Artykuły

Bez hałasu

Poczynania dyrektora Teatru Wybrzeże, Adama Orzechowskiego, wydać się komuś mogą dziwne, a może nawet oburzające. Ja jednak myślę, że to bardzo mądra taktyka. Bo po co narażać dobre imię teatru na ataki zajadłych, bezmyślnych i szukających dziury w całym recenzentów? Po co dawać im okazję do wycierania sobie gęby nazwiskami reżysera czy aktorów? A nuż napiszą, że znowu coś nie wyszło, że znowu nuda albo amatorszczyzna. Lepiej trochę ich pozwodzić - pisze Wojciech Owczarski w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Daleki jestem od wyznawania teorii spiskowych, ale ostatnie wydarzenia w Teatrze Wybrzeże skłoniły mnie do przypuszczeń, że komuś musi bardzo zależeć, aby chronić produkcje tegoż teatru przed oczami krytyków. Oto 11 grudnia ubiegłego roku miała się odbyć premiera "Wiele hałasu o nic" [na zdjęciu] Szekspira w reżyserii dyrektora Adama Orzechowskiego. Nie odbyła się, gdyż - jak doniosła prasa kilka dni wcześniej - jeden z aktorów zachorował. Jednakże (o dziwo!) już od 12 grudnia grane były (trzy pod rząd) tak zwane przedstawienia przedpremierowe. Czyżby niedomagania aktora obliczone zostały wyłącznie na dzień oficjalnej premiery? I w jaki sposób odbyć się mogły próby generalne, przeprowadzane zwyczajowo tuż przed premierą?

Te pytania zaniepokoiły mnie nieco, ale ostatecznie dałem sobie spokój z poszukiwaniem na nie odpowiedzi. W końcu dyrektor Orzechowski już nieraz wyprawiał cuda - zdarzało mu się nawet w ostatniej chwili zmieniać reżysera spektaklu... Nową datę premiery ustalono na 30 grudnia, na godzinę dziewiętnastą. Szczęśliwie coś mi tego dnia wypadło i musiałem przełożyć swoje zaproszenie na koniec stycznia (dopiero wtedy grane będą kolejne przedstawienia). Inni premierowi goście mieli jednak mniej szczęścia. Gdy stawili się w teatrze na wyznaczoną godzinę, okazało się, że premiera już trwa. Dyrekcja postanowiła bowiem w tajemnicy zmienić godzinę rozpoczęcia na osiemnastą.

Poczynania dyrektora Orzechowskiego wydać się komuś mogą dziwne, a może nawet oburzające. Ja jednak myślę, że to bardzo mądra taktyka. Bo po co narażać dobre imię teatru na ataki zajadłych, bezmyślnych i szukających dziury w całym recenzentów? Po co dawać im okazję do wycierania sobie gęby nazwiskami reżysera czy aktorów? Po co mają hałasować? A nuż napiszą, że znowu coś nie wyszło, że znowu nuda albo amatorszczyzna. Lepiej trochę ich pozwodzić. Niech raz czy drugi przyjadą i pocałują klamkę - może nabiorą pokory? Albo w ogóle zrezygnują z chodzenia do teatru.

WOJCIECH OWCZARSKI jest historykiem literatury, krytykiem teatralnym. Pracuje w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Gdańskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji