Artykuły

Pasażerowie naszego świata

To spektakl trudny w odbiorze i pozornie nieefektowny. Reżyserka świadomie ucieka od atrakcyjnej formy, by zwrócić uwagę na przekazywaną treść - o "Pasażerce" w reż. Natalii Korczakowskiej we Wrocławskim Teatrze Współczesnym pisze Tobiasz Papuczys z Nowej Siły Krytycznej.

Natalia Korczakowska i Tomasz Śpiewak postanowili zaadaptować na scenę powieść Zofii Posmysz. Wydaną w 1962 roku "Pasażerkę" próbował rok później zekranizować Andrzej Munk, który jednak swojego dzieła nie ukończył. Kto zna ten film, wie, że Munk skupił się na części retrospektywnej, przedstawiającej egzystencję tytułowej bohaterki w Auschwitz. Reżyserka spektaklu odchodzi od tego, akcję umieszcza wyłącznie na statku płynącym piętnaście lat po wojnie z Niemiec Zachodnich do Ameryki. Rzeczywistość obozowa przedstawiona jest tu jedynie w sposób przenośny. Korczakowska bowiem postanowiła odczytać tę powieść przez pryzmat naszego współczesnego świata. Świata, przy którego opisie nadrzędną metaforą staje się obóz koncentracyjny.

Scenografia początkowo jawi się bardzo realistycznie. Wykorzystano znakomicie przestrzeń Sceny na Strychu - owalny kształt ścian imituje kadłub statku. Deski z jasnego drewna sprawiają, że widz czuje się jak na pokładzie. Na nim kilka leżaków, stolików, krzeseł. Zajmują je pasażerowie tego luksusowego transatlantyku, od początku przedstawienia pozostający w bezruchu. Marionetkowi, bezpodmiotowi. To ich zawieszenie kontrastuje mocno z iluzyjnością dekoracji, wprowadza element teatralnej umowności. Wrażenie takie pogłębia wkroczenie uchodźców (Tomasz Orpiński, Anna Kieca, Krzysztof Zych), żywo rozmawiających, obszukujących kieszenie postaci, ustawiających się ciągle z boku i obserwujących historię, która zaraz zostanie przedstawiona. Budują dystans, komentują wydarzenia, czasem biorą w nich udział, raz jako nielegalni podróżni, raz jako obsługa statku. To oni są demiurgami tej historii, poniekąd osłabiając czy wręcz unieważniając warstwę fabularną przedstawienia. Efekt obcości sprawia, że nie sama opowieść jest ważna, lecz sensy, które przekazuje i na których warto się skupić. Korczakowska od początku proponuje nam refleksję i konsekwentnie przez cały spektakl idzie w tym właśnie kierunku.

Dwoje głównych bohaterów: Lisa (Agnieszka Podsiadlik) i Walter (Jerzy Senator) stanowią harmonijne małżeństwo. Oboje wyszli czyści z wojennego brudu. Walter szuka wolności umysłu i sumienia. Świadomość bycia Niemcem po drugiej wojnie światowej przytłacza go. Próbuje więc przy pomocy pieniędzy kupić sobie wolność i bezpieczeństwo. Wie jednak, że to tylko ucieczka, izolacja w luksusowym świecie materialności. Żona początkowo wydaje się tylko pięknym dodatkiem do jego osoby. Szybko się to zmienia. Na statek wsiada tytułowa Pasażerka (Maria Czykwin), która przypomina Lisie o jej przeszłości w kobiecych oddziałach SS. Akcent psychologiczny zostaje przeniesiony na małżonkę Waltera i to ona staje się główną bohaterką przedstawienia, tym samym nakreślając skomplikowane relacje między pozostałymi osobami.

Natalia Korczakowska jest mocno filozofującą artystką. Stara się kontestować zastaną rzeczywistość. Rozwija się ze spektaklu na spektakl. Przypomnijmy całkiem niedawną "Smycz" w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Tam przemyślenia na temat naszej kultury były przemycane za pomocą rozrywkowej formy muzycznego monodramu. "Pasażerka" jest już jednak wykładem na poważnie. Reżyserka świadomie dąży do wywołania dyskomfortu u widzów. Głównie przez bardzo powolny rytm przedstawienia i budowanie dystansu wobec opowiadanej historii. Sceny w bezruchu, w ciszy lub z towarzyszeniem niskotonowych niepokojących dźwięków, wyraźnie zaciekawiają, intensyfikują percepcję.

Słowo wykład pasuje do tego spektaklu idealnie. W jednej ze scen mamy sytuację, w której Kapitan (Zdzisław Kuźniar) fachowo wyjaśnia, jak odczytać szerokość geograficzną przy pomocy sekstansu. Na jego twarzy odbija się mapa świata, która zostaje wyświetlona przy pomocy projekcji i zapełnia część przestrzeni scenicznej. Ta astronomiczna pogadanka w przewrotny sposób pokazuje iluzję człowieka, który sądzi, że udało mu się opanować i zmierzyć świat, że może go kontrolować. Mapa jest tego symbolem.

Rzeczywistość statku jest paraboliczna. Mamy tu ciągły stan wyjątkowy, gdzie jedna osoba (Kapitan) ustala reguły i ludzkie życie zależy tylko od jego działań. Zabawa wiosłem, jak to dzieje się w jednym z obrazów, może być tylko zabawą, ale nie zauważymy nawet jak szybko ten rekwizyt stanie się narzędziem oprawcy. Mamy sceny tresury psa zestawione z tresurą ludzi - nielegalnie płynących uchodźców, współczesnych wykluczonych, których bezpodmiotowość wyraża się w braku paszportu i karty pokładowej - dokumentów, bez których ich życie jest w rękach innych. Nasze zniewolenie przejmująco podkreśla scena, w której troje stewardów recytuje zasady savoir-vivre. Każda z tych osób przypomina obozowego kapo, czy strażnika innego rodzaju. Pasażerom nadaje się numery. Wszelka władza, czy to demokratyczna czy totalitarna, zmierza do ścisłej kontroli nad jednostką. Czasem łatwiej to sobie uświadomić, czasem trudniej.

Natalia Korczakowska zafundowała zatem własny traktat filozoficzny, opierając się głównie na tezach włoskiego myśliciela Giorgio Agambena. Dyskutuje z tymi poglądami, przedstawia je na różnych przykładach i z różnych stron, ale, co najważniejsze, nie robi tego w sposób dogmatyczny. Nie musimy się z nimi wcale zgadzać. Reżyserka zachęca do patrzenia na to laboratorium egzystencji, które stworzyła w wyizolowanej, zamkniętej przestrzeni statku. Wymaga od widzów wysiłku intensywnego myślenia. Mniej więcej w połowie spektaklu tytułowa Pasażerka siada na widowni i z najwyższym skupieniem obserwuje to, co się dzieje na scenie. To, w czym bierze udział. Być może i my też bierzemy. Przynajmniej powinniśmy.

"Pasażerka" Korczakowskiej to spektakl trudny w odbiorze i pozornie nieefektowny. Reżyserka świadomie ucieka od atrakcyjnej formy, by zwrócić uwagę na przekazywaną treść. Pokazuje, że teatr może służyć jako medium do powiedzenia czegoś ważnego. Pozwala kontestować i nie musi to być agresywny anarchistyczny bunt, ale rzeczowa i rozsądna, poparta argumentami dyskusja. Dyskusja o nas samych i o naszym świecie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji