Debiut w Ateneum
TEATR "Ateneum" w załączonej do programu ulotce informuje, jakie to szlachetne intencje legły u podstaw założenia przy Scenie 61 Studia Dramaturgicznego. Niezależnie od górnolotnych sformułowań wydaje się, że sprawa jest bardzo prosta. Chodzi o to, by dopomóc młodym dramaturgom, szukającym drogi na sceny zawodowe, przy czym przyświeca temu przedsięwzięciu ze wszech miar słuszne przekonanie, że jedyna droga edukacji dramaturga, to konfrontacja tekstu z rzeczywistą publicznością. Wydaje się, że Feliks Falk, dwukrotny laureat konkursów Ateneum na debiut dramaturgiczny w pełni zasłużył na to, by teksty jego poddać takiej konfrontacji. W 1968 roku na wspomnianym konkursie wyróżniono jego "Tamę" (nie była ona wystawiana) - obecnie laur otrzymały - ,,Wnyki", które też Teatr Ateneum zaprezentował na małej scenie.
"Wnyki" to studium strachu. Jeszcze dość powierzchowne i rzec można, naiwne, ale szlachetne w założeniu moralnym, a ponadto zdradzające talent i zaczątek umiejętności. Dlatego mówię o zaczątku, że szczególnie teczniczna warstwa dramaturgii Falka razi nieporadnością w niektórych dialogach i rozwiązaniach sytuacyjnych. Uważam, że jest to rzecz zupełnie zrozumiała u każdego początkującego autora i jestem głęboko przekonany, że w konfrontacji z publicznością autor "Wnyków" nauczy się bardzo wiele, w pełni opanuje warsztat dramaturgiczny i jego następne utwory będzie można szczerze chwalić nie tylko za zamysł, intencje i tendencję moralną, ale także za walory stricte literackie. "Wnyki" reżyserował Zdzisław Tobiasz,
Właśnie może przez niedostatek technicznych umiejętności autora sztuka nie daje rozległego pola do popisu ani inscenizatorowi, co zresztą jest cechą ogólną pewnego prądu w młodej dramaturgii, ani aktorom. Tym większa zasługa Władysława Kowalskiego, że zdołał postać Rysia, głównego bohatera, z wolna zaszczuwanego przez splot wydarzeń i tajemniczych prześladowców, nasycić głęboką, a nawet przejmującą prawdą psychologiczną. Bardzo dramatyczne były te zmagania bohatera z okrutnymi, nieubłaganym losem, który zdawał się drwić z wszelkich wysiłków, aby cokolwiek wyjaśnić i pojąć. Chyba wybaczy mi Feliks Falk, jeśli powiem, że była to większa zasługa aktora niż jego.
Władysławowi Kowalskiemu dzielnie sekundowała Joanna Jędryka-Chamiec, a Zdzisławowi Tobiaszowi i Józefowi Kosteckiemu przypadły w udziale role czysto werbalne. Inicjatywa Ateneum wydaje się ze wszech miar godna poparcia. Tylko szukając można coś znaleźć.