Artykuły

"Czarodziejski flet" musi być... czarodziejski. I jest!

"Czarodziejski flet" w reż. Waldemara Zawodzińskiego w Teatrze Wielkim. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.

Opera dla dzieci i filozoficznych głów - pisano o "Czarodziejskim flecie". Najczęściej grane z dzieł Mozarta okazuje się niewiarygodnie inspirujące. Inscenizacja w Teatrze Wielkim (czwarta w historii tej sceny) jest wyjątkowa. To czarna bajka i samo życie. Po sobotniej premierze długo nie milkły brawa.

Waldemar Zawodziński (reżyseria i scenografia) wyczarował świat, w którym sercowe perypetie Tamina i Paminy, beztroski żywot ptasznika Papageno, konflikt groźnej Królowej Nocy i Sarastra świadomego ciężaru władzy są serią intrygujących, malarskich obrazów. Inscenizator, wraz Marią Balcerek, autorką niebanalnych kostiumów, prowadzi w przestrzenie, w których sercowym rozterkom dodana została magia tęsknot i niepewności, a filozofia masońska (zarówno kompozytor, jak i librecista E. Schikaneder byli związani z ruchem wolnomularskim) decyduje o poczynaniach postaci.

Wędrówkę przez krainę mroku naznaczy obecność trzech Dam królowej (masońska trójka powtórzy się wiele razy), którym - z wyglądu - bliżej do władczyń zamtuzu. Maria Szczucka, Małgorzata Borowik, Jolanta Bibel i młodzieńcy w rolach bulterierów tworzą efektownie groteskową grupę. Inna trójka - delikatni chłopcy pojawiający się w trzech szafach (Katarzyna Nowicka, Izabela Wesołowska, Lilla Gondek-Walczak) - prowadzi Tamina i Paminę od mroku ku światłu. O racje Tamina, chcącego uwolnić ukochaną, z wokalną determinacją walczył Dariusz Stachura (tej partii tenor nie zaliczy do swoich sukcesów). Urodą głosu i precyzją jako Pamina urzekała Dorota Wójcik. Wokalną i aktorską interpretacją Sarastra publiczność zdobył świetny Grzegorz Szostak. Oczekiwany popis Królowej Nocy należał do zawsze elektryzującej widownię Joanny Woś. Tym razem gwiazda była wyraźnie zmęczona, więc na popis wokalny tej klasy, jaki prezentowała w inscenizacji sprzed ośmiu lat, trzeba poczekać.

Sceną i wyobraźnią widowni zawładnął Papageno. Przemysław Rezner (tak jak w poprzedniej realizacji) okazał się znakomitym aktorem umiejącym bawić, a wokalnie jeszcze bardziej satysfakcjonował słuchaczy. Duet z Paminą opowiadający o znaczeniu uczuć, o tym, że "chcemy miłością się cieszyć" miał w sobie czarodziejską moc, zaś popisowy duet z Papageną (uznanie dla Agnieszki Makówki) pokazał humorystyczną stronę damsko-męskich starć.

Orkiestra pozwalała cieszyć się urodą mozartowskich fraz. Łukaszowi Borowiczowi, młodemu dyrygentowi, który po raz pierwszy pracował w łódzkiej operze, należą się brawa. Bywało, że heroicznie "gonił" śpiewaków przyśpieszających tempa, ale najważniejsze: wraz z muzykami i chórem (przygotowanym przez Marka Jaszczaka) stworzył klimat dzieła zróżnicowanego w nastrojach. Elegancję ruchu scenicznego inscenizacja zawdzięcza Janinie Niesobskiej.

"Czarodziejski flet" musi być... czarodziejski. Królowa Nocy wysokość swej władzy prezentuje z piedestału opartego na kościach miednicy, pojawiają się zwierzaki jak z najprawdziwszych bajek (tylko dlaczego lew nie ma ogona, pytał mały widz), fascynuje zebra skrzyżowana z żyrafą, przemierzająca scenę na wysokich szczudłach... Cudów i dziwów nie brakuje, a wszystko po to, by jeszcze raz miłość i sprawiedliwość mogły zwyciężyć.

Czytelnicy "Expressu" przekonają się o tym w drugi dzień świąt (godz. 18) podczas naszej premiery. Jako Królowa Nocy po raz pierwszy wystąpi Joanna Moskowicz (laureatka Złotej Maski).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji