Artykuły

Odkryć wszystko, nie pokazując niczego

"Wiele hałasu o nic" w reż. Macieja Prusa w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Noww warszawskie "Wiele hałasu o nic" to aktorzy z wielkim potencjałem na wielkiej scenie Teatru Narodowego. I kłopoty z zapełnieniem treścią efektownej, monumentalnej scenografii.

U Szekspira proste historie plotek i miłostek okazują się kronikami małych, codziennych zbrodni, jakich dokonują na sobie przyjaciele, krewni, zakochaniNic smutniejszego nad Szekspirowskie komedie. Obsługa teatru ma po spektaklu mniej sztucznej krwi do ścierania niż po "Hamletach" czy "Ryszardach", ale i tak bilans ofiar poraża. Złamane serca, karki, życiorysy, utracone twarze, podeptane złudzenia. Proste historie plotek i miłostek okazują się kronikami małych, codziennych zbrodni, jakich dokonują na sobie przyjaciele, krewni, zakochani.

W "Wiele hałasu o nic" Macieja Prusa wszystkie najczystsze uczucia zostają skompromitowane, a przed jatką ratują tylko zbiegi okoliczności. Młody przyjaciel księcia Aragonii (Artur Żmijewski) Claudio (Krzysztof Wieszczek) zakochuje się w Hero (Anna Grycewicz), córce gubernatora Messyny Leonata (Andrzej Blumenfeld). Podczas balu maskowego książę zdobywa dziewczynę dla towarzysza. Dzień przed planowanym ślubem Hero pada jednak ofiarą spisku. Zniesławiona przez Don Juana (Maciej Kozłowski) zostaje wystawiona na publiczną hańbę, porzucona przez narzeczonego, zniszczona. Ojciec życzy jej śmierci, ukochany pomiata nią bez opamiętania.

.

W tle toczy się historia Benedicka (Grzegorz Małecki) i Beatrice (Patrycja Soliman), pary wygadanych cyników, lubujących się we wzajemnych zaczepkach i docinkach. Oboje poprzysięgli wrogość płci przeciwnej wedle klasycznego schematu ze "Ślubów panieńskich" czy "Strasznego dworu". I oboje, w równie klasyczny sposób, łatwo i chętnie tę przysięgę złamią.

Wszystkie zwroty od niechęci do miłości, od pożądania do pogardy, dokonują się zaskakująco gładko. By ukrócić domysły, że stoją za tym jakieś tajemnicze siły, scenograf Marcin Jarnuszkiewicz umieścił bohaterów w jasnej, otwartej przestrzeni dziedzińca zamkowego. Nowoczesna, minimalistyczna architektura, pełna zgeometryzowanych form, prześwitów i przeszkleń, nie sprzyja tajemnicom. Na tle jasnych ścian widać źródła każdej intrygi, podłości. Balkony z pleksi, zamiast ukrywać spiskowców, eksponują ich, niezliczone drzwi, okna i okienka, raczej odsłaniają kulisy niż strzegą niespodzianek. Jedynie klapy w podłodze okazują się przejściami do dziwnego świata strażników pałacowych (Modest Ruciński, Wojciech Solarz, Przemysław Stippa, Bartłomiej Bobrowski, Leszek Zduń), czyli barwnej grupy wesołków - zwierzęcych, dzikich, żywiołowych, przypominających postaci z kreskówek.

Jednak na wielkiej scenie Teatru Narodowego po raz kolejny powtórzyły się kłopoty z zapełnieniem efektownej, monumentalnej scenografii treścią. Brak równowagi między zaangażowanymi środkami a efektem uderzał kilka lat temu w "Ryszardzie II" Andrzeja Seweryna. W "Wiele hałasu o nic" już tylko smuci.

Spektakl toczy się od scenki do scenki - czasem wartko, jak w epizodach ze strażnikami, zwykle jednak smętnie i rozwlekle. Manieryczna, sztywna, "architektoniczna" gra odbiera powagę wydarzeniom, uniemożliwia zaangażowanie się w historię. Aktorzy wydają się raczej prezentować pomysłowe, stylizowane na epokę kostiumy, niż brać udział w spektaklu. Jedynie para Małecki - Soliman miewa chwile, gdy słychać między nimi prawdziwy dialog, kontakt. Ale nawet w tym związku - dojrzalszym, ciekawszym niż głupie zauroczenie Claudia i Hero - reżyser pozostawia mnóstwo pustych miejsc, nie odpowiada na pytania o konsekwencje kryzysu, który omal nie doprowadza do tragedii, nie interpretuje nagłych zwrotów w relacji pary. Inscenizacja Macieja Prusa to przykład, jak odkrywając wszystko, można nie pokazać niczego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji