Artykuły

Klasyka Polska dzisiaj

- Myślą przewodnią w tym roku jest "młoda klasyka" i nie chodzi tu broń Boże o to, że na Opolskich Konfrontacjach Teatralnych znaleźli się młodzi, rewolucyjni reżyserzy, bo obok nich są też bardzo doświadczeni, ale o to, czy teksty, które wzięli na warsztat, są aktualne. O tym będziemy w trakcie tych Konfrontacji rozmawiać i nad tym się zastanawiać - mówi TOMASZ KONINA w Gazecie Wyborczej - Opole.

Anita Dmitruczuk: Co będzie wyjątkowego na tegorocznym festiwalu?

Tomasz Konina: Dla widza polska klasyka to przede wszystkim: Słowacki, Fredro czy Wyspiański. Tymczasem w programie pojawiły się przedstawienia oparte m.in. na tekstach Karola Wojtyły czy Janusza Korczaka, co więcej są też adaptacje prozy, co zrywa ze stereotypowym myśleniem o polskiej klasyce. Myślą przewodnią w tym roku jest "młoda klasyka" i nie chodzi tu broń Boże o to, że na OKT znaleźli się młodzi, rewolucyjni reżyserzy, bo obok nich są też bardzo doświadczeni, ale o to, czy teksty, które wzięli na warsztat, są aktualne. O tym będziemy w trakcie tych Konfrontacji rozmawiać i nad tym się zastanawiać.

Pana zdaniem pomysł, żeby zafundować publiczności spektakle wyjazdowe, się sprawdzi?

- To na pewno jest propozycja dla ludzi, którzy mają więcej czasu i chcą poświęcić sobotę na to, by wybrać się z nami na przykład do Starego Teatru do Krakowa, żeby zobaczyć tam inscenizację Sienkiewicza w reżyserii ubiegłorocznego zwycięzcy Konfrontacji. Sens takiej propozycji jest taki, żeby pomimo braku pieniędzy na sprowadzenie tych ważnych, ciekawych spektakli do Opola, opolska publiczność miała szansę je zobaczyć. Przyznam się, że moje doświadczenie z tego typu przedsięwzięciami ogranicza się tylko do zeszłego roku, zobaczymy więc, czy widzowie będą taką propozycją zainteresowani.

Dlaczego uznał Pan, że rada programowa jest Panu niepotrzebna?

- Rada programowa jest ciałem doradczym, co oznacza, że odpowiedzialność za cały festiwal i tak zawsze spoczywa na jednej osobie, czyli na dyrektorze OKT. W zeszłym roku, kiedy było ok. 40 zgłoszeń na festiwal, obejrzenie wszystkich spektakli przekraczało fizycznie możliwości jednego człowieka, w tym roku jest ich 17.

W zeszłym roku wbrew radzie zdecydował Pan o nieuwzględnieniu w programie jednego ze spektakli. Czy to też powód, dla którego w tym roku rada jest Panu niepotrzebna?

- Tak, ta decyzja jest konsekwencją historii, jaka zdarzyła się w zeszłym roku. Tym razem mam ten komfort, że wszystkie przedstawienia mogłem obejrzeć na DVD albo osobiście, potem podjąć decyzję zgodną z własnym sumieniem i biorę za to pełną odpowiedzialność.

Reżyseruje Pan spektakl, który będzie reprezentował nasz teatr podczas OKT, oprócz tego jeszcze jeden w ramach obchodów roku Grotowskiego, do udziału w festiwalu zaprosił Pan reżysera, który u Pana debiutował, a w ramach przedstawień pozakonkursowych znalazło się też przedstawienie, które było Pana sztandarowym pomysłem. Nie za dużo Tomasza Koniny w programie?

- Tu w ogóle nie chodzi o mnie. Przecież przedstawienia Garbaczewskiego czy Agnieszki Holland to przede wszystkim chęć pokazania, że opolski teatr ma się dobrze i mamy z czego być dumni. To promocja Teatru im. Kochanowskiego, a nie Tomasza Koniny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji