Artykuły

Słupsk. Urodziny Witkacego w Rondzie

Przedstawieniem pt. "Wariat i zakonnica" świętowali słupszczanie 124. rocznicę urodzin Stanisława Ignacego Witkiewicza - Witkacego [na zdjęciu]. Kameralna sala teatru Rondo pękała w szwach.

Świętowanie rocznic urodzin i śmierci Witkacego to tradycja teatru Rondo. Stali widzowie wciąż pamiętają monumentalne dzieła w reżyserii Stanisława Miedziewskiego. Jednak ostatnich kilku wieczorów witkacowsłrich nie można uznać za udane. W niedzielny wieczór oglądaliśmy próbę powrotu do tradycji sprzed kilkunastu lat.

W "Wariacie i zakonnicy" w reżyserii Marcina Bortkiewicza zagrała dwunastoosobowa grupa rondowskiej młodzieży. Reżyserowi udało się stworzyć atmosferę teatralnej uczty, jakiej w Rondzie nie było już od kilku lat. Dwie sceny, obie z udziałem siostry Anny (dobra rola Anny Milewczyk), to realizacyjny majstersztyk.

Realizatorom nie udało się jednak uniknąć błędów. Niektórzy wykonawcy mogli w ogóle nie pojawiać się na scenie, a spektakl nic by na tym nie stracił. Nie wiadomo po co reżyser zdecydował się na smażenie jajecznicy na scenie, bo chyba nie dla efektu skwierczącej cebuli.

Najgorsze jednak były niedostatki techniczne u wykonawców. Nie wiedzieli, po co gestykulowali, mówili często niewyraźnie, a ich jedynym sposobem wyrażenia emocji był krzyk.

- Było zdecydowanie za głośno. Czasem nie wiedziałam też, o czym reżyser i aktorzy chcą opowiedzieć widzom - mówiła po przedstawieniu Kinga, studentka ze Słupska. - Widziałam w Rondzie wiele przedstawień. Lepszych przedstawień.

"Wariata i zakonnicę" należy jednak uznać za początek powrotu do przedstawień, które kilkanaście lat temu sprawiły, że Rondo stało się symbolem przedstawień najwyższej klasy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji