Artykuły

Z dzieckiem na poważnie

Teatr to nie tylko kolorowe widowisko i rozrywka, ale także rozmowa na poważnie - o "Blasku" w reż. Leszka Mądzika we Wrocławskim Teatrze Lalek pisze Aleksandra Konopko z Nowej Siły Krytycznej.

Zaskoczenie w najnowszym przedstawieniu Mądzika polega przede wszystkim na braku zaskoczenia. I wbrew pozorom fakt, że reżyser nie zdecydował się na szukanie nowego języka jest właśnie siłą tego spektaklu. "Blask" we Wrocławskim Teatrze Lalek to pierwsze przedstawienie dla dzieci w czterdziestoletniej pracy założyciela Sceny Plastycznej KUL. Wydawałoby się, że Mądzikowy teatr odchodzenia, głębokiej refleksji nad życiem, śmiercią, przemijaniem nie nadaje się dla najmłodszych widzów. Plastyczne obrazy malowane mistrzowsko prowadzonym światłem, budowane przy pomocy mroku, czerni i radykalnej ciemności mogą niepokoić, przerazić, a teatr bez słów okazać się zbyt trudny. Mimo to Mądzik nie zrezygnował ze swojego autorskiego podejścia do teatru, nie zmodyfikował estetyki własnej wypowiedzi. Właściwie nie ustąpił ani na krok, choć wielu pewnie spodziewało się zmian czy scenicznych kompromisów przeprowadzonych ze względu na dziecięcego widza. Dzięki temu dziecko stało się pełnoprawnym partnerem w teatralnej rozmowie. I najwyraźniej było to bardzo ważne dla najmłodszej publiczności, która w ciszy i ze skupieniem przez czterdzieści minut obserwowała poważne, pełne napięcia obrazy. Mali widzowie dali się wciągnąć w magię tego teatru. Weszli za reżyserem w jego świat. Zrozumieli go na swój sposób, choć to przedstawienie w niczym nie mogło przypominać widowisk, jakie oglądali do tej pory.

Leszek Mądzik wybrał dla "Blasku" Salę Kolumnową. Uzyskał tym samym swoją ulubioną podłużną przestrzeń, bliską tunelowym kształtom. Jak w swoich poprzednich spektaklach zaprosił widzów do miejsca szczelnie zaciemnionego. Całe pomieszczenie - ściany, sufit, kolumny - zostało osłonięte czarnym aksamitnym materiałem. Pośrodku, na długości całego wnętrza, zamontowano rodzaj toru, po którym przesuwały się w tę i z powrotem poszczególne obrazy, elementy spektaklu. Tor stał się zatem sceną. Po dwóch stronach posadzono publiczność. Po szynach powoli sunęło coś w rodzaju klatki z przezroczystej pleksi początkowo gęsto owiniętej włóknem. Gra świateł stopniowo wydobywała kolejne zarysy i detale. Bohaterami okazały się wielkie ptaszyska. Jak zwykle u Mądzika aktorzy zostali pozbawieni indywidualności. Tym razem twarze mieli ukryte w olbrzymich, ptasich (wierne naturalnemu wyglądowi) głowach, a w reszcie ludzkiego ciała musieli odnaleźć ruch, który mógłby być utożsamiony z ruchem ptaków. Ogromne ptaszyska pojawiały się w spektaklu raz w klatce, raz na wolności. Skrzeczały, poruszały się bardziej lub mniej spokojnie, wchodziły z sobą w subtelne interakcje. Początkowo szare i przygnębiające, przy pomocy blasku światła zmieniły się w finale w ptaki kolorowe - papugi, które poznają smak wolności. Zamknięte każda w swojej klatce, przejeżdżają po torze przed oczami widzów niczym złowieszczy sen. Zaraz potem kolejno się uwalniają. Same opuszczają ograniczające ich przestrzenie i znikają w otchłani. Klatki pozostają puste. Truizmem jest twierdzić, że jest to metafora życia czy dojrzewania. Spektakl nie przedstawia bowiem żadnej konkretnej fabuły, otwiera raczej niektóre tematy, przeżycia i niepokoje. Także te głęboko skrywane, przeżywane samotnie zarówno przez dzieci, jak i dorosłych. Uniwersalne i indywidualne zarazem - jak śmierć i przemijanie, jak zmienianie się na poszczególnych etapach życia, jak samotność, zniewolenie i wolność.

Leszek Mądzik postawił małym widzom wysoko poprzeczkę, jednocześnie pamiętając o tym, że to najbardziej wymagający odbiorcy. Spektakl w swoich obrazach jest dużo bardziej monotonny i oparty na powtarzalności niż jego przedstawienia dla dorosłych. Pozornie mniej się w nim dzieje. I światła i bardziej ekspresywnego ruchu jest bardzo niewiele. Tempo wyraźnie zwolnione. Obawiałam się, że całkowita ciemność i przejmująca muzyka wprowadzająca chwilami nastrój grozy mogą doprowadzić dzieci do płaczu i dezorientacji (często takie dziecięce reakcje w teatrze można zaobserwować podczas "zwykłych" przedstawień, gdy ciemność zapada nawet na krótką chwilę przed rozpoczęciem). Na premierze nic takiego jednak nie miało miejsca. Można powiedzieć, że zwyciężyła odwaga Mądzika i dzieci, które na tym spektaklu z pewnością zyskały świadomość, że teatr to nie tylko kolorowe widowisko czy rozrywka, ale także rozmowa na poważnie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji