Artykuły

Nie tylko Nowak umie robić teatr

Nie zależało mi wcale na tym, by katapultować z Gdańska Nowaka, byleby tylko usatysfakcjonować niechętnych mu urzędników. Ale gdy kompromis okazał się niemożliwy, nie rozdzierałem szat, ponieważ - w przeciwieństwie do mojego Polemisty - nie jestem zakładnikiem mitu, że tylko Maciej Nowak lub ktoś z jego środowiska potrafi tworzyć wartościowy teatr - Jarosław Zalesiński z Polski Dziennika Bałtyckiego odpowiada na polemikę Mirosława Barana w niekończącej się debacie o Teatrze Wybrzeże pod dyrekcją Adama Orzechowskiego.

Zestawienie: tu wyróżnienie dla Nowaka za "Tytusa", a tu za "Bębenek", "Farsę" oraz "Grupę" dla Orzechowskiego stworzył sam redaktor Baran. Ja zapytałem go przy tej okazji: dlaczego jedno i to samo lokalne wyróżnienie w przypadku Nowaka świadczy o poziomie teatru, a w przypadku Orzechowskiego - o funkcjonowaniu na kulturalnym zaścianku? Jak bowiem inaczej rozumieć passus z artykułu redaktora Barana, że lokalne nagrody zdobyte przez zespół za Orzechowskiego "świadczą nie o potencjale sceny, ale o słabości trójmiejskiej konkurencji"?

Nie w głowie było mi również tworzenie statystyk festiwalowych - z powodów jak wyżej. Pytałem jedynie, dlaczego występy teatru na festiwalach za Orzechowskiego to "osiągnięcia" w cudzysłowie, a za Nowaka - sukcesy. Jeśli zaś redaktor Baran nie wyczuł w zdaniu o "Fado" tonacji żartu, świadczy to o tym, że różni nas nie tylko stosunek do uprawianego zawodu, ale i rodzaj poczucia humoru.

Przypuszczam, że redaktor Baran nie usłyszał moich pytań nie tylko dlatego, że są mu niewygodne, ale i dlatego, że moją polemikę potraktował jako lustrzane odbicie jego tekstu. Że ja z kolei usiłuję wynieść na szczyty Orzechowskiego i strącić w otchłań Nowaka. Powtórzę zatem: za ileś spektakli jestem Maciejowi Nowakowi wdzięczny. W mojej polemice napisałem jedynie, że twierdzenie redaktora Barana, jakoby między poziomem teatru Nowaka i teatru Orzechowskiego rozwierała się przepaść, zostało zbudowane na tendencyjnie dobranych faktach. Tylko tyle. Ale i aż tyle.

Nie bez pewnej satysfakcji przeczytałem ostatni akapit polemiki ze mną, w którym redaktor Baran usiłuje mnie zwyczajnie obrazić. Nie ma wprawdzie tyle odwagi cywilnej, by to zrobić na własny rachunek, i wspiera się Andrzejem Żurowskim, ale dobre i to. Jak uczy Schopenhauer w "Erystyce" po argumenty ad personam sięga się wtedy, gdy wiemy, że nie mamy racji, ale próbujemy brzydko się chwytać.

Za to pośrednie przyznanie mi racji powinienem więc podziękować, gdyby nie to, że niestety i w tym przypadku mój Polemista mija się z prawdą. Kiedy swego czasu pisałem z uznaniem o "cudzie nad Motławą", gdy zarysował się kompromis między Maciejem Nowakiem a marszałkiem, pisałem to jako człowiek zatroskany o to, by w Gdańsku nie powtórzyła się taka wojna o teatr, jaka na długo zdestabilizowała scenę w Łodzi.

Nie zależało mi wcale na tym, by katapultować z Gdańska Nowaka, byleby tylko usatysfakcjonować niechętnych mu urzędników. Ale gdy kompromis okazał się niemożliwy, nie rozdzierałem szat, ponieważ - w przeciwieństwie do mojego Polemisty - nie jestem zakładnikiem mitu, że tylko Maciej Nowak lub ktoś z jego środowiska potrafi tworzyć wartościowy teatr.

A o to idzie przecież spór...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji