Artykuły

Margines ryzyka. Jaki teatr jest dzisiaj potrzebny?

Polskie życie teatralne przechodzi, bardzo istotne przeobrażenia. Widoczne jest to, zarówno w reperturze renomowanych scen, jak i w działaniu teatrów terenowych. Jedną z nielicznych instytucji, które zachowały przez minione lata własny charakter jest Teatr Powszechny w Warszawie, którego dyrektora, Zygmunta Hübnera poprosiliśmy o rozmowę.

- Tak się składa, że właśnie teraz, po dwudziestu latach pracy na kierowniczych stanowiskach w teatrze, znalazłem się jako szef w sytuacji, w której muszę powiedzieć, że nie wiem, co się będzie dalej działo z teatrami. Nie tylko z "Powszechnym". Zabraknie nam prawdopodobnie pieniędzy na działalność.Dotyka nas kryzys i to w ostrej formie.

Dotacje?

Tak. Zmniejszają się i nie stwarzają pewności utrzymania teatru na dotychczasowym poziomie. Tworzy się wokół tej kwestii - myślę o mecenacie - mnóstwo nieporozumień. Przede wszystkim, chodzi o to, że teatr dotowany nie jest czymś niezwykłym. Czyni się to na całym świecie i to nawet w takich krajach, które tradycyjnie wszelkie przedsięwzięcia teatralne uważały za prywatne przedsięwzięcie - np. w USA. Po wtóre - przepisy podatkowe sprawiają, że 63 proc. dotacji teatr... odprowadza do skarbu państwa. Po trzecie wreszcie - poszukiwanie zysku spowoduje komercjalizację teatru i to w niedobrym znaczeniu. Nam przecież nie chodzi o granie przy pustych salach, ale jednocześnie musimy mieć margines ryzyka. Nawet najlepszy dyrektor nie ma pewności, że każdym wprowadzonym na afisz tytułem trafi w dziesiątkę. A rezygnacja z ryzyka oznacza stagnację, niemożność już nie tylko dochodzenia do jakichkolwiek nowatorskich rozwiązań, wyprzedzających swój czas, lecz wstrzymanie rozwoju sztuki scenicznej.

Czego się więc Pan obawia?

Nieuchronnie nastąpi w tych warunkach przechodzenie na repertuar małoobsadowy. Wprawdzie Teatr Powszechny nigdy nie był sceną wielkich inscenizacji, nie taki jest jego charakter, ale i u nas ten stan spowoduje konieczność zmniejszenia zatrudnienia aktorów. Przypuszczam, że w Warszawie powstanie wolny rynek aktorski. Już w tej chwili absolwenci szkół teatralnych szukają możliwości angażu. Trzeba będzie również zmniejszyć ilość premier i - powtarzam to - iść na tak zwane pewniaki. Są nimi u nas... bajki i spektakle muzyczno-wokalne.

Z moich obserwacji wynika, że Teatr Powszechny ma stale kolejki przy kasie, choć Pański repertuar nie należy do lekkich i łatwych.

Nie na każdą premierę te kolejki stoją. Ale, rzeczywiście, jest jakaś grupa osób, tworzących u nas stałą publiczność, którą się zna z widzenia. A co do frekwencji, to ta sprawa, podobnie jak zmitologizowane "dotacje", jest też w jakiś sposób skłamana. Przecież po roku 1980 przestała funkcjonować "organizacja widowni" w sensie sprzedaży przedstawień zakładom pracy. Teraz więc mamy widza, który przychodzi do teatru sam.

Pański teatr ma ustaloną renomę. Publiczności odpowiada widocznie ten sposób spełniania Jej kulturalnych oczekiwań, z jakim Teatr Powszechny wychodzi jej naprzeciw.

Nasz afisz może się wydawać dość eklektyczny. Mamy jednak pewną linię wyboru, którą się kierujemy. Jest to bardzo szeroko pojęta literatura współczesna w zasięgu czasowym około stu lat.

Nie ukierunkowujemy się ani na awangardę, ani na inscenizacje monumentalne. Staramy się zachować wysoki poziom profesjonalny. Jesteśmy zgodni, na przykład ze Zbigniewem Zapasiewiczem, w rozumieniu naszego zawodu. Staramy się w (możliwie najczystszy artystycznie sposób przedstawiać materiał dramatyczny, który jest interesujący myślowo, nadający się do ewentualnej dyskusji z widzem. I siebie i widza bierzemy poważnie.

W ogromnej ilości Pańskich reżyserskich prac scenicznych zwraca uwagę niezwykła w dzisiejszym teatrze wszechstronność - od Arystofanesa po Millera, od Zabłockiego po Pintera, od Różewicza po Gogola. Nie zwykł aię Pan powtarzać...

...ponieważ nie lubię się nudzić. Wolę pracować na ciekawe życie niż na pomnik pośmiertny.

I tym, między innymi teatr ściąga do siebie publiczność. Co w najbliższym czasie wejdzie na waszą scenę?

Trzeciego maja odbędzie się prapremiera sztuki Wolfganga Hildensheimera Mary Stuart z Mirosławą Dubrawską w roli tytułowej. Jest to rzecz zrywająca z mitem, który w naszym wyobrażeniu o tej postaci pozostawiły dzieła Słowackiego i Schillera. Na Małej Scenie przedstawimy także prapremierę sztuki Gelmana Ławeczka z Joanną Żółkowską i Januszem Gajosem.

A w nadchodzącym sezonie?

Tego właśnie jeszcze nie wiem, w związku z tym, o czym mówiłem na początku. Jeden tytuł tylko znam na pewno. Będzie to sztuka Harwooda Garderobiany ze Zbigniewem Zapasiewiczem i - gościnnie - Wojciechem Pszoniakiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji