Zemsta porzuconych kobiet
"Życie wydaje mi się wyraziste tylko wtedy, gdy gram je na scenie. Czyżbym urodził się nienormalny?" - zastanawia się Eric-Emmanuel Schmitt w jednej ze sztuk. Niełatwo dać jednoznaczną odpowiedź na tak postawione pytanie. Pewne natomiast jest, że po utwory tego autora coraz częściej sięgają reżyserzy.
Waldemar Matuszewski wystawił jeden z wcześniejszych dramatów Schmitta, czyli "Noc z Don Juanem". To dość przewrotna interpretacja mitu o najsławniejszym kochanku świata. Stwarza też szansę zaprezentowania się na scenie aż siedmiu aktorkom, co zdarza się doprawdy rzadko. Panie zresztą grają tu wyraźnie pierwsze skrzypce.
Schmitt z sympatią kreśli wizerunek pięknej i nieco zarozumiałej hrabiny (w tej roli Marzena Trybała), błyskotliwie inteligentnej pisarki (świetna i zbyt rzadko widywana na scenie Ateneum Elżbieta Starostecka), wyniosłej i nieco infantylnej Diuszesy (Magdalena Zawadzka), plebejskiej pani Cassin (Anna Gornostaj) oraz nieobliczalnej w swych reakcjach zakonnicy (Dorota Nowakowska).
Reżyser podszedł do utworu Schmitta z dużym pietyzmem. Ale piękna oprawa plastyczna i muzyczna oraz trafnie dobrana obsada nie były w stanie zatuszować mocno niedoskonałego tworzywa literackiego. Pierwszy akt, w którym porzucone niewiasty planują zemstę, napisany jest zabawnie i naprawdę wciąga. Czekamy więc w napięciu, na równie błyskotliwą reakcję Don Juana (Leonard Pietraszak). I niestety nasze oczekiwania okazują się próżne. Schmitt nie dał szans swemu bohaterowi. Autor zaś snuje dalej banalną opowieść z puentą, że nikt nie jest doskonały.