Artykuły

Nowy Jork. Premiera "Hair" w Al Hirschfeld Theatre

Dziś w nowojorskim Al Hirschfeld Theatre premiera kultowego przedstawienia "Hair".

"Amerykański plemienny miłosno-rockowy musical" powraca na scenę. "Hair" zawdzięcza revival dzieciom dzieci-kwiatów. Oraz kobietom.

W Iraku jak w Wietnamie

Spektakl wyreżyserowała Diane Paulus, choreografię opracowała Karole Armitage. Obydwie z generacji, która nie pamięta wojny w Wietnamie. Obsada też została odmłodzona. W postać Bergera wcieli się Will Swenson; Christopher J. Hanke zagra Claude'a; w roli Sheili obsadzono Caissie Levy.

Przed premierą aktorka mówiła: - Młodzi buntują się przeciwko pokoleniu rodziców, to normalne. Już choćby pod tym względem "Hair" pozostaje aktualne. Ale nie tylko o to chodzi. Wybór Baracka Obamy na prezydenta USA zmienił polityczny klimat. Powiało nadzieją. Jak wtedy, pod koniec lat 60.

Diane Paulus też nie wątpiła w sukces nowej inscenizacji - "Hair" mówi o wciąż aktualnych problemach dotyczących ludzkiej kondycji. Tamto pokolenie szukało sensu, wartości życia, jego ceny. Dziś jest tak samo. Wprawdzie wojna w Wietnamie dawno się skończyła, ale trwają walki w Iraku.

A Karole Armitage dodawała: - W spektaklu sprzed ponad 40 lat liczyła się spontaniczność, improwizacja, odejście od schematów. Powiedziałam aktorom: żadnych ekstra kroków ani super numerów. Możecie popełniać kiksy, ale pozostańcie sobą.

Włosy znów powiewają

Na próbach nowej wersji pojawił się James Rado, współautor tekstów . Oblegany przez dziennikarzy, nie komentował wydarzenia, tylko z dumą podkreślał: "Hair to ja!".

Drugi z autorów libretta, Gerome Ragni nie doczekał revivalu. Zmarł na raka przed 18 laty. Nie wytrzymał ciśnienia sukcesu. Rozwiedziony, stał się fanatycznie religijny i wspierał finansowo Czarne Pantery.

Jak powstał musical? Był rok 1964. Dwóch początkujących aktorów - James Rado i Gerome Ragni - spotkało się na próbach off-Broadway, w The Open Theatre. Polubili się na zasadzie przyciągania kontrastów. Wkrótce napisali pierwsze teksty o długowłosych. Pomysł wzięli z życia. - Widzieliśmy grupy dzieciaków pętających się po East Village, wyrzuconych ze szkół z powodu zapuszczonych włosów i palenia haszu - wspominał Rado. - Przyglądaliśmy się hipisom, którzy dawali czadu w parkach i na ulicach Nowego Jorku. My też zapuściliśmy włosy i wczuliśmy się w luzowy klimat. Postanowiliśmy z tego zrobić temat musicalu. Rado nadal nosi kamizelkę na nagi tors i kłaki do ramion (chyba że to peruka); na nich wiąże bandanę. Jest en vogue, choć gębę brużdżą mu tysiące zmarszczek.

Protagoniści sukcesu

Kariera "Hair" to przypadek Kopciuszka. Przed prawie rok autorzy libretta antyszambrowali u nowojorskich teatralnych bossów - nikt nie chciał podjąć się produkcji spektaklu. Pierwszy zaryzykował Joseph Papp, reżyser niszowych scen, specjalizujący się w Szekspirze. Wystawił "Hair" w swoim Public Theatre, z udziałem aktorów-tekściarzy (Ragni jako Berger, Rado jako Claude). Z tego czasu (1967 rok) pochodzi pierwsza, jeszcze bardzo niekompletna płyta. Nie ma na niej połowy utworów, w tym np. finalnego songu "Let the Sunshine in", który stał się manifestem młodzieżowej rewolty. Nie ma przejmującego, rozpoczynającego się od wycia syren, najbardziej antywojennego utworu "Three-Five-Zero-Zero" (chodziło o szeregowy numer żołnierza zabitego w Wietnamie).

Muzykę - wpadającą w ucho, trochę rockową, trochę klasyczną - skomponował kanadyjski kompozytor, Galt MacDermont. Sporo starszy od librecistów - dobiegał czterdziestki - miał żonę, czwórkę dzieci i nosił krótkie włosy. Jednak współpraca okazała się trafiona w dziesiątkę. Pierwsze utwory pan kompozytor napisał w trzy tygodnie; całość zabrała mu trzy miesiące. Stachanowskie tempo. Warto dodać, że hitowy "Aquarius" powstał wcześniej, niezależnie od scenariusza. Włączony trochę na siłę, okazał się rewelacyjną klamrą spinającą początek i finał.

Kolejna ważna postać, dzięki której "Hair" stał się sukcesem, to Tom O'Horgan, reżyser broadwayowskiego hitu. Awangardysta. Do spektaklu zaangażował amatorów, dając im prawo do improwizacji. Ich spontaniczność zaskakiwała widzów, a zarazem udzielała się, porywała. W roku 1968 na oficjalnych scenach grano w tradycyjnej manierze.

Długie włosy i ciało

Dzieło duetu Rado/Ragni wywołało obyczajowy skandal z wielu powodów. Nad spektaklem unosił się haszyszowy dym, pary łączyły się w miłosnych aktach bez małżeńskich konsekwencji, bon ton legł w gruzach. Ale za najbardziej gorszące uznano "nagie" sceny. Był w spektaklu moment, kiedy aktorzy zrzucali kostiumy i tańczyli obnażeni. Finał również wydawał się niekonwencjonalny: wykonawcy schodzili ze sceny i mieszali się z wychodzącą im na przeciw publicznością. Co bardziej bulwersowało - włosy czy nagość? Trudno dziś ocenić.W tytułowym utworze "Hair" pada pytanie: dlaczego nosisz długie pióra? Odpowiedź - w tonie prowokacji - brzmi: nie wiem. Jednocześnie blond hipis buńczucznie zapewnia, że będzie je nosił tak długie, jak Bóg pozwoli im urosnąć. Wzorem Jezusa.

Sądzę, że choć czasy się zmieniły, Broadway revival "Hair" ma zagwarantowaną publiczność. Kto nie chciałby zobaczyć legendy na własne oczy?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji