Artykuły

Nie ma się czym chwalić!

PLAUT, którego słusznie uważa się za ojca komedii światowej, bez którego nie byłoby, zapewne, wielu postaci, zaludniających od wieków nie tylko sztuki teatralne, ale i powieści naszej ery, jest stanowczo zbyt rzadko grywany na naszych scenach. Faktu tego nie usprawiedliwia nic, gdyż komedie Plauta, mimo że dzielą nas od chwili ich tworzenia przeszło 22 wieki, nie zestarzały się ani trochę, pozostały nawet w czytaniu szczerze zabawne, zaskakujące znajomością psychologii, bogate w pomysły intrygi komediowej, a co najważniejsze: zadziwiająco świeże. Toteż dobrze uczynił Teatr Kameralny, wybierając jedną z najlepszych komedii Plauta "Żołnierza Samochwała" ("Miles Gloriosus") w świetnym przekładzie największego u nas znawcy Plauta, Gustawa Przychockiego. Niestety, na wyborze skończyły się zasługi teatru, spektakl bowiem zawiódł nasze ma dzieje. Komedia zatraciła na scenie niemal wszystkie swoje walory. Nie było w niej ani śladu lekkości humoru Plauta, nie trafiały celne pociski dowcipu, a aktorzy wprawieni ręką reżysera w jakieś niczym niewytłumaczone podrygi, drgawki, cyrkowe bicie się po twarzach, raczej drażnili, niż śmieszyli. Im głośniej i weselej było na scenie, tym ciszej i smutniej na widowni. Można Plauta grać jako komedię dell'arte, nawet jako hałaśliwe widowisko jarmarczne, ale musi być w tym jakaś przewodnia nić, której trzyma się reżyser. Nie wolno też reżyserowi zapominać o owej uroczej umowności, przy pomocy której autor wciąż komunikuje się z widownią (przykład choćby owo "klaszczcie!" na zakończenie) tu zaś tego całkiem nie wyzyskano. Widowisku nie pomogła zabawna rozmyślnie brzydka karykatura motywów rzymskich w scenografii Lecha Zahorskiego, ani duże zdolności komiczne Jana Kobuszewskiego w roli tytułowej. Niewolników grali: Edward Wichura i Marian Łącz, zabawnie żałosny był w roli obywatela efeskiego Sławomir Lindner. Mieczysław Gajda wystąpił w roli zwycięskiego kochanka, który sprząta żołnierzowi sprzed nosa Jego ukochaną, bardzo zabawnym kucharzem był w epizodzie Tadeusz Kondrat. W rolach kobiecych: Maria Klejdysz (kochanka, Filokomazjum), Zofia Komorowska (hetera), Alicja Sędzińska (służąca) posunęły swe kreacje całkiem zbytecznie do ostatnich granic wulgarności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji