Artykuły

Zygmunt Hubner - w dzisiątą rocznicę śmierci

Z Zygmuntem poznaliśmy się w szkole. W bardzo dziwnej klasie. Była to druga licealna w humanistycznym Liceum im. Słowackiego przy Wawelskiej w Warszawie. Trzydzieści kilka dziewcząt i sześciu chłopców.

Trudne miałyśmy życie. Surowa dyrektorka nie pozwoliła zaprosić na tradycyjną studniówkę gości, skazując nas na stanie w kolejce do nielicznych tancerzy klasowych. Urządziliśmy więc studniówkę poza szkołą, korzystając z gościnności rodziców jednego z kolegów, w ich domu w Radości. Pamiętam miłe zamieszanie, układanie listy gości, transport wiktuałów. Należeliśmy z Zygmuntem do organizatorów eskapady. W tym radosnym, beztroskim rozgardiaszu Zygmunt ogromnie dbał, aby wyglądać poważnie i zachowywać się absolutnie dorośle, od rana do wieczora chodził w kapeluszu i nienagannie wyczyszczonych butach.

Mimo świetnego wychowania wyniesionego z rodzinnego domu, mimo pozy człowieka dorosłego był właściwie chłopcem zamkniętym i nieśmiałym. Jeśli pisywał na lekcji liściki do wyróżnionej sympatią koleżanki, opatrywał je adnotacją: ..przez grzeczność''. W treści listu był już bardziej odważny: "tępota osła blednie wobec Twojej", "małe jest zło Mefista w Fauście wobec I zła. które czai się w Twoich oczach" - sygnalizował znajomość lektur pozaszkolnych, a domagając się spotkania w YMCE, kończył kategorycznie: "odpowiedź ma być zaraz".

Był ambitny. Dzięki Zygmunta namowom zdaliśmy bohatersko maturę przed terminem. Z jakichś powodów nasze egzaminy zostały rozbite na dwie tury - pierwszą znacznie przyśpieszono. Zgłosiliśmy się - w nielicznym gronie - na ochotnika i tak pierwsi staliśmy się dorośli - formalnie.

Pomaturalne wakacje spędziliśmy nad morzem w Dziwnowie. Na tych szkolnych koloniach maturzyści traktowani byli prawie jak goście, zwolnieni z wielu rygorów. Chłopcy godzinami grali w brydża, popijając czarną kawę. Na plaży, wspaniałej, z miałkim krystalicznym piaskiem, o rozległych wydmach przesiadywaliśmy razem. Wróciliśmy opaleni, ze złażącą skórą, szczęśliwi. Czekały nas egzaminy na uczelni. Losy nasze zaczęły się rozbiegać.

Po dziesięciu latach Zygmunt zaprosił mnie do współpracy jako kierownika literackiego w teatrze Wybrzeże. Był najmłodszym dyrektorem teatru w Polsce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji