Artykuły

Wszyscy ci Dulscy

Tak, wiem, Zapolska jest dzisiaj niemodna. Nie raz, nie dwa dowodzono, że jej komedie intelektualnie nie dorastają do przeciętnego poziomu widza, że naciągane, że złośliwie babskie, wymyślone i od rzeczy. A teatr, który się w Zapolska zapatrzy, popada, jak pisał przed laty jeden z luminarzy naszej krytyki, w omdlenie. A jednak...

A jednak "Moralność pani Dulskiej'' w reżyserii Tomasza Zygadły to najlepsze przedstawienie Ateneum w tym sezonie (teatr świeci właśnie swoje 70-lecie), a zarazem jedna z najlepszych realizacji komedii Zapolskiej w ostatnim ćwierćwieczu. Stało się tak z kilku powodów.

Po pierwsze, obsada Dulskich: Anna Seniuk i Jan Matyjaszkiewicz. Po wtóre, korekty w interpretacji. Nie duże, ale jednak. Bo ta "Dulska" jest zrobiona właściwie po bożemu, od początku do końca, z udziałem ołówka reżyserskiego po to, aby wzmocnić jej szyderczy ton. Toteż, na przykład, nie ma w przedstawieniu Zygadły ostatniej sceny, w której naiwna Mela nie może pojąć, co to się u nich w domu wydarzyło i niebożątko cierpi. W tym spektaklu Mela (z komediowym wyczuciem zagrana przez studentkę Akademii Teatralnej, Agatę Buzek) choć pierwsza naiwna, to jednak pokazuje pazurki - potrafi być nie lada kłamczuchą, umie wyciągać informacje, wie, jak się przymilać, a jej dobroć przyprawia o mdłości. Rewelacyjnym pomysłem było podkarmianie Hanki (Sylwia Zmitrowicz) przez troskliwą Melę, dosłownie wpychającej kawałki bułki z masłem do ust oniemiałej panny służącej.

Takich zaskakujących, drobnych rozwiązań było w tym przedstawieniu więcej. Mistrzowsko rozgrywał swoje nieme scenki Jan Matyjaszkiewicz, niemal stale obecny na scenie - wyjąwszy te fragmenty, kiedy przebywa w biurze. Jego Dulski jest czujnym obserwatorem tego, co się dzieje w domu, stłamszonym przez domowego dragona, ale rozgrywającym swoje drobne partie, małe oszustwa i odmienne od małżonki kombinacje. Oto, okazuje się, zbiera skwapliwie grajcary, wydzielane przez Dulska na kawę, aby co pewien czas zaszaleć na jakiejś birbantce. Oto tylko przytupuje, niby idąc na wyimaginowany Kopiec Kościuszki, a w tym czasie wyjada cukier...

Najważniejsza jest, oczywiście, Dulska. To ona włada niepodzielnie w swoich czterech ścianach, a jej wszędobylskie spojrzenie wiecznie myszkuje, wypatrując odstępstw od ustalonych reguł. Kiedy sytuacja wymyka się jej z rąk, zmuszona korzystać z pomocy niewygodnej krewnej Juliasiewiczowej (wyraziście, z farsowym zacięciem granej przez Małgorzatę Pieńkowską), czeka na moment, kiedy będzie się mogła pozbyć jej pośrednictwa. Anna Seniuk nie po raz pierwszy gra tę rolę - była już Dulska w telewizyjnym spektaklu, Dulska o większym wdzięku, nawet pewnym febliku. W przedstawieniu Zygadły jest przede wszystkim arcybabskiem, domowym tyranem, policją. Nie znaczy to jednak, że nie pojawiają się w jej zachowaniu ślady innej Dulskiej, skorygowanej przez życie - czasem wymyka się jej uśmiech przywiązania (zwłaszcza do Zbyszka, Bartosza Opani), czasem wspomnienie niegdysiejszych uciech z panem Dulskim, a niekiedy pokazuje się jako kokietka, przymierzając (monstrualny wprawdzie) kapelusz.

Ale przechodzi samą siebie, kiedy walczy jak lwica o ocalenie Zbyszka przed "szkandałem". Targuje się na wszelkie sposoby, twardo i miękko. Dla każdego ma inną twarz. Chodzi pojękując po mieszkaniu, zbolała i złamana, ale świdruje swymi oczkami, zauważa nie wytarte kurze, dba o właściwe korzystanie z trzepaka, wydziela wódkę. Gotowa stopy Hance całować, kiedy żąda tysiąca koron, sumy zbyt rzekomo wielkiej na jej skromne możliwości, potem jednym gestem pozbywa się "zepsutej" dziewczyny. Kiedy patrzy za Tadrachową, jak ta rozsiada się na pokojach (świetny epizod Krystyny Tkacz), w jej spojrzeniu są wszystkie śmierci świata.

Już choćby ze względu na znakomitą rolę Anny Seniuk trzeba to przedstawienie zobaczyć. A przecież, jak wspomniałem, są w nim inne osiągnięcia aktorskie i ciekawe pomysły interpretacji postaci, nie ma tu ról chybionych, wszyscy wykonawcy znaleźli dla siebie sposobność do pokazania odrębności granej postaci. Pod ręką Tomasza Zygadły stara i wszystkim znana komedia Zapolskiej po raz kolejny okazała swą komiczną i szyderczą siłę. Hipokryzja nie starzeje się tak szybko jak sceniczny kostium, stąd pewnie jeszcze niejedno pokolenie przeglądać się będzie w zwierciadle tej komedii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji