Artykuły

Piotr Beczała, tenor pilnie poszukiwany

Znakomity śpiewak, o którym coraz częściej piszą, że jest następcą Jussi Bjórlinga albo Luciano Pavarottiego, umacnia konsekwentnie swoją pozycję czołowego tenora lirycznego na świecie. Już dzisiaj ma zapełniony kalendarz występów do 2013 roku - sylwetka PIOTRA BECZAŁY.

Jego specjalnością jest liryczny repertuar romantyczny w operach Donizettiego, Verdiego, Gounoda, Masseneta oraz kompozytorów słowiańskich - Dworzaka i Czajkowskiego. Liczy on w tej chwili 34 partie.

Ma 42 lata, pochodzi z Czechowic-Dziedzic, ukończył Akademię Muzyczną w Katowicach w klasie prof. Jana Ballarina. Debiutował jako Tamino w studenckim przedstawieniu "Czarodziejskiego fletu" Mozarta. Bezpośrednio po studiach wyjechał do austriackiego Linzu, gdzie na scenie Landestheater stawiał pierwsze kroki na profesjonalnej scenie operowej i gdzie szlifował swój wokalny warsztat. Od 1997 roku jest związany kontraktem z Operą w Zurichu, zaliczaną do jednej z najciekawszych w Europie scen muzycznych. Od 2000 roku stopniowo zdobywa kolejno najbardziej prestiżowe sceny świata. W Covent Garden w Londynie debiutował w 2004 roku niewielką partią Śpiewaka w "Kawalerze srebrnej róży" R. Straussa. Po roku wraca, najpierw jako tytułowy Faust w operze Gounoda, później śpiewa partię Księcia w "Rigoletcie" obok Anny Netrebko. Z tą partią, jak na razie, związane są największe jego sukcesy. Między innymi debiuty, najpierw w mediolańskiej La Scali - 26 stycznia 2006 roku, kilka miesięcy później w nowojorskiej Metropolitan Opera, gdzie pierwszy raz wystąpił w grudniu ubiegłego roku. Dzisiaj w tym teatrze śpiewa trzy partie: Księcia, Leńskiego w "Eugeniuszu Onieginie" oraz Edgara w "Łucji z Lammermoor". Tę partię zaśpiewał ostatnio w zastępstwie Rolando Vilazona w przedstawieniu transmitowanym do osiemnastu krajów świata. Nagranie z tego przedstawienia ma się ukazać na DVD. Jego amerykański debiut sceniczny miał miejsce wcześniej, w 2004 r., gdy śpiewał partię Leńskiego w "Eugeniuszu Onieginie" Czajkowskiego w San Francisco Opera, dokąd powrócił w 2007 roku jako Tamino. Partią Księcia debiutował też w marcu 2007 roku w stołecznej Operze Narodowej. Jednak pierwszy raz wystąpił w Polsce 2 kwietnia 2006 roku, w rocznicę śmierci Jana Pawła II, w koncercie, którym dyrygował Placido Domingo, zastąpił wtedy argentyńskiego tenora Marcela Alvareza. Kolejnym jego warszawskim sukcesem był Edgar w "Łucji z Lammermoor" (marzec 2008 r.). Wystąpił też w kwietniu 2007 roku w Filharmonii Poznańskiej.

Krytycy zgodnym chórem podkreślają wspaniałe brzmienie jego głosu o wyjątkowej świeżości i bogatej barwie. Artysta zachwyca nie tylko techniczną doskonałością, naturalnością frazowania i wspaniałym legato - co przy śpiewaniu belcantowych partii ma kapitalne znacznie - ale również ogromną wrażliwością i muzykalnością oraz swobodą prowadzenia głosu w każdym rejestrze. Jego kreację w "Wertherze" Masseneta uznano za najlepszą rolę sezonu w monachijskiej Staatsoper. Zachwycił jako Riccardo w "Balu maskowym" Verdiego w berlińskiej Staatsoper. "Od czasu Pavarottiego nie było tak znakomitego wykonawcy tej roli" - napisał jeden z niemieckich krytyków. Świetne recenzje zyskał za pierwszą solową płytę "Salut!", a "Traviata" z jego udziałem nagrana w Monachium otrzymała nominację do nagrody Grammy. Równie entuzjastycznie był przyjmowany w 2008 roku na Festiwalu w Salzburgu, gdzie śpiewał partię Księcia w "Rusałce" Dworzaka. Chwalono polskiego śpiewaka, ale inscenizację już nie. Międzynarodowa publiczność tego festiwalu miała już okazję podziwiania jego kunsztu w partii Śpiewaka w "Kawalerze srebrnej róży" (2004) oraz Don Ottavia w "Don Giovannim" w głośnej inscenizacji Martina Kuseja (2006). Jednak pierwszą partią, jaką tutaj zaśpiewał, był Tamino, wykonywany w zastępstwie chorego Michaela Schada

27 sierpnia 1997 roku. Oficjalnie debiutował 11 sierpnia 1998 roku partią Jaquino w "Fideliu" Beethovena. Partią Tamina rozpoczął współpracę z Operą Wiedeńską, gdzie pierwszy raz podziwiano go 29 grudnia 1998 roku. W kwietniu następnego roku wrócił, by zaśpiewać partię Belmontego w dwóch spektaklach "Uprowadzenia z Seraju". Na kolejny powrót czekali wiedeńczycy aż siedem lat. Wrócił w grudniu 2007 roku, ale już po sukcesach w La Scali, MET i Covent Garden, Bayerische Staatsoper w Monachium zaśpiewał z wielkim sukcesem partię Alfreda w "Traviacie". Tę samą partię zaśpiewał Beczała w czerwcu 2008 roku. Od 13 czerwca 2009 roku rozpoczyna występy jako tytułowy Faust. Przedtem jednak podziwiać go będzie publiczność monachijskiej Bayerische Staatsoper, gdzie ma ogromne grono wielbicieli. Tym razem zaśpiewa partię Rudolfa w "Cyganerii". Tylko w tym roku ma jeszcze zaplanowane występy w Londynie, Madrycie, Zurichu i Berlinie. Na zakończenie cytat z jednego z jego wywiadów: "Poprzeczkę podnosiłem stopniowo, ale niczego nie przyspieszałem. To był mój własny pomysł na karierę, wielu bardzo utalentowanym artystom brakuje pokory i dystansu. Dyrektorzy i dyrygenci wiedzą, że odmawiam przyjęcia propozycji, które uważam za nieodpowiednie dla mojego głosu, wydaje mi się nawet, że jestem ceniony właśnie za taką konsekwencję. Moimi idolami są artyści, którzy długo utrzymywali świetną formę". Myślę, że te zdania najpełniej świadczą o dojrzałości artystycznej naszego tenora, o którego sukcesach chcielibyśmy słuchać jak najdłużej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji