Artykuły

Anna Polony ma urodziny

W środę ANNA POLONY miała urodziny - mówią, że 70., choć wcale w to nie wierzę. Ta niewiara ugruntowała się we mnie podczas spektaklu "Król umiera" w Starym Teatrze, gdzie Polony grała królową Małgorzatę.

Czy ta drobna, elegancka, pełna energii kobieta o figurze nastolatki i idealnie zgrabnych nogach może mieć tyle lat? Urodziny urodzinami, wiek wiekiem - ważniejsze jest to, za co się Polony lubi, kocha, uwielbia. W początkach kariery zagrała dzieci. Chłopców - dwie role, z którymi w teatrze zawsze jest kłopot, bo kto może przekonująco zagrać Orcia w "Nie-Boskiej komedii" Krasińskiego i Joasa w "Sędziach" Wyspiańskiego? Aktorka, ale nie każda. Polony obie role zagrała - jak mówią recenzje i wspominają świadkowie - olśniewająco. Oba spektakle reżyserował w Starym Teatrze Konrad Swinarski. Polony była jego ulubioną aktorką, on jej reżyserem. Na próbach "Nie-Boskiej", jak wspominała, kłócili się, bo on chciał, żeby Orcio był małym debilem, a ona - żeby był wrażliwym poetą. Z tych sporów urodziła się postać, w której zawierały się obie sporne koncepcje: dziecko chorobliwie wrażliwe.

Grała w każdym spektaklu Swinarskiego: nastoletnią Stelkę w "Fantazymie", dziewczynę w "Żegnaj, Judaszu", Claire w "Pokojówkach", Helenę we "Wszystko dobre, co się dobrze kończy", Hermię w "Śnie nocy letniej", Muzę w "Wyzwoleniu"... I nie tylko - i nie tylko u Swinarskiego. Pewnie każdy z widzów ma własny katalog ulubionych ról Polony. Ja też. Muzę w "Wyzwoleniu" - niedoścignione, finezyjne połączenie kabotynizmu aktorki, autoironii prowincjonalnej gwiazdy z wrażliwością prawdziwej artystki poddającej się dzikiej wizji Konrada. Dwie krakowskie mieszczki - maman Liedermeyer w "Wiośnie Narodów w Cichym Zakątku" Bradeckiego i panią Dulską w "Z biegiem lat, z biegiem dni..." Wajdy. Jak ona wkraczała triumfalnie na scenę z aksamitną storą pod pachą! Wiadomo było, że oto nadciąga nowy porządek. Te krakowskie mieszczki w wykonaniu urodzonej krakowianki nie były zresztą jedynie potworami - miały coś ujmującego. Zamiłowanie do porządku, uczucia rodzinne, przywiązanie do tradycji. Mieszczańską starą pannę tęskniącą za uczuciem Polony zagrała wspaniale w "Lunatykach" Krystiana Lupy. To nerwowe krzątanie się wokół niespodziewanie przybyłego do domu mężczyzny, no i komicznie rozpaczliwa, pełna napięcia scena, gdy Polony podsłuchuje, co ów mężczyzna (grał go Jan Frycz) robi w pokoju obok. Niewiele jest aktorek, które potrafią w jednej roli zmieścić tyle odcieni. I to z taką naturalnością i wdziękiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji