Artykuły

Świata nie zbawimy

To, co napisałem, na pewno nie jest wesołe. Opowiada o doświadczeniu, które dla mnie jest doświadczeniem fundamentalnym. W tej książce nie chodzi przecież o teatr. Ale ten teatr jest na tyle ważny, że moi bohaterowie traktują go jako wehikuł czegoś większego, ważniejszego i chcą granice teatru przekroczyć - Bronisław Wildstein o swojej książce "Mistrz".

Krzysztof Kucharski: Rozmawiał Pan z Mistrzem?

Bronisław Wildstein - Z wieloma mistrzami się spotykałem.

Myślę o tytułowym bohaterze Pana najnowszej książki "Mistrz", którego ukrył Pan pod postacią Macieja Szymonowicza - o Jerzym Grotowskim, twórcy Teatru Laboratorium.

- Przyznaję bez bicia, że postać i mit Grotowskiego był inspiracją do powstania tej książki. Z nim osobiście nigdy nie rozmawiałem. Natomiast parę razy go widziałem.

Ale w Pana krakowskim mieszkaniu odbywały się nabory na staże organizowane przez Teatr Laboratorium.

- Tak, to prawda, to był rok 1973, ale poznałem wtedy aktorów Grotowskiego, którzy je organizowali: Ryśka Cieślaka i Antoniego Jahołkowskiego. To był nabór do "Święta", które potem przekształciło się w "Special Project".

Obraz Mistrza, teatru i idei, który wyłania się z Pana książki jest ciemny, choć może nie czarny.

- Literatura zawsze wychodzi od oglądu rzeczywistości, próbuje ją uniwersalizować. To, co napisałem, na pewno nie jest wesołe. Opowiada o doświadczeniu, które dla mnie jest doświadczeniem fundamentalnym. W tej książce nie chodzi przecież o teatr. Ale ten teatr jest na tyle ważny, że moi bohaterowie traktują go jako wehikuł czegoś większego, ważniejszego i chcą granice teatru przekroczyć. Liczą na jego charakter zbawczy, który ma ich wyzwolić, na nowo zaczarować świat. Jest figurą fundamentalnej tęsknoty, która towarzyszy naszej kulturze.

Można powiedzieć, że ludzie, którzy nadzieję wiązali z artystyczno-mistycznymi transformacjami są tak samo rozczarowani, jak ci związani z ustrojowymi zmianami.

- Bohaterami mojej książki są ludzie szczególni. To maksymaliści. Postawili rzeczywistości warunki, których ona nie mogła spełnić i nigdy nie spełni.

Utopiści?

- Marzyciele. Sztuka życia polega na rozpoznaniu i zrozumieniu rzeczywistości, a więc przyjęciu do wiadomości najróżniejszych ograniczeń. I pamięci, że grecką cnotą męstwa jest stałe stawianie czoła, bo świata nie zbawimy nigdy. Ci, którzy próbują go zbawić, uwalniają demony. I ta książka jest trochę o tym. Dlatego nie jest wesoła - opowiada o doświadczeniu krańcowym, bardzo niebezpiecznym.

Pan czuje się rozczarowany?

- Tak, ale jestem publicystą i na łamach gazet próbuję walczyć. Literatura daje mi inne możliwości przeżycia i zrozumienia rzeczywistości. Poszerza doświadczenie, ale nie daje rozwiązań.

Wczoraj [6 grudnia] we Wrocławiu odebrał pan nagrodę im. Andrzeja Kijowskiego za zbiór opowiadań "Przyszłość z ograniczoną odpowiedzialnością". Szum wokół "Mistrza" przerósł nagrodzony tom?

- Co ma autor powiedzieć? Autor się cieszy, bo zawsze najbardziej kocha swoje ostatnie dziecko nie wypierając się innych.

Bronisław Wildstein [na zdjęciu]

Ur. w 1952 r., dziennikarz, publicysta, pisarz. W latach 70. działacz Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie i współpracownik KOR. Współzałozyciel krakowskiego NZS. W latach 80. we Francji był redaktorem miesięcznika "Kontakt" i korespondentem Radia Wolna Europa. Autor kilku książek eseistycznych (m.in. "Dekomunizacja, której nie było") i prozy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji