Artykuły

Zagadka kryminalna Joela Pommerata

- Temat sztuki, choć oparty na doświadczeniu francuskim, brzmi wyjątkowo znajomo i aktualnie w dzisiejszej Polsce, gdzie konfrontacja z ciemnymi epizodami historii jest kwestią konieczną, pilną i uwierającą - mówi reżyserka ANNA SMOLAR przed premierą "Jedną reką" w Teatru Studio w Warszawie.

Dorota Wyżyńska: To nie przypadek, że pani - osoba, która sporą część swojego życia spędziła we Francji - reżyseruje właśnie francuską sztukę. W dodatku autora, który wciąż niespecjalnie znany jest w Polsce. A jak Joel Pommerat postrzegany jest dziś we Francji?

Anna Smolar: Od kilku lat jest to nazwisko z czołówki francuskiej sceny teatralnej. Od trzech-czterech lat jest rzeczywiście bardzo znany i ceniony. We Francji nie jest postrzegany wyłączniejako autor, raczej jako twórca teatralny, autor-reżyser. Z tego, co wiem, nikt poza nim jego tekstów we Francji nie wystawia. Pommerat mówi, że nie mógłby pisać bez sceny. Czy to się czuje w jego tekstach?

- Dla niego pisanie i reżyserowanie są nierozłączne. Sam zresztą niechętnie nazywa się "autorem". Podkreśla, że jego teksty pod wpływem pracy na scenie bardzo się zmieniają, a ich współtwórcami sąaktorzy. To się czuje. Przy próbach stolikowych od razu zwróciliśmy uwagę, że każda pauza, każde zdanie w didaskaliach jest użyte ze świadomością i z niezwykłą znajomością materii teatralnej, czym jest napięcie na scenie, jak wyrażać pewne znaczenia poza słowami. Jego teksty są precyzyjną partyturą.

To teatr zaproponował pani wyreżyserowanie "Jedną ręką" czy była to pani inicjatywa?

- Już dawno we Francji słyszałam o Pommeracie, ale paradoksalnie pierwszy raz przeczytałamjego sztukę tu, w Polsce, po polsku. Maciej Nowak, dyrektor Instytutu Teatralnego, podrzucił mi antologię dramatu francuskiego, żebym zerknęła właśnie na Pommerata. Widział jego spektakle na festiwalu w Awinionie i pomyślal, że to temat dla mnie. Przeczytałam jedną sztukę po polsku, potem sięgnęłam po inne, już po francusku. "Jedną ręką" wydała mi się najbardziej pociągająca w kontekście polskim. Poprosiłam Marynę Ochab, która tłumaczy sztuki wspólnie z Bogusławą Schubert, aby przygotowały przekład, i przyszłam z tym tekstem do dyrektora Teatru Studio.

"Jedną ręką" to portret rodzinny. Jak można tę rodzinę przedstawić, wprowadzając nieco w klimat sztuki?

- To rodzina, w której panuje wojna domowa. Ojciec jest oskarżony o straszną zbrodnię. Ta zbrodniajest nienazwana, ale skandal związany z procesem, z oskarżeniami, jest punktem zapalnym, który prowokuje poważny kryzys. Córka za wszelką cenę chce obronić niewinność ojca, syn z kolei jest gotów na wszystko, żeby ojca i przy okazji siostrę skonfrontować z winą, która ciąży nad wszystkimi.

Są wakacje. Do domunad morzem przyjeżdżają wszyscy członkowie rodziny. Pommerat nie mówi nam za dużo. Prowadzi subtelną grę z widzem, zadając kolęjne pytania i zmuszając widza, aby sam sobie na nie odpowiedział: Gdzie leży prawda? Czy jesteśmy bezradni wobec przeszłości? Czy zbrodnia może być moralnie dwuznaczna? Czy oczyszczenie może nastąpić dzięki słowom, dzięki nazywaniu zbrodni? Czy może dzięki kolejnej zbrodni - ojcobójstwu? W "Jednej ręce" obserwujemy świat, który stoi o krok od wojny.

Wsztuce sfera prywatnai sfera publiczna cały czas się krzyżująi każda działa jako metafora drugiej. Poprzez historię rodziny autor pokazuje głębokie uwikłanie społeczeństwa w pojęcia prawdy i kłamstwa. Jak żyć w świecie, wktórym autorytet ojca został zbudowany na kłamstwie? To w dodatku świat bez matki. Tym silniejsza może się stać potrzeba wybaczenia ojcu.

Autor samą formą narzuca pewien chaos. W ten sposób wprowadza widza w stan niepokoju, który jest również treścią samej opowieści. Opowieści o chaosie, chaosie wewnętrznym, emocjonalnym.

Córka jest ważną osobowością w świecie polityki, syn jest reżyserem...

- Prawie każda postać należy do świata władzy. Ten zjazd wakacyjny przedstawia w mikroskali zależności i napięcia, które mają miejsce w społeczeństwie. Mąż córki jest młodym ministrem obrony, który reprezentuje nowe pokolenie ludzi rządzących. Syn, reżyser, korzystając z obecności córki, inscenizuje rodzaj performance'u anarchistycznego; w ustach syna zbrodnia ojca brzmi jak bardzo prywatna krzywda, być może zakorzeniona w dzieciństwie. Za wszelką cenę syn chce obnażyć kłamstwo, w którym został wychowany, kłamstwo, które dostał niejako w genach. Mamy tu archetypiczną relację ojca i syna. Syn, aby uwolnić się od ciężaru zepsutego ojca, musi przynajmniej symbolicznie go zabić. Powiedziała pani, że sztuka, Jedną ręką" wydała się pociągająca w kontekście polskim.

- Tak, temat sztuki, choć oparty na doświadczeniu francuskim, brzmi wyjątkowo znajomo i aktualnie w dzisiejszej Polsce. Wydarzenia tragiczne, bolesne albo wstydliwe są wciąż bliskie, żywe w świadomości większości ludzi. Stosunek do przeszłości jest bardziej złożony niż we Francji, konfrontacja z ciemnymi epizodami historiijest kwestią konieczną, pilną i uwierającą.

Autor uchwycił pewną dwuznaczność w swojej refleksji na temat problemu moralnego, z którym człowiek się spotyka w momencie, kiedy próbuje popatrzeć wstecz, nazwać zbrodnie i ocenić ją według współczesnej wrażliwości. Zbrodnia ojca nie jest nazywana wprost, jest otoczona tajemnicą; dzięki temu właśnie autor skupia naszą uwagę na postawach tych, którzy do tej zbrodni próbują się ustosunkować.

"Trzeba nie lada sprytu, by nazwać to, czego dotyka teatr Joela Pommerata. Nie chodzi o to, że nie opowiada on historii: historii jest tyle, ile postaci, a w najnowszym dziele - "Jedną ręką" - postaci jest aż dziewięć. Historia opowiadana jest niejako do tyłu, odtwarzając przebieg zdarzeń uzupełniany o coraz to nowe elementy..." - pisał "Liberation" (przedruk "Dialog" 3/2009). Czy pani ma podobne wrażenia?

- Pommerat bardzo przewrotnie bawi się prowadzeniem narracji. Budując coś na kształt zagadki kryminalnej, cały czas podważa potrzebę logiki w kolejności wydarzeń. Bawi się też pojęciem prawdy, bada granice między realnością a fantazją, jawą a snem. Tworzy opowieść wizyjną, która jest projekcją pewnego świata wewnętrznego: czegoś na kształt naszej zbiorowej podświadomości, pełnej lęków przed nadchodzącą tragedią.

Każdy ma prawo interpretować historie opowiadane przez Pommerata na swój sposób, według własnej, mniejszej czy większej potrzeby racjonalności. Od lewej do prawej, od góry do dołu, od podświadomości do świadomości. Skupiając się na symbolach albo wyłącznie na faktach. Odbierając zmysłami albo analitycznie. I tu

jest szansa na wyjątkowy dialog z widzem: odbiór każdego widza może bardziej będzie świadczył o nim niż o prawdzie zawartej w narracji...

Autor samą formą narzuca pewien chaos. W ten sposób bezpośrednio wprowadza widza w stan niepokoju, który jest również treścią samej opowieści. Opowieści o chaosie, chaosie wewnętrznym, emocjonalnym.

Recenzent "Liberation" pisze, że jest tyle samo historii, co postaci... To prawda, tematów, emocji, spotkańjest tu dużo, ale jest w tym też niebywała spójność. Każdy wątek krystalizuje się wokół tego dziwnego napięcia, tej gangreny, która zaraża świat oparty na zbrodni i wypartej traumie.

Pommerat tworzy świat alienujący, dziwny. Jego sztuki działają jak magnes. A jednocześnie odnosi się bezpośrednio do naszej współczesności. Buduje opowieść mroczną, ale też pełnąironii i przewrotnego humoru.

Anna Smolar

(ur. 1980 r.) - absolwentka literatury w Paris IV Sorbonne i szkoły aktorskiej w Sudden Theatre. We Francji z przyjaciółmi założyła zespół Łacie Goschka, z którym

przygotowała premiery m.in. "Nie wolno igrać z ogniem" Strindberga I "Wyspy niewolników" Marivaux.

W Polsce reżyserowała m.in.: "Zamianę" Claudela (Teatr Śląski, Katowice); "Maestra" J. Abramowa-Newerlego (Laboratorium Dramatu, Warszawa) oraz "Jak pięknie było rzucać płytami chodnikowymi" Marka Modzelewskiego (Teatr Radia TOK FM). Wspólnie z Agnieszką Holland przygotowała premierę "Aktorów prowincjonalnych'' w Teatrze Im. Jana Kochanowskiego w Opolu.

Pracowała też jako asystentka: Andrzeja Seweryna przy realizacji "Wieczoru trzech króli" Szekspira w Comedie Franęalse i "Ryszarda II" Szekspira w Teatrze Narodowym w Warszawie, Jacques'a Lassalle'a przy premierze ,.Tartuffe'a" Moliera w Teatrze Narodowym w Warszawie oraz Krystiana Lupy, który w Teatrze Dramatycznym wystawił "Na szczytach panuje cisza" Thomasa Bernharda.

Zaraz po premierze "Jedną ręką" zajmie się projektem, który ma mieć premierę w czerwcu w Teatrze Polonia. Będzie to zdarzenie z pogranicza teatru i wystawy-instalacji opowiadające o birmańskiej opozycjonistce Aung San Suu Kyi.

Na zdjęciu: scena z próby "Jedną reką" w Teatrze Studio w Warszawie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji