Artykuły

Tadeusz Kantor z wizytą u rodziny w Tychach

Pierwsza na Śląsku wystawa sztuki Tadeusza Kantora ze zbiorów krakowskiej Cricoteki w tyskim Muzeum Miejskim. Dla Kantora to w pewien sposób wizyta u rodziny, której członkowie wciąż tutaj żyją - pisze Łukasz Kałębasiak w Gazecie Wyborczej - Katowice.

Tadeusz Kantor długo jeszcze zapewne pozostanie najbardziej znanym za granicą polskim artystą XX wieku. Nic dziwnego, skoro po II wojnie światowej miał wystawy w całej Europie (choćby na Biennale w Wenecji), a jego Teatr Cricot 2 zjeździł ze swoimi spektaklami świat - od Japonii po Meksyk. Niedawno Cricotekę - krakowskie centrum dbające o spuściznę po artyście - odwiedziła grupa aktorów teatralnych z Kolumbii. Wychodząc, wszyscy czule pogłaskali podłogę. Przecież tutaj chodził Kantor!

Kolumbijczycy nie zobaczyli jednak w Krakowie najlepszych obiektów wybitnego artysty, bo te są teraz ozdobą tyskiej wystawy "Epoka chłopca". Można się spierać, która z rzeźb - "Klasa szkolna. Dzieło zamknięte" czy "Dzieci w ławkach z Umarłej klasy" [na zdjęciu] - jest najbardziej symboliczna dla sztuki Kantora. Ważne, że obydwa te dzieła są sztandarowe dla jego "sztuki pamięci" i że są w Tychach.

"Epoka chłopca" to hasło, które pojawiło się w sztuce Kantora na przełomie lat 70. i 80. m.in. jako seria rysunków. Spektaklem "Umarła klasa" Kantor rozpoczął okres nazywany dziś "sztuką pamięci". Wspomnienia z dzieciństwa zaczęły wówczas przenikać do jego teatru i plastyki. Impuls był niezwykły.

- W 1971 roku na Helu Kantor stanął przed skromnym budynkiem i przez okno zobaczył biedną klasę szkolną. Wtedy wjego głowie pojawił się ten temat - mówi Anna Halczak, autorka scenariusza wystawy i wieloletnia współpracowniczka artysty.

Kantor, jak sam pisał później, uświadomił sobie wtedy "istnienie wspomnienia" i te wspomnienia zaczęły odgrywać w jego sztuce pierwszoplanową rolę. W spektaklach zaczęli pojawiać się dawni przyjaciele, rodzice, wreszcie sam Kantor. Te wspomnienia obciążone były jednak śmiercią, dlatego "Dzieci w ławkach" wyglądają na upiory, a na łóżku obracanym korbką leżą zwłoki Wuja Józefa - księdza, u którego matka Kantora mieszkała przez jakiś czas wraz z dziećmi. I wreszcie jest sam Kantor w "Klasie szkolnej" - zamknięty w czterech ścianach, siedzący w szkolnej ławce przed tablicą, nad którą wisi krzyż. Tak jak sobie to przypomniał na Helu. W 2002 roku Muzeum Historii Katowic pokazało, że Śląsk był ważnym miejscem dla wielu członków rodziny Kantora. W końcu Marian Kantor-Mirski, ojciec artysty wspominany choćby w "Wielopolu, Wielopolu", brał prawdopodobnie udział w powstaniach śląskich.

Wiele dobrego zrobił też dla Zagłębia, tworząc bezcenną monografię o historii Sosnowca, Będzina czy Dąbrowy Górniczej. Ciotka Kantora, Józefa Kantorówna, za swoją działalność konspiracyjną w czasie II wojny światowej została uwięziona w hitlerowskim obozie. Przeżyła i resztę życia poświęciła wychowywaniu młodzieży w Szopienicach. W Tychach żyją też dalsi członkowie rodziny Kantora, dzięki którym podobno artysta raz odwiedził to miasto. Dlatego wystawa sztuki Kantora w Tychach (na wystawie są też min. jego obrazy i szkice) jest w pewnym sensie ponowną wizytą artysty u swojej rodziny.

Muzeum Miejskie w Tychach zaprasza do 7 lutego. Wstęp wolny

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji