Artykuły

Reminiscencje. Dzień trzeci

O trzecim dniu Międzynarodowego Festiwalu - Krakowskich Reminiscencji Teatralnych - pisze Marta Bryś z Nowej Siły Krytycznej.

Po wspaniałym "Isabella's Room" dwoje członków NeedCompany (Hans Dahl i Anna Bonnema) zaprezentowało swoisty musical, nazwany przez nich "pop operą" pt. "Ballada o Ricky i Ronnym". Prezentowany w głównym nurcie festiwalu, wydaje się próbą uzupełnienia wielobarwnego obrazu działalności NeedCompany i jego twórców.

Na trzech białych podestach, z otwartym proscenium, leży konsola nagłaśniająca, laptop, butelka wody mineralnej, a z boku siedzi pokojówka, wyświetlająca napisy na ekranie za aktorami. Spektakl składa się tylko z piosenek (autorstwa Bonnemy), stanowiących jedyną narrację spektaklu. Libretto opery to historia małżeństwa, w którego życiu niespodziewanie pojawia się dziecko-potwór o imieniu "Wolność". Początkowo zgodny, z drobnymi nieporozumieniami, związek zaczyna się rozpadać, a utrzymywana przez obojga izolacja od rzeczywistości i życie w świecie fantazji pęka, doprowadzając Ricky i Ronniego do decyzji o samobójstwie i ostatecznej ucieczce ze świata realności.

Aranżacje muzyczne balansują między trip-hopem, electro, a ambientowymi dźwiękami - z samym beatem, bez linii melodycznej. Utwory muzyczne to dialogi, pisane prozą, niekiedy z trudem mieszczące się w rytmie, a wprowadzenia do nich są melorecytowane. Dahl i Bonnema unikają gwałtowności, szybkiego rytmu, a utwór o perwersjach seksualnych czy rzucane od czasu do czasu - "Fuck you, Ronny", - "Fuck you too", nie są zalążkiem do awantury czy wybuchu emocji. Ich matowe, głębokie głosy wprowadzają nieco halucynacyjny klimat na scenę. W konstrukcji "Ballada" przypomina utwory Nicka Cave'a, śpiewającego z Kylie Minogue "Where the wild roses grow" i "The death is not the end": podobne zatarcie granicy między realnym i nierealnym, bezpretensjonalność i okrucieństwo w lekkiej formie. To dziwne uwikłanie mężczyzny i kobiety, nierozerwalna zależność, wzajemna akceptacja "dziwactw" (jedyną przyjaciółką Ricky jest jej torebka) uderza od samego początku spektaklu. Ricky i Ronny wspólnie odpierają ataki rzeczywistości, która próbuje zagarnąć ich świat, wpisać w aktualny porządek - sąsiedzi przychodzą, by zobaczyć ich syna Wolność, państwo obliguje ich, by dziecko oddało nasienie na reprodukcję żołnierzy itd. Finałowa scena samobójstwa i dosłownego odlotu ze świata w przestrzeń kosmiczną zobrazowana została krótkim filmem animowanym.

Urokliwy i ujmujący pomysł na fantazyjną historię nietypowej relacji damsko-męskiej rozbił się o brak konceptu na strukturę spektaklu-musicalu. W przerwach między piosenkami, Dahl podchodzi do konsoli, by włączyć kolejny podkład, a Bonnema stoi bezczynnie na scenie. Osadzenie narracji jedynie w piosenkach i uatrakcyjnienie jej o subtelne działania (zmiana kostiumu, gra w golfa), zamieniło fantazję w nijaką rzeczywistość. Efemeryczna opowieść wewnętrznie rozpada się. Jednocześnie uderzające w osobnym projekcie dwojga aktorów jest to, że próbują tworzyć spektakl ambitny (na spotkaniu powoływali się na realność Lacana), unikając wieczoru piosenek, czy kabaretowych gagów, unikając gwiazdorstwa i przelotnego flirtu z publicznością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji