Artykuły

Lublin. Aktorzy śpiewają pieśni Okudżawy

Mocna literatura i melancholijna muzyka to połączenie raczej rzadkie, ale u Bułata Okudżawy [na zdjęciu] obie formy sztuki romansowały ze sobą bezustannie. 20 maja (środa) Zbigniew Zamachowski i Wojciech Malajkat zaprezentują w Lublinie romantyczne pieśni tego rosyjskiego barda na koncercie w Centrum Kongresowym UP.

Czterdzieści lat temu polska młodzież miała do wyboru dwa świeże zjawiska muzyczne.

Z jednej strony, za Żelazną Kurtyną właśnie rodził się zbuntowany rock, ale w jego przypadku chodziło głównie o ekscytację nową jakością w muzyce: niespotykanym wcześniej brzmieniem, technicznymi nowinkami i porywającą energią. Z drugiej był rosyjski bard. U Okudżawy ważniejsze były teksty, zrozumiałe dla Polaków, tym bardziej że nauki języka rosyjskiego nie sposób było wtedy uniknąć. Bo same kompozycje Okudżawy z szalonym, pełnym inwencji rockiem nie miały wiele wspólnego. Skromne, proste, w wolnych tempach, z oszczędną aranżacją (przeważnie tylko głos Bułata z towarzyszeniem gitary klasycznej, choć zdarzały mu się występy z większym składem) i melancholijnym śpiewem, za to z dużym ładunkiem emocjonalnym. Już ta emocjonalność by wystarczyła, ale dodajmy do tego renomę, jaką od zawsze cieszyła się u nas rosyjska literatura oraz pociągający etos romantycznego barda--intelektualisty, a powody polskiej miłości do muzyki wokalisty stają się jasne. W końcu, jak przyznają ci, którzy przy płytach Okudżawy spędzili swoją młodość, to była muzyka, przy której można się było rozpłakać, upić i zakochać.

Sam Okudżawa swoją popularność tłumaczył tak:

- Zacząłem pisać w roku 1957, w latach które, jeśli chodzi o twórczość rozrywkową przypominały próżnię... Śpiewano wówczas piosenki banalne i mało interesujące. I nagle pojawiły się moje pieśni. Nie to, żeby były takie dobre. Po prostu były nastrojowe i szczere. Pojawiła się w nich m.in. dziewczyna zamiast przodownicy. I to wszystko jakoś zwróciło uwagę ludzi. A po wtóre, były w nich elementy, które zmuszały do myślenia. Taka niespodzianka. Może dlatego wydały się ciekawe - mówił w wywiadzie udzielonym pismu "Synkopa" w 1971 r. - A poza tym, może to trochę dziwne, ale było tak: wychodził na estradę człowiek z bębnem - proszę bardzo, z trąbą - proszę bardzo. A tu nagle wychodzi ktoś z gitarą i śpiewa swoje piosenki, nie cygańskie, ale właśnie swoje. Jakieś dziwne piosenki, smutne...

Z tym "niezbyt dobre" nie zgodziłoby się zapewne pół Polski. Nawet sam bard twierdził, że chyba nigdzie nie jest tak dobrze przyjmowany, jak w kraju nad Wisłą.

Dlatego koncert Malajkata i Zamachowskiego nawet w 12 lat po śmierci Okudżawy ma szansę przyciągnąć do Centrum Kongresowego wielu miłośników twórczości poety i, rzecz jasna, twórczości obydwu aktorów.

Zwłaszcza że i Malajkat, i Zamachowski mają za sobą liczne flirty z muzyką. I odnoszą na tym polu niemałe sukcesy. Zbigniew Zamachowski jest kompozytorem muzyki do etiud filmowych oraz autorem muzyki i tekstów piosenek, które sam wykonuje. Co więcej, jest obecnie wykładowcą piosenki aktorskiej w łódzkiej szkole filmowej i laureatem nagrody im. prof. Aleksandra Bardiniego na XVIII Przeglądzie Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu. Wojciech Malajkat z kolei, brał udział m.in. w projektach muzycznych poświęconych twórczości K. I. Gałczyńskiego (z Grzegorzem Turnauem).

środa, 20 maja, Centrum Kongresowe , bilety: 60-80 zł, do kupienia w filharmonii

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji