Artykuły

"Nie-Boska komedia" w pięknych plenerach Ogrodzieńca. Poraz pierwszy na małym ekranie

Niewiarygodne piękno zamku w Ogrodzieńcu powoli spowija gęsta mgła. Nietypowa noc świętojańska. Ale też nie co noc przez dziedzińce, pieczary i mury wiedzie hrabiego Henryka czarno odziana postać Mefista. Nie co wieczór płoną ogniska, przy których chóry Lokajów, Rzeźników i Chłopów wygłaszają swoje rewolucyjne credo.

Mgła sprzyja teraz reżyserowi Zygmuntowi Hübnerowi. Poprzednio musiał wspierać się świecami dymnymi. Drogą od miasteczka nadchodzą aktorzy. Natomiast wszelkimi możliwymi dróżkami ciągną ciekawi - turyści i miejscowi. Darmowy spektakl w wybornej obsadzie to jest to.

Jesteśmy na planie nagrania "Nie-Boskiej komedii" Krasińskiego, po raz pierwszy realizowanej dla Teatru Telewizji.

Wejście do pieczary prawie niewidoczne. Przez szczelinę miga ogień. Miejsca tyle, że do wnętrza praktycznie wciska tylko "nos" ręcznej kamery i nasz "expressowy" obiektyw. Trzej lokaje piją wino. Zza załomu skały wyłaniają się postacie. czarny cylinder na głowie Jerzego Treli zdradza Mefista. Hrabia Henryk - Jerzy Zelnik, bogaty strój, blada twarz i jarzące się oczy.

Nagranie idzie na tzw. "setkę", czyli obraz i dźwięk. Na planie musi być cisza. Niestety, z ciemności i mgły dochodzą chichoty, śmiechy, rozmowy. - W ten sposób nic nie nagramy - protestuje do mikrofonu siedząca w wozie transmisyjnym Barbara Borys-Damięcka - reżyser telewizyjny. Do akcji wkracza Halina Ziobrowska - kierownik produkcji, która twardo i bez dyskusji wprowadza gapiów. Zygmunt Hubner spogląda nerwowo na zegarek. - Mamy już godzinę opóźnienia. - Wreszcie start. Nagranie zajęło kilkanaście minut.

Przenosimy się na druga stronę baszty, pod Ołtarz Leonarda. Scenę oświetla Jan Tyszler, jest chwila przerwy.

- Jaka będzie Pańska adaptacja - zwracamy się do reżysera.

- Wierna autorowi, z kilkoma niewielkimi cięciami, nieodzownymi w realizacji tv. Zrezygnowałem ze sceny Przechrztów. Jezry Trela gra w jednej postaci Mefista i Przechrztę. Możliwości pół filmowej, pół teatralnej konwencji spektaklu telewizyjnego pozwoliły na szczegółowe przedstawienie obozu Pankracego. Pokazuję to oczami Henryka, dla którego jest to obraz przerażający, wynaturzony. Podróż do piekieł. Stąd m. in. tyle w tych scenach ognia, dymu, światłocieni.

- Rolę Orcia powierzył Pan czternastoletniemu chłopcu.

- Półfilmowa konwencja nie pozwoliła wprowadzić dorosłego aktora. Mój odtwórca roli daje sobie dobrze radę z tekstem, choć, rzecz jasna, jego kwestie są skromniejsze.

Pod wielkim krzyżem otoczonym dziesiątkami płonących świec w asyście Kapłana rewolucji (Włodzimierz Jasiński) i filozofa (Wojciech Zientarski) pojawia się Leonard (Jerzy Radziwiłłowicz). Odrzuca płaszcz. Rozchylona koszula odsłania nagi tors.

- Dajcie mi ją do ust, do piersi, w objęcia, dajcie piękną moją, niepodległą, wyzwoloną, obnażaną z zasłon i przesądów, wybraną spośród córek wolności, oblubienicę moją.

To dopiero próba. Aktorsko w porządku. Gorzej z techniką. Radziwiłłowicz ma w tej scenie długie kwestie. Cały czas będzie tylko w rozpiętej do pasa koszuli i w żaden sposób nie można ukryć mikrofonu na ciele. Mijają minuty. Już przekroczyliśmy północ. Plan melduje gotowość do wozu. Zaczynamy.

- "Dajcie mi Ją..." - wzywa Leonard.

- Wyrywam się do Ciebie, mój kochanku - krzyczy z ciemności Dziewica II. I po chwili wniesiona na rękach Leonarda przed tłumy i ołtarz pozwala przez moment podziwiać swoje nieskazitelnie białe ciało.

Po nagraniu aktorka okrywa się grubym kożuchem. Noc świętojańska jest bardzo chłodna. I mimo ostatnich słów do Leonarda - "Płonę, płonę" - Jolanta Januszówna raczej szczeka zębami z zimna niż z paroksyzmu miłości.

I tam także, do Leonardowego ołtarza i do wyznawców przemocy, morderstw, zabijania przyprowadzi Henryka Mefisto. Tam tłum rozgrzany wizją zabójstw uświęconych rozkazami będzie wykrzykiwał wprost do niezidentyfikowanego Hrabiego.

- Prosimy cię ślicznie o głowę arystokraty. Zabij dla mnie księcia Janusza. Dla mnie hrabiego Henryka - dojdą go słowa jednej z Dziewczyn.

Najkrótsza noc kończy się. Pochmurny świt ukazuje baśniowe kształty skał i zamku. Ekipa zwija sprzęt. Aktorzy rozpoczynają podróż do Krakowa, gdzie czeka ich normalny dzień pracy - próby, spektakle.

"Nie-Boska komedia" będzie nagrywana jeszcze w pałacu w Krzeszowicach, a potem montaż.

Oprócz wymienionych w spektaklu zobaczymy Marka Walczewskiego w roli Pankracego, Annę Dymną - żonę hrabiego Henryka, Krzysztofa Borowca jako Jakuba, Katarzynę Lis w roli Dziewicy, Jerzego Nowaka jako Bianchettiego.

Scenografię i kostiumy przygotowali Ł. i M. Skarżyńscy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji