Artykuły

Powalczymy o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury dla Warszawy

- Żeby teatr prywatny był zajęciem dochodowym, bilety powinny kosztować prawie 100, 200 zł. Wtedy można by myśleć o teatrze jako instytucji samofinansującej się. Nie wydaje nam się jednak, by kiedykolwiek było to możliwe. Dlatego niezbędne są państwowe dotacje lub sponsoring - rozmowa z RAFAŁEM RUTKOWSKIM, ADAMEM KRAWCZUKIEM, MARCINEM PERCHUCIEM i MACIEJEM WIERZBCKIM, aktorami warszawskiego Teatru Montownia

Dzisiaj rozpoczyna się festiwal The Best of Montownia. Przez najbliższe pięć dni czeka nas prawdziwa artystyczna uczta. Jedna z najlepszych grup teatralnych w kraju pokaże gościnnie na i deskach Teatru Polonia swoje najlepsze spektakle, m.in. "Testosteron" [na zdjęciu] Andrzeja Saramonowicza.

BARTOSZ BATOR: Jak to jest, że jedna z najbardziej chwalonych i lubianych grup teatralnych w kraju nie ma własnej siedziby?

RAFAŁ RUTKOWSKI Jest to świadoma decyzja. Po doświadczeniach związanych z współtworzeniem sceny przy Konopnickiej 6 wróciliśmy do pierwotnej formuły naszej działalności teatru dostosowującego się do różnych przestrzeni. Działaliśmy tak od samego początku, jest to dla nas stan naturalny i nieograniczający nas artystycznie. A wolność i niezależność była dla nas zawsze priorytetem.

Jakie są zasadnicze minusy i plusy takiej sytuacji?

RAFAŁ RUTKOWSKI: Ten model działalności - pozorny . brak stabilizacji - jest bardziej inspirujący, zmusza nas do poszukiwań. Tak mały zespół jak nasz musi ciągle próbować czegoś nowego i w nowych miejscach, aby nie popaść w rutynę. Poza tym nie ukrywam, że tak jest taniej. Minusy-wielość scen, na których gramy, powoduje komplikacje logistyczno-organizacyjne oraz wymaga większego nakładu pracy, począwszy od ustalania repertuaru, na promocji kończąc. Jednak mając tego świadomość, staramy się robić spektakle mobilne i proste w obsłudze. A poza tym mamy bardzo dobrze zorganizowane biuro.

Uważacie się za teatr offowy?

MARCIN PERCHUĆ: Myślę, że jesteśmy teatrem niezależnym. Pojęcie offu jest bardzo szerokie i pewnie dla niektórych jesteśmy offem, a dla niektórych już nie. Najważniejsza jest niezależność. Panuje teraz taki świecki zwyczaj, który niemal nakazuje szukania nowych miejsc na siedziby teatrów. To, że nie mamy własnej siedziby, ma oczywiście swoje wady, ale też i zalety. Pozorny brak stabilizacji ciągle wymaga od nas ! próbowania czegoś nowego, by nie popaść w rutynę. Ludzie pracujący w prywatnym teatrze są poddani zdecydowanie większemu ciśnieniu. Wszystko podporządkowane jest finalnemu produktowi, czyli spektaklowi. Projekty są przemyślane, bo trzeba się liczyć z każdą złotówką

Szczególną popularnością cieszą się przestrzenie postindustrialne. Was też pociągają takie miejsca?

ADAM KRAWCZUK: Interesują nas takie przestrzenie, ale nie jest to związane z modą, raczej z klimatem konkretnego miejsca i możliwością grania w nim wielu spektakli. Nie jest tak, że każda opuszczona fabryka to wymarzone miejsce na teatr. Jednak każda nowa nieteatralna przestrzeń inspiruje do wymyślania sposobów na jej wykorzystanie i rezultaty takiej pracy z wyobraźnią są niekiedy ekscytujące. Tym bardziej że w teatrze wyobraźnia twórców i widzów jest podstawą porozumienia i przekazu, jaki chcemy nadać. Bo jeżeli ze starej przędzalni zbudujemy w wyobraźni widza Las Ardeński i odbiorca nam wierzy, to już mamy dobry start do opowiedzenia dalszego ciągu naszej historii.

Warszawa to miasto, w którym szczególnie dużo otwiera się nowych prywatnych scen teatralnych. Co daje praca w takim teatrze, czego nie można mieć, występując na scenach państwowych?

RAFAŁ RUTKOWSKI: W teatr prywatny, jak sama nazwa wskazuje, włożone są prywatne pieniądze. Nieudany projekt artystyczny to w konsekwencji brak widowni i często śmierć dla takiego miejsca, w związku z tym ludzie pracujący w teatrach prywatnych podlegają o wiele większemu ciśnieniu i odpowiedzialności. Wszystko podporządkowane jest elementowi finalnemu, czyli przedstawieniu. Począwszy od aktorów przez reżysera i pracowników administracyjnych, technicznych. Wszyscy z ogromną pasją i zaangażowaniem współtworzą teatr. Wszyscy czują się za niego współodpowiedzialni, skupieni są na osiągnięciu sukcesu. Projekty są z natury rzeczy bardzo przemyślane, gdyż trzeba się liczyć z każdą złotówką. Praca jest efektywna, nie ma marnowania czasu

Czy prywatna scena faktycznie daje pełną swobodę w doborze repertuaru?

ADAM KRAWCZUK: Nie jest to oczywiście takie proste i nigdy w historii teatru takie nie było. Teatrem prywatnym, jak każdą instytucją komercyjną, rządzą prawa rynku. I tu zaczynają się komplikacje. Nie można w sztuce łatwo połączyć popularności z - nazwijmy to - misją. Oczywiście nastawienie na sukces finansowy spowoduje niewątpliwie zawężenie pola manewru artystycznego. Z kolei zupełna wolność wypowiedzi artystycznej nieczęsto zapewnia sukces kasowy. I to są te komplikacje: bez pieniędzy nie przetrwamy, a głównym celem tworzenia w teatrze nie mogą być wysokie dochody.

Czy wybierając wystawiane teksty, macie na uwadze gusta widzów?

MACIEK WIERZBICKI: Musimy mieć na uwadze gusta widzów, bo z pieniędzy, za które widz kupi bilet, my żyjemy. Nigdy nie zrobimy czegoś, czego sami nie chcielibyśmy oglądać jako widzowie.

Na waszej stronie internetowej widnieje napis "Montownia - teatr z pasją". Co to dla was oznacza? To motto, które wyznacza standardy i kierunki waszej pracy?

MARCIN PERCHUĆ: We czterech mamy pasję grania, próbowania, działania w teatrze. Publiczność mówi, że widzi tę pasję w naszych spektaklach. Dlatego chwalimy się tym, że Montownia to teatr z pasją.

Czy w naszym kraju prowadzenie teatru to dochodowe zajęcie?

ADAM KRAWCZUK: Żeby to zajęcie było dochodowe, bilety powinny kosztować prawie 100, 200 zł. Wtedy można by myśleć o teatrze jako instytucji samofinansującej się. Nie wydaje nam się jednak, by kiedykolwiek było to możliwe. Dlatego niezbędne są państwowe dotacje lub sponsoring. Produkcja spektaklu jest bardzo droga i wliczając koszty bieżące związane z eksploatacją spektaklu przy cenach biletów, jakie można widzowi zaproponować, niespecjalnie da się tu zbudować mocarstwo finansowe. Ale skoro dowiadujemy się, że nawet banki nie są dochodowym biznesem, to nie mamy z tego powodu kompleksów.

Czego na pewno nigdy nie wystawi Montownia?

MACIEK WIERZBICKI:

Pornografii - nie mamy tu na myśli adaptacji powieści Gombrowicza - i zupełnie nie kręci nas polityka na scenie. Temat niegodny teatru, a w stu procentach nie Montowni.

W jakim gatunku czujecie się najlepiej?

ADAM KRAWCZUK: Chyba w każdym, gdzie jest choć odrobina humoru.

Pod nazwą Montownia działacie już 13 lat. Gdy przypominacie sobie wasze pierwsze spektakle, to co o nich dzisiaj myślicie?

MACIEK WIERZBICKI: Powstały z młodzieńczej fascynacji nie tyle teatrem, ile możliwością w nim grania. "Zabawę" graliśmy już na III roku dla szerszej publiczności, nie tylko szkolnej. Bardzo szybko trafiliśmy do Teatru Powszechnego. Na szczęście pielęgnujemy te fascynacje i naiwność, bo te najwcześniejsze spektakle gramy do dziś.

Żałowaliście kiedyś swoich artystycznych wyborów?

MARCIN PERCHUĆ: Czasem zawiodła nas intuicja, czasem doznawaliśmy porażek artystycznych, ale jeżeli ktoś działa, pracuje, próbuje, to błędy i niepowodzenia wpisane są w proces twórczy. Myślę, że dzięki porażkom dorośliśmy. Co nas nie zabiło, to nas wzmocniło!

Festiwal The Best of Montownia odbędzie się w Teatrze Polonia. Dlaczego akurat ta scena?

RAFAŁ RUTKOWSKI: Teatr Montownia i Teatr Polonia współpracują od dłuższego czasu. Należymy do porozumienia nowych teatrów repertuarowych Enter, występujemy jako zespól w spektaklu "Bóg". Krystyna Janda zaproponowała nam zorganizowanie w jej teatrze przeglądu naszych najlepszych spektakli. Teatr Polonia przez pięć dni będzie należał do Montowni Jest to niezwykle miły gest ze strony dyrekcji Teatru Polonia, czujemy się zaszczyceni, mogąc pokazać nasz dorobek na deskach jednego z najlepszych teatrów w Polsce.

Zagracie siedem spektakli. Wasz dorobek liczy jednak dużo więcej pozycji. Na potrzeby wydarzenia musieliście dokonać pewnej selekcji. Czym się kierowaliście przy wyborze?

MACIEK WIERZBICKI: Zasada była jedna: zagrać wszystko to, co do tej pory mamy w stałym repertuarze. Los sprawił, że niektóre spektakle jak "Zabawa" czy "Szelmostwa" mają po 10,12 lat, a inne jak "Kamienie" czy "Utwór" premiery miały w zeszłym sezonie.

Stworzył się swego rodzaju przekrojowy przegląd naszej twórczości. "Testosteron" to scenariusz Andrzeja Saramonowicza, "Utwór sentymentalny na czterech aktorów" wyreżyserował Piotr Cieplak, muzykę do "Wojny na trzecim piętrze" napisał Zygmunt Konieczny. To ludzie z nazwiskiem w branży. Trudno ich namówić do takich kameralnych projektów?

MARCIN PERCHUĆ: "Testosteron" nie był kameralnym projektem, dla Piotra Cieplaka jesteśmy grupą do zadań specjalnych. Myślę, że "nazwiska" chcą z nami pracować, bo mamy swój charakter pisma, jesteśmy twórczy i skuteczni na scenie. Poza tym myślę, że współpraca z nami bardzo często jest świetną, energetyzującą zabawą. I ta energia i radość tworzenia udziela się publiczności.

Zdradzą panowie swoje najbliższe plany artystyczne?

RAFAŁ RUTKOWSKI: Nasze plany artystyczne sięgają roku 2011. W stołecznym biurze kultury złożyliśmy wniosek o trzyletnią dotację na działalność artystyczną teatru. Nie ukrywamy, że nasze dalsze plany w dużej mierze zależą od rozstrzygnięcia tego konkursu. Chcielibyśmy również włączyć się w starania Warszawy o zdobycie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 r. Z naszym dorobkiem artystycznym i marką moglibyśmy być interesującym partnerem dla miasta oraz wizytówką Warszawy w Europie i na świecie. Od dawna nasze spektakle pokazujemy za granicą. Jeśli chodzi o konkretne projekty, w marcu planujemy wystawienie sztuki Davida Mameta "Edmond", latem prapremierowego spektaklu "Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o teatrze, a boicie się zapytać" oraz nowego tekstu Michała Walczaka "Ojciec polski". Po sukcesie one man show "To nie jest kraj dla wielkich ludzi" chcemy również otworzyć scenę stand up comedy przy Chłodnej 25.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji