Artykuły

Lublin. Witt-Michałowski z odznaką penitencjarną

Reżyser zasłużony dla więziennictwa? Tak, złotą odznakę za "zasługi w pracy penitencjarnej" przyznaną przez ministra sprawiedliwości odebrał wczoraj reżyser Łukasz Witt-Michałowski, założyciel Sceny InVitro w Lublinie i Teatru Pod Celą w Areszcie Śledczym w Lublinie.

- Cieszę się! Najakie liczę reperkusje? Że inne ośrodki w kraju mogą się zachęcić do takich eksperymentów, dać szansę ludziom, którzy siedzą, którzy mają różne talenty, którzy nie powinni być skreśleni - mówi nagrodzony Łukasz Witt-Michałowski.

- W pierdlu nie siedzą tylko bezmózgi latające z łomami po ulicach. Są ludzie, którym trzeba dać szansę - przytakuje Dariusz Jeż, jeden z byłych osadzonych, z którym Witt-Michałowski pracował w Teatrze Pod Celą w areszcie w Lublinie, i który odnalazł w sobie talent aktorski.

- Swój aktorski kunszt "robienia w konia" przełożył na barki Melpomeny i to jest bardzo twórcze - dodaje uśmiechnięty reżyser.

Wszystko zaczęło się w2007 r., kiedy Łukasz Witt-Michałowski, pochodzący z Lublina aktor i reżyser zaproponował, że na festiwal Konfrontacje Teatralne przygotuje eksperymentalny, wieloobsadowy spektakl z osadzonymi w Areszcie Śledczym w Lublinie. Teatr w więzieniu to nie nowość. A jednak był to zupełnie nowy projekt dlatego, że po raz pierwszy takie przedsięwzięcie miało charakter koe-dukacyjny, uczestniczyli w nim osadzeni mężczyźni i kobiety, a razem z nimi sami przedstawiciele służby więziennej. Jak dzisiaj podkreśla Witt-Michałowski, był pełen uznania dla płk. Zbigniewa Drożynskiego, dyrektora aresztu w Lublinie, że się na to zgodził. - To nasz wspólny sukces - komentował wczoraj Witt-Michałowski.

Reżyser wybrał antyczną komedię "Lizystrata" Arystofanesa, ale wojnie Aten ze Spartą nadal podtekst walki o dominację w więzieniu. Nie było łatwo. - Spotkaliśmy się z Łukaszem w ekstremalnych warunkach. Wiem, jakie to było z jego strony ryzyko. Byliśmy jak mina, która cyka, może wybuchnąć i będzie kompromitacja, a on usłyszałby: chciałeś eksperymentować, to masz! - komentuje teraz Jeż. Lecz z czasem wszyscy, którzy podjęli się "pracy" w teatrze, potrafili powstrzymać emocje, także sam reżyser, który po kilku tygodniach w areszcie stał się swojakiem. Wtedy mówił o spektaklu: - Zagra w nim cały kodeks karny.

Premiera "Lizystraty" 5 października 2007 była bardzo udana, co więcej - areszt śledczy postanowił, że powołany na tę okazję Teatr Pod Celą będzie nadal funkcjonował jako pole eksperymentów zarówno dla osadzonych, jak i młodych reżyserów. Tymczasem dzięki pracy nad "Lizystratą" i generalnie, pracy w teatrze, osadzeni łatwiej dostawali przepustki, mieli lepsze oceny wychowawcze. - Z tego co wiem, dziesięciu osobom skrócono wyroki, i nie słyszałem, aby powrócili do dawnego procederu - mówi Witt-Michałowski.

Dariusz Jeż, 43-latek, od roku jest na wolności. Nie spotyka się z dawnymi kumplami Kiedy po premierze "Lizystraty" wychodził na przepustki, spotykał się z Wittem-Michałowskim, dużo dyskutowali, oglądali spektakle. - Jest materiałem na aktora charakterystycznego z dużą paletą interpretacyjną. Przyszłościowy, świetne warunki fizyczne, bardzo dobry głos, dobrze myśli, uczy się - ocenia reżyser.

- Kocham teatr. Ale nie chcę być postrzegany tylko jako zjawisko, jako małpa według wzoru: bandzior, który został aktorem. Jestem naturszczykiem, wiem już, że z aktorami zawodowymi współpracuje się inaczej.

Zasłużeni w pracy penitencjarnej

Nadawanie odznaki następuje z reguły 26 kwietnia, w rocznicę uchwalenia Ustawy o służbie więziennej. Otrzymująją funkcjonariusze służby więziennej, natomiast osoby spoza "branży" - bardzo rzadko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji