Artykuły

Hrabina Kożuchowska A.D. 1724

Znamy ją z seriali i ról filmowych, ale nie wolno zapominać, że Małgorzata Kożuchowska jest etatową aktorką Teatru Narodowego w Warszawie. W spektaklu "Umowa, czyli Łajdak ukarany", który reżyseruje Jacques Lassalle, gra hrabinę. I radzi sobie równie dobrze jak w filmie. - Francuscy aktorzy tego nie potrafią - dziwi się Lassalle - pisze Edyta Błaszczak w Metrze.

Pięknie pani wygląda - komplementowali dziennikarze damę w pięknej, barokowej sukni podczas próby spektaklu.

- Dziękuję - odpowiadała Małgorzata Kożuchowska, ale widać było, że jest nieco zdenerwowana. - Teraz trzeba zagrać.

A prace nad spektaklem z Jacques'em Lassallem do najłatwiejszych nie należały. - Tekstu do nauczenia się na pamięć jest dużo, składnia poplątana, szybko zaczęliśmy próbować na scenie, przez barierę językową wszystko trwało dłużej - przyznaje aktorka.

Ale wszystko poszło bardzo dobrze, bo mistrz Lassalle, były dyrektor Comédie Française, który pracował w Buenos Aires, Pekinie, Montrealu i Sankt Petersburgu, ze współpracy z polskimi aktorami był bardzo zadowolony, dlatego m.in. po raz drugi zdecydował się pracować u nas (w 2006 roku zrealizował "Tartuffe'a" Moliera, także w Narodowym). Polskich aktorów chwalił za wszechstronność, sprawdzanie się zarówno na deskach teatru, jak i w produkcjach filmowych i telewizyjnych, co jest raczej nie do pomyślenia, jeśli chodzi o aktorów francuskich. - Cieszymy się, że dopiero ktoś z zagranicy musi przyjechać, żeby nas docenić - ironizowała Kożuchowska.

Aktorka w "Umowie" gra hrabinę, która pada ofiarą intrygi jednej z bohaterek (w roli Kawalera - Wiktoria Gorodeckaja). Jak to bywało w czasach libertyńskiej Francji kobieta ma wyjść za mąż za kogoś, kogo nie zna. Chce więc sprawdzić i poznać bliżej kandydata. Przebiera się za mężczyznę i w tym przebraniu trafia na dwór wdowy hrabiny - Kożuchowskiej, którą uwodzi. Przy okazji odkrywa cyniczne zamiary przyszłego męża, karze go, ale też się w nim zakochuje.

- Ta komedia pochodzi z XVIII wieku. Pierre de Marivaux napisał ją, kiedy wszystko stracił podczas kryzysu ekonomicznego - mówi Lassalle. - Czyli w czasie podobnym nieco do dzisiejszego - dodaje.

Mamy więc komedię na kryzys? - Aż tak to nie, w sztuce raczej nie odczuwa się upadku autora i perypetii jego epoki - twierdzi Jerzy Radziwiłowicz, autor tłumaczenia i odtwórca jednej z kluczowych postaci - Trivelina. Ciężko doświadczony lokaj filozof zdaje się być ciętym komentatorem historii.

Lasalle to spec od klasyki, ale w jego wykonaniu nie ma mowy o sypiącym się z kostiumów kurzu.

- Żeby dobrze zrobić sztukę, która jest dla nas odległa, trzeba ją umiejętnie wpisać w dzień dzisiejszy przedstawienia - mówi francuski reżyser. - A ta opowieść jest wciąż aktualna: gra o pieniądze, władzę, intrygi miłosne są ponadczasowe.

"Teraźniejszość" cechuje też scenografia - ta stworzona przez Dorotę Kołodyńską jest minimalistycznie nowoczesna.

"Fałszywa służąca" czy "Oszustwo ukarane", bo taki tytuł nosi sztuka w oryginale, choć po raz pierwszy została wystawiona już w 1724 roku, do dziś uważana jest za niezwykle odważną. Bowiem choć korzysta ze starego tricku "przebieranki", wprowadza dwuznaczność relacji między płciami. Premiera "Umowy, czyli Łajdaka ukaranego" w Teatrze Narodowym już 5 marca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji