Artykuły

Klasyka Polska. Wieczór sierot

Przedstawienie Borczucha na podstawie tekstów Janusza Korczaka zdecydowanie lepiej wypadłoby w Kontekstach, jako spektakl towarzyszący Opolskich Konfrontacji Teatralnych - o czwartym spektaklu konkursowym pisze Monika Leonowicz z Nowej Siły Krytycznej.

Opustoszała sala auli Politechniki Opolskiej - bo tam się odbył czwarty spektakl konkursowy 34. Konfrontacji Teatralnych - nie nastraja optymistycznie, ma się wrażenie, że faktycznie trafiliśmy do jakiejś ochronki. Rzędem ustawionych trzynaście krzeseł z epoki "późnego Gierka" - to prawie cała scenografia. Na scenę wchodzi pięć postaci, śmiesznie, niemodnie ubranych - tu przykrótkie spodnie, tam wytarte szpilki, brzydka sukienka, stary, wytarty sweterek. Oto pięć sierot. Przyszliśmy wszak na "Wieczór sierot" w reżyserii Michała Borczucha - propozycję Miasta Dialogu w Łodzi.

Nie można oprzeć się wrażeniu, że owe sieroty czekały na nasze odwiedziny, chcąc się podzielić swoją niedolą. Reżyser, korzystając głównie z "Króla Maciusia I", każe przez godzinę oglądać sadomasochistyczne rozgrywki niepełnosprawnych "dzieci", słuchać ich smutnych opowieści. Właściwie trudno określić, czy to faktycznie dzieci, które "bawią się" w dorosłych, ponieważ poprzez wychowywanie w takim świecie, odmówione zostało im prawo do dzieciństwa, czy raczej dorośli, którzy w ucieczce przed światem wchodzą w bezpieczne role zdziecinniałych idiotów? Najpierw poznajemy Maćka (Paweł Smagała), który zainspirowany swoim snem, postanawia zostać królem. Jego prawą ręką zostaje kolega z sierocińca - Felek neonazista (Krzysztof Zarzecki). Wychowany twardą ręką ojca, również stosuje despotyczne metody współpracy. Chcąc przełamać swoją introwertyczną osobowość smutny król murzyński Bum-Drum - w rzeczywistości epileptyk (Mikołaj Mikołajczyk, autor choreografii), rozebrawszy się do bielizny, wykonuje taniec, który wyraża jego emocje. Przez chwilę jest sobą, znajduje się w centrum uwagi, by znów zamknąć się w skorupce swojego małego światka, którego pustkę wyrażają smutno patrzące w dal oczy. Najwięcej zdrowego rozsądku ma dziewczynka z porażeniem mózgowym, w wyimaginowanym świecie Królowa Kampannella (Anna Kłos-Kleszczewska). Jej unieruchomione nogi powodują taki ogrom bezradności i zależności od innych, że krzyk, który z siebie w pewnym momencie wydobywa, wstrząsa chyba nawet nią samą. Krzyk rozpaczy i bólu, przeszywający na wskroś, autentyczny i przerażający. Reakcja innych scenicznych postaci jest niepokojąca: nikt nie pomaga. Po co? Przecież to oni rzucili ją na ziemię. Patrzą tępym wzrokiem na jej cierpienie. Na bezradność. W końcu się litują.

Postaci w spektaklu Borczucha są kalkami. Widzieliśmy już piekło domów dziecka, przytułków i ochronek. Okrucieństwo wychowanków względem siebie można zobaczyć w mediach. Mam wrażenie, że reżyser chciał opowiedzieć o czymś daleko ważniejszym niż brutalizmie i niespełnieniu, skończyło się jednak na poprawnym sylabizowaniu. Spektaklowi brakuje jakiejś konkluzji, mocniejszego akcentu, sceny choreograficzne funkcjonują trochę w oderwaniu od całości przedstawienia. Powtarzany marsz sierot nudzi, bo nie wprowadza żadnych nowych treści, sceny są przewidywalne. Pojawienie się postaci Condoleezzy Rice wydaje się przypadkowym niezaplanowanym dzieckiem tego spektaklu, może ciekawym i barwnym, ale czy koniecznym?

Przedstawienie Borczucha na podstawie tekstów Janusza Korczaka, którego organizatorzy festiwalu słusznie uznali za klasyka literatury polskiej, jakoś nie wpisuje się w poetykę Konfrontacji Teatralnych. Ze względu na "osobność" "Wieczoru sierot", jego miejsca wystawienia poza teatrem i osobliwej tematyki, jest dość ciekawym uzupełnieniem głównego nurtu opolskiej imprezy, dlatego zdecydowanie lepiej wypadałby w Kontekstach jako spektakl towarzyszący.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji