Artykuły

Ludzie to kupią

- Społeczeństwo się skundliło: byle na chama, byle dużo, byle głupio, ludzie to kupią... A teatr powinien być jak apteka, jak przychodnia. Tego uczę w mojej szkole - rozmowa z JANEM MACHULSKIM.

Świeżo upieczeni absolwenci szkół aktorskich czekają na wielkie propozycje, tymczasem w serialach i filmach fabularnych wciąż te same twarze.

- Najgorsze, co można zrobić, to nic nie robić. Praca nie spadnie z nieba. Za moich młodych czasów dyrektorzy teatrów błagali: przyjedźcie, grajcie u nas. Wyjechałem do teatru olsztyńskiego i miałem na starcie pięć ról, a mogłem także zostać w Łodzi i tam pracować bez problemów. Po 13 latach pracy na scenie poszedłem jeszcze na studia reżyserskie. Z podziwem patrzę na moich wychowanków, którzy nie czekają na mannę z nieba i założyli w Bydgoszczy Teatr Kanon. Przyjechałem do Bydgoszczy, bo potrzebowali wsparcia, ale teraz już muszą sobie radzić sami.

Pan zaczął od politechniki wojskowej.

- Ta politechnika była trochę ze strachu. Propaganda głosiła, że wezmą nas do wojska, więc lepiej iść od razu do szkoły wojskowej. Siedzę na egzaminie, podchodzi do mnie człowiek z UB, odpowiedzialny za tzw. "czynnik społeczny", i mówi: "Wy jesteście nasz człowiek, matka szwaczka, ojciec murarz, ale wasz dziadek przed wojną pracował w granatowej policji i dlatego was dyskwalifikujemy. Dzięki Bogu! Od razu pobiegłem do szkoły aktorskiej, a z wojska i tak nas zwolnili.

Wygląda na to, że szansę na sukces mają tylko piękne, młode kobiety, a te piękne inaczej?

- Piękne kobiety są jak doping. Ale potrzebne są także, i są, znakomite aktorki charakterystyczne, np. Krystyna Feldman. Wspaniale grała także Eichlerówna. Dla kobiet nie ma wcale tak wielu ról, np. w klasyce, u Szekspira jest ich niewiele i m.in. z tego powodu ogranicza się przyjęcie dziewczyn na państwowe akademie. Na 400 chętnych mamy 300 kobiet, a my musimy wybrać zaledwie 10.

Czy w akademii teatralnej uczy się, jak przyjmować porażki?

- Nie uczy się tego, nie ma powodu. Każdy może założyć teatr, nie tylko Rafał Swaczyna i Kinga Rokicka. Każdy ma takie same szanse. Ich sukces nie zależy ode mnie, ale od nich samych. Wiedzą jednak, że mogą liczyć na moją pomoc, jak wszyscy wychowankowie. Wielki teatr nie pójdzie do wspomnianego domu kultury, do piwnicy w sennym miasteczku, a oni pójdą i dlatego mogą wygrać. Profesjonalny teatr ma wielkie wejście z trąbami, a ten mały teatrzyk gra zaledwie na okarynce. Przedstawiają ciekawe formy, ale małe, kameralne.

Twórcy ograniczają rozwój młodych aktorów, zatrudniając ciągle te same "znane" twarze. Wielki sen kończy się w serialu?

- To bardzo źle, ale reżyser zależy od producenta. Zbieramy pieniądze na film. Producent mówi: ten i ten musi zagrać tę i tę rolę. Mówimy: przecież ten nie pasuje do tej roli. A on odpowiada: na niego przyjdą ludzie. Świat aktorski przypomina luksusową stajnię. Społeczeństwo się skundliło: "Byle na chama, byle dużo, byle głupio, ludzie to kupią". A teatr powinien być jak apteka, jak przychodnia...

Leczenie teatrem - brzmi archaicznie.

- Tego uczę w mojej szkole. Mam nadzieję, że "Kanon" będzie jak lekarstwo na komercjalizację wszystkiego. Witajcie swoich widzów w drzwiach uściskiem ręki - mówię, żegnajcie ich, życzcie dobrej nocy.

Czym różni się nauka w szkole państwowej od nauki w Pańskiej prywatnej szkole?

- Spotykamy się tylko trzy razy w tygodniu (przez trzy lata), ale bardzo intensywnie. Moi słuchacze muszą pracować, bo szkoła jest płatna. Jestem zadowolony z absolwentów. Powstał jeden teatr, inni dostali angaże w teatrach. Wygraliśmy nawet Festiwal Szkół Prywatnych w Poznaniu. Trzeba nieustannie pracować, a nie czekać na serial, który da pieniądze, ale pozbawi satysfakcji.

Na zdjęciu: Jan Machulski

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji