którym zaprezentują się gospodarze z Zielonogórskiego Zagłębia Kabaretowego. Czwartek będzie należał już do gości festiwalu. W ćwierćfinałowych pojedynkach zmierzą się Jachim Presents z Jurkami, Kabaret Grabiego Marka z Łowcy. B, Łimo z Kabaretus Fraszka, oraz Formacja Chatelet ze Stadem Umtata.

Imprezie będą towarzyszyć także liczni goście specjalni. Tomasz Sianecki i Grzegorz Miecugow wyemitują na żywo z Zielonej Góry dwa odcinki popularnego programu TVN "Szkło kontaktowe". Na zielonogórską imprezę przyjedzie także Rafał Kmita oraz Krzysztof Jaślar, związany niegdyś z kabaretem Tey.

Bilety na środowy i sobotni koncert wyprzedano już pierwszego dnia, ale wciąż można dostać wejściówki na czwartkowe i piątkowe koncerty. Pytać należy o nie w sklepie Muz-Art., przy al. Niepodległości. Cena 30 zł i 15 zł. Uwaga! W środę wraz z "Gazetą" ukaże się specjalny dodatek na Festiwal Kabaretu. Przedstawiamy w nim m.in. rozmowę z Januszem Rewersem, felietony Tomasza Jachimka i Jacka Fedorowicza, a także przybliżamy sylwetki zaproszonych kabaretów oraz historię Ericha von Patisohna, patrona festiwalu. Będzie też można z "Gazetą" wygrać bilety.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji