Artykuły

Ponad potrzebę

Przedstawienie - "Odpocznij po biegu" - oparte na książce Władysława {#au#12}Terleckiego{/#} i zaprezentowane w Teatrze Powszechnym przez Zygmunta Hübnera, nie podejmuje tak ważkich zagadnień, aby zasługiwało na szczególna uwagę. Przynosi jednak dosyć nieporozumień, aby uwagę na nie zwrócić.

Źródła tych nieporozumień tkwią zarówno w treści sztuki, jak i w jej inscenizacji. W oparciu o głośna kiedyś, dziś już całkowicie zapomnianą zbrodnię, sztuka Terleckiego podejmuje szereg spraw psychologiczno-moralnych, nadając im znaczenie na pewno przewyższające wymowę faktów. Wydaje się chwilami, iż rozważania natury moralnej, rozmyślania nad naturą ludzką, są jakby rozdęte ponad możliwość wypełnienia istotną treścią kunsztownych form dialogowych.

Z pewnej perspektywy może się wydawać, iż słuchamy relacji zaczerpniętej z jakichś kronik kolonialnych: oto rozumny i prawy przedstawiciel władzy centralnej przybywa na zacofaną prowincję, aby rozwikłać i rozsadzić mroczne, bo nasycone fanatyzmem, sprawy krajowców. Tym przedstawicielem władzy jest sędzia śledczy prowadzący sprawę zabójstwa. Ów sędzia jest człowiekiem przewyższającym umysłem, wrażliwością i humanizmem postawy całe otoczenie, z którym się zetknął.

A jednak z całej tej konstrukcji nie wynikają wnioski, nie wypływają refleksje na tyle silne i trwałe abyśmy je mogli wynieść ze sobą po spektaklu. Być może, dzieje się tak dlatego, iż spektakl ten został zdominowany pragnieniem reżysera, aby wpoić widzowi przekonanie, że ogląda rzeczy niezwykłe i słucha rozważań głębokich i doniosłych. Widz poddaje się klimatowi spektaklu, ale nie ulega zawartym w nim sugestiom, choć opuszcza teatr pełen uznania dla reżysera i aktorów.

Postacią, która skupia najwięcej uwagi widza, jest sędzia śledczy. Gra go Władysław Kowalski. I czyni to tak sugestywnie dzięki wielkiej dyscyplinie aktorskiej, umiejętnemu posługiwaniu się efektami: gestem, głosem, a przy tym znakomitą dykcją, że widz podziwia i aktora i postać. Mieczysław Pawlikowski jest nie mniej znakomity w roli Prezesa sadu, który chciałby możliwie szybko zakończyć niemiła i drastyczna sprawę.

Franciszek Pieczka to Dorożkarz, człek prosty i pełen fanatycznej wiary w słuszność każdego poczynania jej ziemskich mandatariuszy. Maciej Rayzacher ujmuje szczerością przeżycia, dramatu człowieka, Sykstusa, przestępcy, który wydaje się być zdumiony własną zbrodnią, zagubiony w próbach zrozumienia samego siebie. Kazimierz Kaczor w roli Damiana reprezentuje, chyba jedyny w tej sztuce, cynizm i przewrotność.

Marta Ławińska gra Barbarę, przyjaciółkę Sykstusa, heroinę jego zbrodniczego czynu, wierzymy chwilami w szczerość jej uczuć. A jeszcze ukazują się na scenie aktorzy tak wytrawni i znakomici, jak Tadeusz Białoszczyński i Edmund Fetting.

A jednak wszystko to wydaje się rozwinięte ponad potrzebę, a więc niezbyt ważkie i mało przekonujące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji