Artykuły

Dwa razy Ulisses

Zygmunta Hübnera poznałem dawno, krótko po jego zjawieniu się w Teatrze "Wybrzeże", był to rok 1957 lub 1958. Miał wtedy dwadzieścia kilka lat, ale był już dokładnie taki, jak zawsze, jak ostatnio: poważny, zdystansowany, nieskory do wylewności i plotkarstwa, które cechują tak wielu artystów, narzucający stosunkom wzajemnym merytoryczność i pewną nawet surowość, a przy tym także nienaganność formy. Po raz ostatni dłużej widywaliśmy się w jury festiwalu toruńskiego, któremu przewodniczył: poza tym, iż minęło wiele lat, iż dokonał tak dużo w teatrze i w szkole teatralnej, a także w I.T.I., iż wydał kilka książek, zdawało się, że się nie zmienił, że jest ten sam i taki sam. Ta sama wspaniała, ascetyczna w rysach twarz, oczy i czoło człowieka myślącego. Krótko po tym spotkaniu w Toruniu rozeszła się wiadomość, że choruje i że jest to choroba ciężka.

Toruń lubił Hübner jakoś specjalnie, ze względu na pamięć własnych początków i prawdziwych triumfów Teatru "Wybrzeże" na pierwszych festiwalach w latach 1959-60. Jako 28- latek został jego kierownikiem artystycznym przy boku wspaniałego dyrektora, Antoniego Biliczaka. Pokazał na festiwalu inscenizacje Wajdy i Golińskiego, debiut reżyserski Cybulskiego I Kobieli, zaprezentował też sam siebie jako reżyser Nosorożca Ionesco i wykonawca roli Berengera w tym przedstawieniu. Nie miał zwyczaju rozczulać się, ale zauważyłem, że mu te wspominki toruńskie sprawiły przyjemność. Jakiż on miał zespół wspaniały w tym Gdańsku przed 30 laty! Obok Wandy Stanisławskiej-Lothe i Tadeusza Gwiazdowskiego, obok Kiry Pepłowskiej i Eliasza Kuziemskiego tyle sław w młodszej generacji, od Cybulskiego, Kobieli, Dubrawskiej, Fettinga, Maklakiewicza, Wojtycha, Bogdańskiego aż po najmłodszych - Kępińską i Kowalskiego. Wśród reżyserów wspomniani już Andrzej Wajda i Jerzy Goliński, ale także Bohdan Korzeniewski I Konrad Swinarski, wśród scenografów Janusz A. Krassowski i stary Feliks Krasowski, Jan Banucha i Marian Kołodziej. A jak on ten teatr "układał", że w dwa lata stał się niemal najważniejszy w kraju. Kto pamięta tamten czas, to wie. Z dramaturgii polskiej same na owe czasy nowości - Słowacki i Norwid, Witkacy i Rostworowski, z obcej Szekspir i Dostojewski, a także klasyczniejący już Giraudoux, z nowej dramaturgii światowej Ionesco i Saroyan, Delaney i Gazzo, - i to wszystko (poza Szewcami Witkacego) w ciągu tylko dwóch sezonów: Hamlet i Kajus Cezar Kaligula, Zbrodnia i kara i Kordian, Aktor i Wojny trojańskiej nie będzie, Nosorożec i Zabawa jak nigdy, Smak miodu i Kapelusz pełen deszczu, a do tego jeszcze przezabawny Jonasz i błazen Broszkiewicza w reżyserii Cybulskiego i Kobieli...

W 1959 roku byliśmy w Paryżu, Hübner towarzyszył grupie krytyków, którzy wybrali się na sezon Teatru Narodów, a następnie do Awinionu. Tak się złożyło, że razem tam oglądaliśmy po raz pierwszy Ulissesa Joyce'a, wystawionego przez Anglików, w roli Blooma wystąpił znakomity Zero Mostel. Grano wtedy tylko jeden epizod powieści, tzw. Nocne miasto. Hübner, mam wrażenie, dobrze zapamiętał wartości i niedosyty tego spotkania, gdyż nieco ponad 10 lat później sam wystawił Ulissesa w Polsce - i dokonał tego znowu na scenie "Wybrzeża", w adaptacji syntetyzującej całość powieści, dokonanej wespół z tłumaczem Maciejem Słomczyńskim, ze scenografią Skarżyńskich. Był to spektakl niezwykły - poetycki i pełen głębokiej refleksyjności, przy tym bujny i krwisty, z wspaniałymi rolami Haliny Winiarskiej - Molly I Stanisława Igara - Bloom. Premiera była dla mnie jednym z tych nielicznych, wielkich przeżyć teatralnych, które pozostają w pamięci na całe życie.

Zabawny epizod zdarzył sią nam w tym Paryżu. Do hotelu przybył pewnego dnia gruby biznesmen z Pas de Calais, który postanowił zaprosić dwóch polskich dziennikarzy, aby im pokazać swą firmę i poprosić o zareklamowanie jej w Polsce. Rozejrzał się pośród nas, wybrał mnie i... Zygmunta Hübnera! W ten sposób pojechaliśmy obaj do Lens, do biura podróży pana Gralli, Ślązaka, który organizował zbiorowe wycieczki górniczych emigrantów do starego kraju i bardzo

mu zależało, żeby i w kraju coś tam o jego firmie napisano. Przyjął nas wspaniałym obiadem, potem pokazał okolicę - aż po pobojowiska I wojny światowej nad Sommą w Pikardii; muszę wyznać, że Hübner zagrał znakomicie rolę "polskiego dziennikarza", wypytując tak szczegółowo o prace biura "Voyages Gralla", że aż mnie zbulwersował.

Hübner uosabiał pewien ideał człowieka teatru - mój ideał, rzecz jasna - wyrażający się w tym, że talenty artystyczne łączą się w jednej osobie z wielką kulturą intelektualną oraz znakomitą tzw. kindersztubą. On to wszystko miał, choć aby być wybitnym człowiekiem teatru wcale tego wszystkiego mieć nie trzeba. Jednak - on miał. Był więc obok kilku jeszcze osób w pewnym sensie rarytasem w środowisku. Myślę, że nie był również małostkowy. I myślę, że miał ogromnie dużo różnych wątpliwości, może był w nim przesadny samokrytycyzm, gdyż w przeciwieństwie do wielu współczesnych, sam reżyserował stosunkowo rzadko, a jeszcze rzadziej wychodził na scenę jako aktor. Jedną z jego ról mimo to uważam za osiągnięcie wspaniałe, acz nie docenione; to nie Berenger w Nosorożcu, lecz Alcest w Mizantropie na scenie Starego Teatru w Krakowie - zgorzkniały, samoudręczający się oskarżyciel społeczeństwa, pogromca obłudy, który ponosi klęskę ponieważ nienawidzi kompromisu. Zagrał Hübner tę sztukę proroczo, w kostiumach XX-wiecznych.

Kto zechce obcować z jego umysłowością, sięgnie może po którąś z jego książek, kto go zechce zobaczyć - popatrzy na film. Jeszcze tak niedawno zagrał Walerego Sławka w telewizyjnym serialu Jana Błeszyńskiego Pole niczyje, opartym na powieści Zbigniewa Safjana, zdjęcia odbywały się niespełna rok temu, a żona moja, która była w tym filmie jego partnerką, opowiadała, że pracował wspaniale. A dziś, jakby tylko w chwilę później, już go nie ma z nami...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji