Artykuły

Kraków. Kuluary milczą po "Makbecie"

W piątek [26 listopada] w Starym Teatrze odbyła się długo oczekiwana premiera "Makbeta" w reżyserii Andrzeja Wajdy. Brawa po trzygodzinnym spektaklu były umiarkowane. Nikt z publiczności nie zdecydował się nagrodzić twórców oklaskami na stojąco.

W piątek na widowni zasiadły największe osobistości ze świata nauki, kultury i sztuki. Zapytaliśmy kilka osób o pierwsze wrażenia po obejrzeniu spektaklu.

PROF. FRANCISZEK ZIEJKA, rektor UJ [na zdjęciu po lewej]: - Jestem poruszony, ponieważ po raz pierwszy przyszło mi oglądać "Makbeta" zupełnie innego niż ten, który był w mojej wyobraźni. Koncepcja wystawienia spektaklu w formule ciemno-czarnej, listopadowej sprawiła, że jest to sztuka, która każe myśleć o złu tkwiącym w człowieku. Spektakl nie porywa ani wystawnością stroju, ani wystawnością scenografii. Niepokoiły mnie trochę zbyt rzeczywiste mundury na scenie. Być może gdyby było mniej stroju wojskowego, który się tak rzucał w oczy, to jeszcze mocniej zostałyby zaakcentowane niezwykle ważne słowa, jakie padają w spektaklu. Wewnętrzna analiza - czym jest człowiek, co w nim tkwi, jakie w nim szaleją straszliwe furie zła - byłaby może jeszcze bardziej pogłębiona.

JAN DWORAK, prezes zarządu Telewizji Polskiej SA: - Jestem bardzo poruszony tą sztuką i tą prostą inscenizacją. Tekst, podany we współczesnym przekładzie Antoniego Libery, dociera do widza "czysto", dzięki czemu jest jeszcze bardziej uniwersalny, dużo bardziej niż w innych inscenizacjach. Bardzo uproszczona koncepcja dekoracji i strojów również jest poruszająca. Bardzo dobre wykonanie, bardzo dobre role, zwłaszcza niesłychanie ciekawe role dziecięce. I wreszcie mistrzowska reżyseria.

Największe wrażenie zrobiła na mnie nieprzemijająca gra ludzkich namiętności, ludzka chęć dominacji i ludzkie okrucieństwo. Czyli te wszystkie emocje, które były, są i będą zawsze towarzyszy człowiekowi.

BOGUSŁAW NOWAK, dyrektor Oddziału Telewizji Kraków: - Cieszę się, że pan Andrzej Wajda wrócił do Starego Teatru. Cieszę się, że jak zawsze w Starym Teatrze zwyciężyło aktorstwo. Moi przyjaciele mówią, że ze mną nie da się rozmawiać na temat teatru, bo ja po prostu teatr kocham. W związku z tym jestem szczęśliwy, że w Starym odbyła się kolejna premiera, że zrobił ją Andrzej Wajda, i że aktorzy byli jak zawsze wspaniali.

(AMS)

Piątkowa, premierowa publiczność nie była zbyt rozmowna. Po spektaklu "Makbeta" widzowie wychodzili w milczeniu. Kuluarowe rozmowy się nie kleiły. Mało kto mówił o obejrzanej właśnie inscenizacji Andrzeja Wajdy. Na dziewięć osób zapytanych przeze mnie o pierwsze wrażenia po spektaklu, tylko trzy zdecydowały się udzielić wypowiedzi "Dziennikowi Polskiemu". Pozostali - a byli wśród nich: bardzo znany poeta, wspaniała pisarka, dyrektor jednego z teatrów, scenograf, reżyserka i znany krakowski mecenas - odmówili. Jako powód pojawiały się zdania, m.in.: "Nie wypada", "Zbyt wiele zawdzięczam Andrzejowi", "Nie mogę tego zrobić Andrzejowi". W kuluarach komentowano natomiast fakt, że aktorzy wystąpili na scenie - podczas ukłonów - z przypiętymi pomarańczowymi kokardami. "Niech żyje wolna Ukraina - to jest najlepsza recenzja tego spektaklu" - mówił jeden z moich rozmówców, zastrzegając sobie anonimowość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji