Artykuły

Z Salem, czyli z Polski

"Czarownice z Salem" w łódzkim Teatrze im. Stefana Jaracza. Inscenizacja Remigiusza Brzyka to beczka z prochem, podłożona pod polską rzeczywistość polityczną.

Arthur Miller napisał "Czarownice z Salem" w odpowiedzi na antykomunistyczną histerię, która opanowała Stany Zjednoczone w początkach lat 50. Wtedy to republikański senator Joseph McCarthy stanął na czele komisji, która tropiła komunistów w instytucjach rządowych. I chociaż nie udało mu się udowodnić nikomu winy, to jednak wielu ludzi utraciło pracę w wyniku pomówień o komunizm, wielu innych zmuszono do podpisania lojalek.

Miller wykorzystał autentyczną historię procesów czarownic, które miały miejsce pod koniec XVII wieku w miasteczku Salem niedaleko Bostonu. Powieszono wtedy 19 kobiet i mężczyzn, a 150 osób trafiło do więzienia. Jedynym dowodem były pomówienia rzucane przez grupę młodych dziewcząt. Istnieje teoria, że procesy były inspirowane przez miejscowego pastora, który nie znosił bogatych kupców z Salem, uważając ich za źródło zła.

Ta sztuka wystawiona dzisiaj w Polsce jest prawdziwą beczką z prochem, trzeba tylko podpalić lont. Zrobił to w Łodzi Remigiusz Brzyk, kolejny utalentowany absolwent krakowskiej szkoły teatralnej. Stworzył przedstawienie, które jest w stanie rozsadzić polską rzeczywistość polityczną. Jego wartość polega na precyzyjnej analizie zbiorowej histerii, z jaką mamy do czynienia w Polsce od dziesięciu lat. Nieważne bowiem, czy chodzi o czarownice, Żydów, komunistów czy agentów bezpieki, mechanizm zawsze jest ten sam.

Główną myślą łódzkiej inscenizacji jest odkrycie, że to nie sędziowie rozkręcają spiralę oskarżeń. Im się tylko wydaje, że pociągają za sznurki. W rzeczywistości za sznurki pociąga kto inny- ci, którzy rzucają pomówienia. Sędzia Danforth, którego w przedstawieniu Remigiusza Brzyka gra Andrzej Wichrowski, nie jest inkwizytorem, ale uczciwym prawnikiem, który pilnuje procedury i słucha uważnie świadków. Nie zdaje on sobie jednak sprawy, że jest marionetką w rękach oszalałych dziewczyn wiejskich, które, rzucając oskarżenia, same bronią się przed posądzeniem o czary. Ale i one są tylko narzędziem w rękach Abigail, najstarszej i najbardziej dojrzałej dziewczyny. Monika Badowska jest w tej roli kobietą, która mści się za zranione uczucia i jest gotowa na wszystko, by zdobyć swego ukochanego Johna Proctora (Dariusz Siatkowski).

Oskarżenia pozostałyby tylko chorymi rojeniami, gdyby nie trafiły na podatny grunt. Brzyk wydobył cale społeczne tło, które im sprzyja: purytańskich duchownych, którzy w każdym kącie widzą diabła, wieśniaków, którzy każde nieszczęście tłumaczą spiskiem szatana, młodych ideowców, takich jak wielebny Hale (Robert Latusek), którzy za punkt honoru stawiają sobie oczyszczenie społeczeństwa z grzechu, nawet jeśli trzeba go wypalić żelazem. Reżyser krok po kroku pokazuje, jak w tych sprzyjających warunkach mechanizm pomówienia rozkręca się, jak miażdży ludzi, wypluwa życiorysy, przewierca sumienia i tworzy chaos, w którym pływają kreatury i społeczne męty.

Najbardziej jednak wstrząsające jest to, że ludzie o nieposzlakowanych opiniach, złapani w pułapkę fałszywych oskarżeń, zaczynają sami siebie obwiniać, bo przecież nikt nie jest bez grzechu. Siatkowski jako Proctor miota się między nakazem zdemaskowania kłamstwa a poczuciem winy za cudzołóstwo, jego żona (Dorota Kiełkowicz) rozumie, że za mało kochała swego męża, pchając go w ramiona innej, i teraz w ostatniej chwili przed egzekucją chce naprawić pocałunkami swoją winę, ale jest za późno.

Sędzia Samuel Sewall, prototyp Danfortha, który w 1692 roku skazał 19 mieszkańców Salem na szubienicę, po kilku latach złożył samokrytykę i odwołał wszystkie oskarżenia. Był uczciwym Amerykaninem, walczył z niewolnictwem, interesował się losem Indian. A jednak do końca życia nosił piętno winy. Inscenizacja Remigiusza Brzyka pokazuje, że z polowania na czarownice nikt nie wyszedł czysty, ani ci, którzy działali w imię Boga i prawdy, ani ci, którzy byli ofiarami pomówień. Jednych i drugich otoczył smród gnijącego zboża, którego nie zebrali uwięzieni farmerzy. Smród, który unosi się nad Salem, czyli nad Polską.

Teatr im. Stefana Jaracza w Łodzi: Arthur Miller "Czarownice z Salem ", przekł. Wacława Komarnicka, Krystyna Tarnowska, reżyseria Remigiusz Brzyk, dekoracje Remigiusz Brzyk, Ryszard Warcholiński, kostiumy Maria Balcerek, muzyka Jacek Grudzień, światło Krzysztof Sendke, premiera 26 lutego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji