Artykuły

Jest we mnie czarownica

- Negatywne emocje nie mają nade mną władzy - mówi JOANNA FERTACZ, aktorka Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Dzięki praktykowaniu metody "integracja oddechem" jest okazem zdrowia i szczęśliwą kobietą.

Aby dokładnie poznać, czym jest metoda integracji oddechem najlepiej będzie jak poddam się jej samemu - podpowiada Joanna Fertacz, aktorka Teatru im. Stefana Jaracza. Umawiamy się na spotkanie. W przytulnym mieszkaniu kładę się na materacu, przykrywam kocem. Co dalej? Po prostu muszę oddychać, tylko głębiej i dokładniej niż zazwyczaj. Jak na powietrzu po burzy. Oddychać i obserwować swoje ciało, i emocje.

Wbrew pozorom nie jest to łatwe, bo na co dzień nikt z nas nie przywiązuje wagi do oddechu. Dotleniony organizm po kilku minutach daje o sobie znać. Przez niektóre części ciała przechodzą fale ciepła. W głowie gonitwa myśli, dziwne wspomnienia. Na zakończenie godzinnej sesji relaksuję się przy dźwiękach tybetańskich dzwonów. Dawno tak nie odpoczęłam.

- Oddech to życie, podstawowe źródło energii. To w oddechu tkwi nasza żywotność, witalność, zdrowie - tłumaczy Joanna.

Kim jestem i po co?

- Zawsze byłam osobą poszukującą, interesowały mnie niekonwencjonalne sposoby na życie. Zawsze zadawałam sobie pytania: kim jestem i po co? - tłumaczy aktorka. - Zaczęło się od wegetarianizmu, potem była joga, filozofia Wschodu, wreszcie wyjazd do Indii na kilka tygodni. Pewnego dnia zaszłam do księgarni i wpadła mi w ręce książka "Wewnętrzne przebudzenie" Colina P. Sissona. Jego patent wydał mi się przystępny i uniwersalny. W końcu oddychać umie każdy, pomyślałam. Nic mnie to nie kosztuje. Technika integracji oddechem to świadome oddychanie oraz samoobserwacja. - Metoda po kilku latach pomogła mi głęboko wniknąć we własną duszę, poznać kim naprawdę jestem. To droga do samoakceptacji. Co się zmieniło w moim życiu? Negatywne emocje nie mają nade mną władzy - zapewnia Joanna.

Odeszło napięcie

Zaczyna swój dzień od rytuałów tybetańskich, medytuje, wycisza się. To pomaga jej w pracy na scenie. - Kiedyś byłam buntowniczką, teraz trudno wyprowadzić mnie z równowagi, pozbyłam się gniewu, irytacji, przestałam prowokować otoczenie - tłumaczy. - Na scenie odeszło napięcie. Teraz mogę "bawić się" aktorstwem. Nie mówię, że nie wiem, co to trema, ale przestała mnie blokować. Praca sprawia mi prawdziwą przyjemność. A fizycznie? - Nie pamiętam kiedy chorowałam - kwituje Joanna. Wielu znajomych sceptycznie podchodzi do nietypowej pasji Joanny. - Ludzie zawsze dziwnie reagują na coś, czego nie znają. Niektórzy myślą nawet, że trafiłam do jakiejś sekty - śmieje się aktorka. - Z drugiej strony zaczęłam przyciągać do siebie ludzi, którzy potrzebują pomocy.

Rozżarzone węgle

W czerwcu, na zaproszenie Joanny, do Olsztyna po raz kolejny zawita autorytet i twórca metody integracji oddechem - Colin P. Sisson. Joanna chce też namówić go na przeprowadzenie nietypowych warsztatów - przejścia po rozżarzonych węglach. Sama ma to już za sobą. Nie wie, czy znajdzie chętnych.

- Brzmi niewiarygodnie, ale to wyzwanie osiągalne dla wszystkich, konfrontacja z lękiem. Efekt? Nabycie wiary w możliwości naszego ciała - zapewnia Joanna.

I dodaje: - Myślę, że mam w sobie taką czarownicę, starą, mądrą babę, która mówi mi, co mam robić w trudnych chwilach. Jak się wyciszę, to udaje mi się ją usłyszeć. Niektórzy nazywają to intuicją. Teraz wiem, że nikt i nic nie jest w stanie nas uszczęśliwić, oprócz nas samych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji