Artykuły

Śpiewa, bo musi (i lubi)

To był dla Jacka Wójcickiego niezwykle pracowity wieczór; nie tylko wyśpiewał repertuar składający się na pełen recital, ale i sam sobie wręczał prezenty. Benefis był to nietypowy, zorganizowany w przeddzień 49. urodzin, a i rocznice artystyczne były nieokrągłe; włącznie z tą związaną z przybyciem aktora do Piwnicy pod Baranami - relacjonuje Wacław w Krupiński w Dzienniku Polskim.

To był dla Jacka Wójcickiego niezwykle pracowity wieczór; nie tylko wyśpiewał repertuar składający się na pełen recital, ale i sam sobie wręczał prezenty.

Benefis był to nietypowy, zorganizowany w przeddzień 49. urodzin, a i rocznice artystyczne były nieokrągłe; włącznie z tą związaną z przybyciem aktora do Piwnicy pod Baranami. I właśnie grono piwniczan pomogło mu ów benefis przygotować - z Markiem Pacułą na czele, który z wielkim wdziękiem ożywiał swój scenariusz jako prowadzący spotkanie, w czym wspierał go Jakub Kosiniak.

Ale naturalnie postacią numer 1 wieczoru był Jacek Wójcicki, śpiewający nie tylko solo i w duetach, i nawet nie tylko za siebie, ale i za chorego Zbigniewa Wodeckiego. Do tego dochodziły nagrania sprzed lat - z chóru chłopięcego Filharmonii Krakowskiej, z filmu "Ostatni dzwonek", jak i z kabaretu Piotra Skrzyneckiego. Wybrał na ten wieczór aktor ze swego repertuaru dawne piosenki nie tylko piwniczne, włoskie przeboje jak "Caruso" ("O sole mio" usłyszeliśmy z ekranu) i "Titinę", i przeboje Franka Sinatry, i niegdysiejszy hit piwniczny "Koniew", wykonany z Anną Szałapak, Beatą Rybotycką, Zbigniewem Preisnerem, i wiele innych... Na koniec tekstem przeboju Skaldów wyznał Jacek Wójcicki "Śpiewam, bo muszę"; że bardzo lubi mówił przedwczoraj na naszych łamach. Ponadto śpiewali Anna Szałapak (solo i ze Zbigniewem Preisnerem), Beata Rybotycka (solo i z beneficjentem), a także Andrzej Sikorowski, a muzycznie oprawiali całość m.in. Halina Wyrodek, Konrad Mastyło i Michał Półtorak.

Ale głównie to był show Jacka Wójcickiego entuzjastycznie przyjmowanego przez wypełniających szczelnie Teatr STU gości, w tym mamę oraz Martę Stebnicką. Niegdysiejsza pani profesor aktora wręczyła mu za to maskę Złotego Ptaka oraz odczytała własnego autorstwa "rymowankę - pierwszą w życiu", zakończoną słowami: "Tak długo, jak żyją ptaki i drzewa /śpiewaj nam, śpiewaj nam, śpiewaj".

Oczywiście, jak na benefis przystało, darów było więcej. Dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Stanisław Dziedzic wręczył aktorowi przyznany przez ministra kultury brązowy Medal Gloria Artis, a także kwiaty od prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Uosabiana przez Marka Pacułę, Piotra Ferstera i Bogdana Micka Piwniczna Rada ds. Jubileuszy Nietypowych uhonorowała swego artystę bardzo wysoką, acz symboliczną, nagrodą finansową, jak i w pełni realną grafiką Krzysztofa Skórczewskiego, do tego dołączono tytuł "Śpiewającego Ambasadora Piwnicy pod Baranami" przyznany za "28 lat uporczywego śpiewania". Firma Kobe z kolei - widać wiedząc, że aktor lubi gustowne zegarki - wręczyła mu takie dwa, zatem będzie mógł precyzyjnie odmierzać czas do następnego benefisu. Sam Jacek Wójcicki również wręczył sobie prezent, o jakim marzył - kolejkę "Piko".

Uroczy wieczór, zatem brawom, owacjom i zachwytom nie było końca i można być pewnym, że podarowany Jackowi Wójcickiemu przez Marka Pacułę "mikrofon zastępujący talent, aplauz widowni i jej zadowolenie" spokojnie może aktor odłożyć jako sprzęt zupełnie zbędny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji